Debiutancki album kanadyjskiej formacji Master Spy o tytule "Train" okazał się solidnym dziełem w klimatach heavy/power metalu. To był rok 2021, a teraz po 4 latach band powraca z nowym materiałem i "Maze Runner" to również kawał porządnie skrojonego krążka, który jest utrzymany w stylizacji heavy/power metalowej. Słychać, iż Master spy mocno inspirował się kapelami europejskimi jak Helloween, Gamma ray, Stratovarius, ale nie tylko. 24 stycznia ukazał się nowy album i co przyciąga uwagę to fakt, iż Master spy tworzą znani muzycy.
Na basie jest James Amellio Pulli z Impellitteri, jest też gitarzysta Christan Vidal z Therion, ale jest też utalentowany wokalista Alex Vantrue , który swoim czystym głosem stara się przybliżyć do maniery wokalnej Kiske. Ogólnie słychać, iż panowie znają się narzeczy i kryje się za tym jakiś talent. Alex to wokalista z prawdziwego zdarzenia, a gitarzyści starają się nas zaintrygować ciekawymi melodiami i wyrazistymi riffami. Od początku do końca próbują zainteresować słuchacza, a to już spory sukces. Wiadomo, iż Master Spy serwuje nam oklepane motywy i nie ma w tym za grosz oryginalności, ale można słuchać "Maze Runner" bez zażenowania i irytacji. Kawał solidnego grania, które wpada w ucho.
Okładka niestety odstrasza, ale band nadrabia mocnym, wyrazistym brzmieniem. Do tego dochodzi przebojowość. Wystarczy odpalić tytułowy "Maze Runner" i od razu słychać, iż band się zna narzeczy i potrafi tworzyć godne uwagi kompozycje. Oklepana formuła? i co z tego? Póki band gra ciekawie to w niczym to nie przeszkadza. Troszkę nijaki jest "Challengers of the Unknown", który jest troszkę zakręcony i bez takiego polotu. Lekko, melodyjnie jest w "Speed Racer" i to taki radosny kawałek o melodyjnym charakterze. Nie do końca przemawia do mnie komercyjny "Doppleganger", który stawia na emocje i taki spokojniejszy charakter. Więcej power metalu uświadczymy w "The Vigilante", ale i tutaj panowie ameryki nie odkrywają. Kawał solidnego power metalowego grania i nic ponadto. W podobnej konwencji utrzymany jest "The Storm" i w sumie największą atrakcją jest Blaze Bayley w klimatycznym kolosie "The Asylum" i jakoś przypomniały mi się jego lata w Iron maiden. Kawałek mógłby się znaleźć na takim "Virtual XI" czy "The X factor". Dużo dobrego się tutaj dzieje i to najlepszy utwór z całej płyty jak dla mnie.
Master spy niczym nie zaskoczył i nagrał płytę dość bezpieczną, bez jakiś eksperymentów. Wszystko dobrze się słucha, bowiem jest melodyjnie i zróżnicowanie. Piękny kolos z Blaze Baylem i niby potencjał na coś więcej był. Dostajemy jednak przewidywalny materiał, który nie wzbudza większych emocji. To po prostu kawał solidnego heavy/power metalu.
Ocena: 6/10