Jeszcze zanim spotkanie się rozpoczęło, Mariusz Szczygieł zrobił zdjęcie publiczności zgromadzonej w Opolu. Jak tłumaczył, fotografia była dla mamy, która nie dowierza, iż na spotkania z reportażystą przychodzą tłumy, a on ma im wiele do powiedzenia.
Mariusz Szczygieł w Opolu: Patrzę na politykę jak na teatr
Tadeusz Chrobak, dyrektor WBP w Opolu, witając gościa podkreślił, iż spotkanie to otwiera dziewiąta edycję cyklu „Zaczytane Opolskie” w Opolu. Dr Mateusz Torzecki, moderator spotkania, rozpoczął je od pytania o rok 2025. Prowadzący przyznał, iż ów rok mu się ze względów politycznych nie podoba.
– Cóż tam panie w polityce? Chińcyki trzymają się mocno – zacytował „Wesele” Wyspiańskiego.
– I Amerykanie też – odparł gość. – Ja się tym interesuję. Ale bywały gorsze momenty. I szliśmy do przodu. Dopóki nie jest zagrożone nasze życie, to da się przez to przejść. W pandemii miny też mieliśmy niewesołe, ale przetrwaliśmy. Może nie wszyscy. Wielka szkoda. Ale życie nie daje się łatwo stłamsić. Patrzę z dystansem.
– Śmieszy mnie ten pomarańczowy pan. To jest niebywałe, jak można wysoko zajść w sensie postawienia w świecie i posiadania pieniędzy. Jak można być wysoko, mieć wszystko. A być postacią groteskową. Patrzę na to trochę jak na teatr – powiedział Mariusz Szczygieł w Opolu.
Mariusz Szczygieł w Opolu: Wycisnąć z życia co najlepsze
– Celebruję małe rzeczy – ciągnął reportażysta. – Uznałem, iż ważniejszy jest mój mały świat. I na to trzeba stawiać. Na relacje, na najbliższych. Na dobre współżycie z nimi. Również na to, żeby sobie też zrobić przyjemność. Na przykład dobrą lekturą w ramach „Zaczytania”. Albo dobrym jedzeniem. Żeby polityka nie psuła mi nastroju i nie wpychała w negatywne emocje.
Gość wieczoru przyznał, iż ma do życia podejście czeskie. Także dlatego, iż jest – jak większość Czechów – niewierzący.
– Oni mi uświadomili, iż mają jedno życie, bo nie mają tej metafizycznej perspektywy. Większość z nas ma dwa życia. Tu i tam. Więc proszę się nie bać śmierci. Im krócej tu, tym dłużej tam. Dla człowieka wierzącego to jest normalna prawidłowość – powiedział Mariusz Szczygieł w Opolu.
– Jak nie mam metafizycznej perspektywy, to trzeba to jedno życie wykorzystać. Wycisnąć z niego co najlepsze. Ktoś mnie kiedyś spytał, jaki może być sens życia ateisty. On jest taki sam, jak sens życia nie ateisty: Dobrą drogą dojść do śmierci. A co potem, jest tajemnicą – stwierdził.
Czytaj to, co cię wyprzedza
Duża część rozmowy, jaką w namiocie WBP w Opolu prowadzili dr Mateusz Torzecki i Mariusz Szczygieł, dotyczyła różnych aspektów literatury i lektury.
– Raz do roku, w ramach akcji „Zaczytane Opolskie”, warto wziąć do ręki książkę, która będzie nas przerastać. Która nie ulega prawidłu gatunkowemu – zachęcił gość.
– To jest sytuacja, kiedy autor idzie przed czytelnikiem. Autorzy literatury gatunkowej – powieści kryminalnych czy romansów – idą równo z czytelnikiem. A tabloidy, gazety plotkarskie, idą za czytelnikiem. Podążają za naszymi ukrytymi pragnieniami. Dają nam ekscytację – opowiadał.
– Mam wiele książek, które przeczytałem kilka lat temu. Ale choćby jeżeli nie wiem, o co w nich chodzi, to wracam do nich myślami. To jest coś fajnego. Bo nam rozwija wyobraźnię, intelekt – argumentował Mariusz Szczygieł w Opolu.
– Która z ostatnich książek przerosła Mariusza Szczygła? Tak bardzo, iż nie przewidywał, co się wydarzy w następnym rozdziale – pytał prowadzący.
– Z powieściami mam kłopot – przyznał pisarz. – Na powieść, żeby się skupić, odkleić od rzeczywistości, trzeba poświęcić minimum godzinę dziennie. Trzeba porzucić na chwilę swoje życie by móc żyć życiem kogoś innego. To wymaga w naszej migotliwej cywilizacji wysiłku.
– Dla mnie pisarzem, u którego nigdy nie wiem, co będzie za rogiem – i to jest najwspanialsze – jest japoński autor Haruki Murakami. Jego powieści były dobre na czas mojej żałoby po stracie partnera. Bo on jakoś tak pisze, iż w tych książkach jest powietrze dla mózgu. Niby czytam jakąś historię, ale moja myśl może trochę odlecieć. pozostało jeden pisarz, który mnie tak fascynuje: węgierski Sandor Marai – wskazał.
Kto kogo w branży księgarskiej wyzyskuje
Panowie dyskutowali także m.in. o walorach i słabościach prozy Trumana Capote oraz o toczącym się w Polsce sporze o zarobki autorów, wydawców itd.
– Autorzy uważają, iż zarabiają za mało, a wydawcy pożerają te pieniądze – przyznał Mariusz Szczygieł w Opolu. – W Wydawnictwie Dowody, które reprezentuję, autorzy bardzo doświadczeni jak ja i debiutanci mają ten sam procent – 8 procent – od ceny książki. Wydawcy uważają, iż zarabiają za mało, bo pieniądze pożerają dystrybutorzy. Dystrybutorzy zabierają 50 procent, a największe sieci handlowe choćby 60 procent. Z tego co zostanie musi zarobić autor, a wydawca zapłacić za papier, drukarnię, promocję, grafika, korektę, redakcję itd.- wyliczał.
– Mali wydawcy nie mogą wyjść na swoje. Małe księgarnie padają. Jesteśmy w klinczu. Nikt się jak dotąd z nikim nie dogadał i moim zdaniem nie ma takiej szansy. Potrzebne jest rozwiązanie systemowe – stwierdził Mariusz Szczygieł.


















***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania