Maski zdominowały galerię dolną Biura Wystaw Artystycznych w Kielcach. Ich autorem jest Mateusz Mirowski – artysta pochodzący z Kielc, w tej chwili związany z Wrocławiem.
To scenograf teatralny, działający głównie na gruncie teatru lalek i ożywionej plastyki. Przyznaje, iż do rodzinnego miasta chętnie powraca, a zagląda tu także z powodów zawodowych. Współpracował z Teatrem Lalki i Aktora „Kubuś” im. Stefana Karskiego w Kielcach.
– Wykonywałem lalki w spektaklu „Pan Bam i pan Agrafka”. Zaprosił mnie do tej realizacji jeden z aktorów, Andrzej Kuba Sielski. W czasie pandemii miałem też okazję realizować filmową etiudę na zaproszenie obecnego dyrektora „Kubusia” – wspominał.
Mateusz Mirowski jest autorem scenografii, kostiumów, lalek i masek teatralnych, a także projekcji multimedialnych i plakatów do spektakli w teatrach w Polsce i za granicą. Tym razem jednak, w Kielcach, pokazał się od osobistej, artystycznej strony, choć od teatru nie uciekł. Jak wyjaśnił, występuje w dwóch tożsamościach.
– Jako scenograf właśnie, czyli w takiej roli, w której czuję się bezpiecznie i roli dla mnie nowej, jeszcze przeze mnie nie do końca odkrytej, czyli jako samodzielny twórca. Na wystawie znajdują się maski pochodzące ze spektakli, które udało mi się wypożyczyć, bądź te, które wykonywałem i gdzieś u mnie zalegają. Pokazuję też maski, które stworzyłem nieograniczony wizją reżysera, tą kolektywną pracą w teatrze. Daję upust swojej fantazji i swoim fascynacjom plastycznym – powiedział.
Artysta wyjaśnił, iż do obu odsłon masek podchodzi z innym nastawieniem, choć jest element je łączący.
– Lalki teatralne to formy na pograniczu maski i lalki. Rodzaj głowy, która trzymana przez aktora bądź aktorkę w ręku, razem z jego ciałem stanowi jakąś postać sceniczną. W swoich pracach pozateatralnych nie jestem ograniczony ergonomią. Mogę sobie je dowolnie konstruować i nie przejmować się tym, czy dana materia, dana forma wytrzyma sto spektakli, czy dobrze przez nią widać, czy dobrze rezonuje. Generalnie jednak myślę o masce jako o twarzy, będącej znakiem plastycznym jakiejś postaci, osoby, takie pars pro toto – tłumaczył.
Mateusz Mirowski przyznał, iż maska ma wiele znaczeń.
– Zawsze skrywa kogoś, zwykle jest rodzajem tarczy. Tak ja to odczytuję, chociaż tych znaczeń można mnożyć bardzo wiele. Maska wymaga też pewnego dopełnienia przez osobę, która ją nosi. Na wystawie choćby te maski pochodzące ze spektakli są z tego kontekstu odarte. Czy się obronią? Nie mnie sądzić. Wydawały mi się jakimś ciekawym, plastycznym znakiem – mówił.
Artysta zwrócił uwagę na ograniczoną ekspresję, którą wyrażają jego maski.
– Bardziej szukam ich wyrazu, dramatyzmu, groteskowości, komizmu w materiale, z którego tworzę. To są zwykle techniki popularne w teatrach lalek, stosowane od lat, nieśmiertelne, ale ja chciałbym znaleźć jakąś nową jakość i to mnie inspirowało w tych moich pracach – zdradził. Za niektórymi maskami, pokazanymi na wystawie, można się schować.
Wystawę „Osobiste/osobowe” Mateusza Mirowskiego można oglądać do 9 października.
Do początku października potrwają także dwie inne ekspozycje, które są w tej chwili prezentowane w przestrzeniach BWA w Kielcach. Galerię górną zdominował plakat kieleckiego grafika, Marka Osmana, natomiast galerię małą wypełniły artystyczne efekty warsztatów „Mali/ Młodzi odkrywcy – wielkie możliwości 2023”.