Marcin Daniec zabrał głos na temat wysokości swojej emerytury. Nie przebierał w słowach
Jak informuje serwis „Pudelek”, 68. urodziny Marcina Dańca stały się okazją do podsumowań – popularny satyryk wciąż występuje przed publicznością, ale jak sam przyznaje, może też cieszyć się godną emeryturą, na którą zapracował przez lata intensywnej pracy na scenie.
Emerytury gwiazd
Wielu artystów znanych z polskiej sceny rozrywkowej otwarcie przyznaje, iż ich emerytury są rozczarowująco niskie. Maryla Rodowicz podkreślała, iż zmuszona jest dokładnie planować każdy wydatek, a Teresa Lipowska nie ukrywała, iż mimo wieku przez cały czas musi pozostawać aktywna zawodowo, by utrzymać standard życia. Na tle tych głosów wyróżnia się sytuacja Marcina Dańca – satyryka, który może mówić o większym komforcie finansowym.
Marcin Daniec obchodzi 68. urodziny i już od trzech lat korzysta z emerytury. Nie oznacza to jednak, iż zrezygnował z występów – satyryk przez cały czas chętnie spotyka się z publicznością, a jego koncerty wciąż przyciągają tłumy wiernych fanów. Jak sam zdradził, może też pozwolić sobie na odrobinę spokoju, ponieważ wypracował świadczenie, które określa jako całkiem satysfakcjonujące.
„Mam przyzwoitą emeryturę, bo myślałem o niej już wcześniej. Dodatkowo jest wyższa o kilkaset złotych, ponieważ po studiach zostałem powołany do wojska, spędziłem 12 miesięcy w Szkole Podchorążych Rezerwy we Wrocławiu (...). Nie zamierzam przestać występować. To jest zawód, w którym nie ma, dzięki Bogu, żadnego limitu wieku” – powiedział Daniec w rozmowie z „Wprost”.
Zadbał o to zawczasu
Marcin Daniec podkreśla, od początku kariery skrupulatnie dbał o formalności i pilnował, by ze wszystkich jego miejsc pracy odprowadzane były obowiązkowe składki.
„Wszędzie tam, gdzie pracowałem, odprowadzano te wymagane składki. Dlatego pilnowałem tych ludzi” – powiedział w rozmowie z Pomponikiem. Satyryk nie ma też zrozumienia dla kolegów z branży, którzy dziś skarżą się na niskie świadczenia. „Jak nie odprowadzali, to nie odprowadzali” – skwitował.