„Moje imię jest twoim imieniem”.
Od czasu wydania fenomenalnego albumu Matany Roberts „Coin Coin Chapter One: Gens de couleur libres” minęło już dwanaście lat. Autorka bardzo ważnej serii wydawniczej „Coin Coin” wraca z piątą częścią – w założeniu ma być ich dwanaście – „Coin Coin Chapter Five: In the garden…”. W ubiegłym roku można było spotkać Roberts na europejskiej trasie promującej czwartą odsłonę „Coin Coin”. Pamiętam, iż miałem problem z odbiorem trzeciej części „Coin Coin Chapter Three: River Run Thee” (opowieść o męskim przodku) o czym pisałem tutaj. Wtedy bardzo mi brakowało ognistości i bezkompromisowego żaru jaki buchał z krążka otwierającego tę serię.
Roberts, saksofonista, kompozytorka, improwizatorka i wokalistka wywodząca się z chicagowskiej sceny jazzowej i post-rockowej, konsekwentnie kroczy obraną przed laty ścieżką, co tylko potwierdza „Coin Coin Chapter Five: In the garden…”. Ten materiał powstał w jedenastoosobowym składzie. Liderka tym razem odłożyła saksofon, a złapała za rogi, harmonijki ustne, elektroniczną perkusję i oczywiście kompozycje są jej autorstwa oraz spoken word. Oprócz niej sami znakomici muzycy: Mike Pride (perkusja, instrumenty perkusyjne, wokal), Matt Lavelle (klarnet altowy, trąbka kieszonkowa, gwizdek, wokal), Stuart Bogie (klarnet basowy, klarnet, gwizdek blaszany, wokal), Cory Smythe (fortepian, wokal, gwizdek blaszany), Mazz Swift (skrzypce, wokal, gwizdek blaszany), Darius Jones (saksofon altowy, gwizdek, wokal), Ryan Sawyer (perkusja, instrumenty perkusyjne, wokal), Gitanjali Jain (kolaż słowny), Kyp Malone (syntezatory) i Jaimie Branch (odwaga 1983-2022), która miała zagrać na tym albumie.
Instrumentalistów Roberts należy kojarzyć z takimi zespołami/artystami jak TV On The Radio, Antibalas, Eye Contact, Sumari, Ingrid Laubrock, Anthony Braxton, Thurston Moore, Nate Wooley, Pulverize The Sound, MDC. Producentem „Coin Coin Chapter Five: In the garden…” jest Malone z TV On The Radio.
Roberts jako kompozytorka czerpie tu inspiracje z powojennej awangardy, w tym z konceptualnego podejścia Johna Cage’a i przedstawiciela Fluxusu, Benjamina Pattersona czy twórczości Maryanne Amacher – jednej z najwybitniejszych prekursorek sound artu. – „To nie tylko saksofon altowy jako instrument umieszczony w kanonie jazzu, to saksofon altowy jako instrument, którym można oddziaływać na ciało” – wyjaśnia Matana. Wyczuwam też wpływy Alberta Aylera, Sun Ra, Butcha Morrisa i Moor Mother.
Ta wielowątkowa – nazwijmy to suita – rozszczepia się na wiele mniejszych lub większych form. Startujemy z bardzo intymnej „nawierzchni”, brzmiącej sonorystycznie i jednocześnie utrzymanej w marszowym tempie w „we said”, a następnie free jazzowy zgiełk „different rings” i jedne z najpiękniejszych fragmentów tego albumu, czyli „unbeknownst”, gdzie spoken word Roberts powoli się sączy, podobnie jak liryczna warstwa dźwiękowa z melancholijnymi partiami skrzypiec i saksofonów oraz „predestined confessions” – z gęstymi free jazzowymi aranżacjami i świetnymi liniami instrumentów dętych. Duchy Petera Brötzmanna i Aylera po prostu urządzają tu swój seans.
