Odtwórca Luke’a Skywalkera rozwiał wszelkie wątpliwości co do swojego udziału w dalszym rozwoju kultowego uniwersum. Mark Hamill związany z sagą Gwiezdne wojny od 1977 roku przyznał, iż definitywnie zakończył swoją przygodę z dziełami George’a Lucasa. Aktor po raz ostatni widziany w Skywalker. Odrodzenie z 2019 roku stwierdził, iż zamiast budować narracji na fanowskich sentymentach, twórcy Star Wars powinni skupić się na kreowaniu nowych postaci.
W rozmowie z magazynem ComicBook Mark Hamill postawił sprawę jasno – nie ma takiej możliwości, iż jeszcze kiedyś pojawi się w sadze Gwiezdne wojny jako duch czy wspomnienie. Aktor jest niebywale wdzięczny George’owi Lucasowi za zaufanie, jakim obdarzył go w latach 70., jednak jego rozdział w kosmicznych historiach już dawno się zakończył.
Jestem bardzo wdzięczny George’owi [Lucasowi], iż pozwolił mi kiedyś stać się częścią tego projektu, w tych skromnych czasach, kiedy George nazywał „Gwiezdne wojny” najdroższym niskobudżetowym filmem w historii. Nigdy nie przypuszczaliśmy, iż stanie się to trwałą franczyzą i tak dużą częścią popkultury. Ale dla mnie sprawa wygląda tak: miałem swój czas. Doceniam to, ale uważam, iż teraz powinni skupić się na przyszłości i wszystkich nowych postaciach.
Kiedy zniknąłem w „Skywalker. Odrodzenie”, zostawiłem swoje szaty za sobą. I nie ma szans, żebym powrócił jako duch Mocy.
Mark Hamill na przestrzeni lat wykreował jednego z najbardziej kultowych bohaterów kina science-fiction wszech czasów. 73-latek pojawił się w sześciu częściach sagi Star Wars oraz zaliczył epizodyczne występy w pobocznych projektach uniwersum, takich jak The Mandalorian czy Księga Boby Fetta.
Słynne uniwersum, w którym Hamill stawiał swoje pierwsze aktorskie kroki, po latach stagnacji nareszcie zapowiada kolejne produkcje z gwiazdorską obsadą. W 2026 do kin trafi wyczekiwany The Mandalorian & Grogu z Pedro Pascalem i Jeremym Allenem White’em, a następny w kolejności będzie Star Wars: Starfighter z Ryanem Goslingiem.