Kulturowe porozumienie.
Dla tak wspaniałych współprac warto śledzić muzykę globalnie. Spotkanie zainicjowane na Nyege Nyege Festiwal w Ugandzie stanowiło niejako genezę wspólnego nagrywania w studiu tych znakomitych artystów. Mamman Sani – pionier organowej muzyki eletronicznej Nigru, państwowy skarb narodowy i bardzo zasłużona, choć nie doceniona na miarę talentu persona. Tropikal Camel – pochodzący z Izraela, działający w Berlinie producent mieszkający elektronikę z zacięciem psychodelii i etnicznym bogactwem. Bardzo wymownym zdaje się być sam tytuł albumu, zaznaczający kulturowy dialog żyda i muzułmanina.
Wspaniałe współdziałanie organowych, minimalistycznych motywów z elektronicznymi bitami wciąga od samego początku. W przypadku perkusjonaliów pozwolono sobie na naprawdę dużo swobody, wykorzystując zarówno syntetyczne źródła dźwięku, jak i akustyczne bębny. Przez to krążek brzmi tak rdzennie, analogowo, a jednocześnie na przyswajalnych dla współczesnego rynku warunkach. Weźmy choćby „Sultan Umnaru’s Trip”, posiadające wręcz klubowe zacięcie, ale wciąż osadzone na bazie orientalnych nastrojów. Nawiązujące jeszcze bardziej do tradycji, osadzone na dubowych podstawach utwory („Touareg Spaceship”,”Nomadic-Dub”) z pomocą uduchowionej mocy klawiszy nadają nastrojów new age’owych.
To wspaniałe uczucie, kiedy artyści wykorzystując swoje głębokie kulturowe dziedzictwo w pomieszaniu z elektroniką, są w stanie wykrzesać coś tak mocno psychodelicznego, sprawiającego iż słuchacz jest na granicy snu i jawy. o ile nie w mantrowych bębnach, to w w rozpuszonym w ambiencie minimal synthem, możemy rozpływać się do woli. Na „Venusian Lady” pojawia się ludzki głos i w przejumującym wokalu wzbogaca tą, mimo iż oszczędną, to jednak bogatą kompozycję. Przetworzone wokalizy towarzyszą nam również w tribalowym „Toil,Sweat & Sun”, które wprowadza bardzo zorganizowaną, transową sekcję rytmiczną. Wreszcie kończymy wyjątkowo przestrzennym dubem, zachęcającym nas ponownie do wyłączenia myśli i pogrążenia się w medytacji.
Wyjątkowa kooperacja jest absolutnym dowodem na wartość, jaką niesie ze sobą mieszanie różnych kultur na jednym dźwiękowym płótnie. W takie nienazwane rejony, ponad gatunkowymi podziałami, chciałbym naszych czytelników prowadzić. Proszę z resztą na własną rękę sprawdzić czy warto. Moja opinia w tej kwestii nie pozostawia złudzeń.
Profil na BandCamp »Profil na Facebooku »
Batov Records 2024