Marina Łuczenko-Szczęsna: Wojtek zadał mi pytanie: "Marina, czy ty naprawdę chcesz się w to pakować?"
Zdjęcie: Marina: dzięki Wojtkowi poczułam się doceniona, spełniona
Trzy miesiące spokoju, rodzinnego ciepła i codzienności bez planów treningowych. Tyle trwała "emerytura" Wojtka Szczęsnego. Dziś Marina Łuczenko-Szczęsna opowiada o powrocie męża do piłki, o sile partnerstwa i o tym, iż prawdziwe spełnienie znalazła nie w blasku reflektorów, ale w miłości i macierzyństwie. — Powołałam dwoje ludzi na ten świat nie po to, żeby biegały nam między nogami, tylko żeby je wychować, przekazać im wartości, jakie przekazali mi moi rodzice — mówi w rozmowie z Onetem.