Marcin Miller podupadł na zdrowiu
Marcin Miller przechodzi w ostatnim czasie wyjątkowo trudny okres. Wszystko z powodu nagłych problemów zdrowotnych, które zaczęły doskwierać gwiazdorowi disco polo w połowie sezonu wakacyjnych koncertów.
Fani muzyka zauważyli, iż podczas występu Festiwalu Weselnych Przebojów w Mrągowie artysta nie przypominał samego siebie. Chociaż udało mu się zagrać koncert, jakiś czas później poinformował w sieci o kontuzji barku.Reklama
Wszystko wskazuje na to, iż kłopoty zdrowotne jurora programu "Disco star" spowodowane są niezwykle napiętym grafikiem.
"Ludzie mi zarzucają, iż pieniądze są ważniejsze. Tylko oni nie wiedzą, iż niektóre koncerty są kontraktowane wcześniej pół roku, rok, a choćby dwa lata z góry. Nie jestem osobą, która sama podpisuje umowy. Mam kontrakt z wytwórnią. To ona mnie w trasę wysyła. Oczywiście mogę powiedzieć, iż nie jadę. Ale wówczas są kary" - relacjonował w rozmowie z Faktem.
Marcin Miller zaskoczył jedną ze swoich fanek
Kiedy już wydawało się, iż lider Boysów powoli wraca do zdrowia, 54-latek opublikował w sieci nagranie ze szpitalnego łóżka.
Wygląda na to, iż mimo wszystko muzyk wciąż ma siłę na... spotkania z fanami. Okazało się bowiem, iż liczne kontuzje nie przeszkodziły mu wybrać się na kawę z jedną ze swoich oddanych wielbicielek. Na instagramowym profilu Marcina Millera pojawił się krótki filmik, na którym widać euforia zaskoczonej spotkaniem słuchaczki Boysów.
"Dla takich chwil warto żyć. Łzy szczęścia z obu stron. Fanka spełniła marzenie (...), a ja spełniony jako artysta, iż mam takich fanów" - napisał pod postem.Pozostali wielbiciele również mają nadzieję, iż już niedługo uda im się ponownie zobaczyć swojego idola na scenie. O zbliżającym się powrocie do koncertowania mówił bowiem ostatnio sam zainteresowany.
Oby tym razem obyło się już bez kłopotliwych kontuzji.
Zobacz też:
Marcin Miller ma już tego dość. Lider Boysów chce rozwiązać umowę z agencją
Zenek, Sławomir, Shazza i Boys - ile gwiazdy disco polo zarabiają na weselach?
Marcin Miller wciąż walczy z chorobą. Na scenie w Mrągowie było to widać