Przełamanie wprowadza „how prophetic” z folkowym nerwem tanecznym. Z jednej strony, jest tu blisko szkocko-irlandzkiego The Waterboys z wczesnego okresu, a z drugiej – rockowa sekcja rytmiczna, co razem daje mieszankę bliższą kompozytorskich wizji Branch. Saksofon altowy Jonesa w „a caged dance” prowadzi nas wręcz „za rękę” w cieniste, niejednoznacznie wyglądające miejsca, ocieramy się o chropowatą wyobraźnię muzyków, o jakiś rodzaj muzycznej immersji, z kontynuacją w „i have long been fascinated”.
Niby syntezatorowa fluktuacja w „enthralled not by her curious blend”, ale jednak uporządkowana pulsacja z szepczącym saksofonem do ważnych słów Roberts, po czym dostajemy rozimprowizowaną muzykę współczesną. O kolejnym dokopaniu się do korzeni świadczy poruszająca i wielogłosowa pieśń „but i never heard a sound so long” wzięta przez Matanę z plantacyjnej kołysanki „All The Pretty Horses” nieznanego autorstwa. To tylko wstęp do pięknej piosenki „ the promise” brzmiącej niczym jakiś utwór grupy Low. „shake my bones” to kolejny mocny punkt tego albumu. Bogatość aranżacyjna nie przytłacza i nie zaciera wielobarwnego przekazu – wysmakowane smyczki i wirujący wokół nich wszechświat dopełniają się idealnie. Ten fragment mogę przysunąć w stronę ostatniej płyty Makayi McCravena.
Spoken word Matany wraca w „a(way) is not an option”, a przygrywa jej werblowe tremolo i pierwotne uderzenie w centralny bęben, a także precyzyjnie cyzelowane struktury zbudowane z brzmień pozostałych instrumentów i medytacyjna końcówka na głosy/kalimbę opadająca w ciszę.
Najdłuższy na płycie „for they do not know” mieni się jak elektroniczna kula ubrana w diodową powłokę, a Roberts rozwija i pogłębia swoją opowieść, aż znienacka wyłania się znakomicie improwizujący saksofon Jonesa. Wszystko przeradza się w swoisty manifesto-happening. „others each” można by spokojnie potraktować jako kolejne wcielenie Roba Mazurka i jego Exploding Star Orchestry. Na zamknięcie marszowo-perkusyjny „…ain’t i…your mystery is our history” z armią rozśpiewanych gwizdków blaszanych przypominających ptasie trele dochodzące z soczyście zielonych koron drzew. Brzmi to dość optymistycznie, podniośle, ale to jednak spojrzenie w przyszłości z widokiem na podgniłą rzeczywistość.
„W Ameryce dzieje się teraz coś bardzo zjełczałego, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej widziałam… rosnącą grupę ludzi przypominających ghule, którzy wydają się myśleć, iż twoje ciało nie należy do ciebie. Częściowo było to widoczne już wcześniej, wiedzieliśmy, iż to coś złego, i wyeliminowaliśmy niektóre problemy. Nie było idealnie, kiedy to zrobiliśmy, ale zrobiliśmy to. A jednak, jak niekończący się wrak pociągu, znów tu jesteśmy. Brak dostępu do bezpiecznych i legalnych usług aborcyjnych w nieproporcjonalny sposób dotyka społeczności zmarginalizowane i o niskich dochodach, którym często brakuje środków i wsparcia, aby uzyskać bezpieczną opiekę w zakresie zdrowia reprodukcyjnego. Opieka zdrowotna w zakresie reprodukcji obejmuje aborcję….
To nadmierne skupianie uwagi i kontrolowanie jajników staje na drodze zabójcy numer jeden współczesnych amerykańskich dzieci: broni palnej. To odbijanie się od niebezpiecznych okrzyków z konserwatywnych dachów na temat osób trans jest tylko przedłużeniem tej walki o prawa reprodukcyjne”.
To jedna z płyt tego roku!
Constellation | wrzesień 2023
Strona Matany Roberts: https://www.matanaroberts.com/
Strona Constellation: https://cstrecords.com/en-int
FB: https://www.facebook.com/cstrecords