Martyna Wojciechowska wspomina tragedię. "Umierał na moich oczach"

gazeta.pl 1 godzina temu
Zdjęcie: https://www.instagram.com/martyna.world/


Martyna Wojciechowska w trakcie realizacji "Misja Martyna" na Islandii straciła kolegę z pracy. Trudne warunki pogodowe przyczyniły się do ogromnej tragedii.
Martyna Wojciechowska jest prowadzącą "Kobiety na krańcu świata", a jej zagorzali fani pamiętają z pewnością jeszcze inny format podróżniczy, który realizowała. Mowa o "Misji Martyna", który premierę miał w 2004 roku. Program również realizowany był w ciężkich warunkach i był dedykowany pasjonatom przygód. Jeden z członków ekipy, który pracował jako operator kamery, zginął w wypadku podczas kręcenia formatu.

REKLAMA







Zobacz wideo Kabula w Polsce i jej plany na siebie. Wojciechowska ze szczerym wyznaniem



Martyna Wojciechowska o tragedii. "Przepłakałam wtedy wiele nocy"
Podczas wyprawy na Islandię auto, którym poruszała się ekipa "Misji Martyna", wpadło w poślizg i zaczęło dachować. Do wypadku doszło w nocy z 17 na 18 października 2004 roku. Zginął w nim przyjaciel Wojciechowskiej, Rafał Łukaszewicz. "Umierał na moich oczach" - zaznaczyła dziennikarka na Instagramie. "Rafał nie przeżył. Drugi operator, Witek Szczepan, był w stanie ciężkim. Ja miałam złamany kręgosłup i na wiele miesięcy zostałam unieruchomiona, a lekarze powtarzali mi, iż już nigdy nie wrócę do pełnej sprawności, do swojego życia sprzed wypadku" - wspomina. Dziennikarka zaczęła zadawać sobie niepokojące pytania. "Przepłakałam wtedy wiele nocy, dni przechodziły w tygodnie. Dlaczego on, a nie ja? - pytałam. Nie chciałam się budzić, wtedy wolałabym zniknąć. Dlaczego ocalałam? Po co? - powtarzałam" - napisała Wojciechowska. Wtedy podjęła również przełomową decyzję, która związana była z jej misją. "Obiecałam sobie, iż spłacę swój dług, bo bycie ocalałą to wielkie zobowiązanie wobec świata. Że przeżyję to moje życie podwójnie - za mnie i za Rafała. Że choć spróbuję nadać sens swojemu istnieniu i będę pomagała innym" - wyznała.





Martyna Wojciechowska zwraca się do zmarłego kolegi. "Brakuje nam tu ciebie"
To nie koniec poruszającego wpisu podróżniczki. Wspomniała o tym, iż poznała rodziców zmarłego, a także jego ukochaną i dzieci. Operator osierocił wówczas małe dzieci. "Twoi rodzice są wyjątkowi. Od kiedy ich poznałam, zrozumiałam, dlaczego ty byłeś tak wyjątkowy i pełen pasji. Alicja jest cudowną mamą i babcią. Bo Ula urodziła dwoje dzieci, wiesz? A bliźniaki Julka i Kuba są już dorośli i są wspaniali. Rozjechali się po świecie, ale dziś na cmentarzu spotkali się wszyscy, którzy cię kochają" - przytoczyła Wojciechowska. Na koniec wspomniała, co pozostawił po sobie operator. "Brakuje nam tu ciebie. Po 20 latach tęsknota nie maleje. Ale wierzę, iż kiedyś gdzieś na szczycie góry wszyscy razem spotkamy się, prawda?" - dodała.
Idź do oryginalnego materiału