Mama zrobiła wszystko, żeby doprowadzić do mojego rozwodu. Bardzo się starała i osiągnęła swój cel. A po rozwodzie uspokoiła się i zniknęła z mojego życia. Dla niej najważniejsze było nie zrobić coś dla mojego szczęścia, ale udowodnić, iż jak zawsze miała rację. Osiągnęła swoje i zadowolona odeszła. Teraz ani ja, ani wnuczka jej już nie interesujemy

przytulnosc.pl 2 dni temu

Pierwsze i jedyne małżeństwo mojej mamy okazało się nieudane. Tata był niezłym kobieciarzem, który nie przepuszczał żadnej spódnicy. Sama tego nie pamiętam, byłam za mała, żeby zauważyć coś takiego, ale mama tak opowiadała. Babcia potwierdzała jej słowa. I jeżeli słowa mamy mogłam podważać, to babcia nie miała powodu, żeby mnie oszukiwać.

Mama bardzo kochała tatę, dlatego szczerze wierzyła, iż on się zmieni. Tolerowała wszystkie jego wybryki, i nie wiadomo, jakby to wszystko się skończyło, gdyby tata nie postanowił nas zostawić. Pojawiła się inna kobieta, tata spakował walizkę i pomachał mamie na pożegnanie. No i przy okazji także mnie.

Dla niej w tamtym momencie zawalił się cały świat. choćby przez jakiś czas piła. Zajmowała się mną babcia, która jednocześnie próbowała nie dopuścić, by córka wpadła w alkoholizm. Mama miotała się przez cały rok. W tym czasie piła, szalała, zamykała się w domu, bo nie chciała nikogo widzieć.

Jednak po roku udało jej się zebrać w sobie i wziąć się w garść. Znalazła pracę, rzuciła wszystkie złe nawyki, wysprzątała dom i zabrała mnie z powrotem do siebie. To był bardzo silny akt, który wiele ją kosztował. Od tego czasu charakter mamy zauważalnie się pogorszył. Głównym problemem było to, iż przestała wierzyć zarówno w miłość, jak i w małżeństwo.

– Mężczyźni nie potrafią kochać. Potrafią tylko korzystać i rozczarowywać. Dlatego to strata czasu.

Tę myśl nieustannie mi wpajała. Z jej ust zawsze padały słowa, iż mężczyźni to zło, nie można im ufać, bo prędzej czy później zdradzą i odejdą. Miała swoje osobiste doświadczenie, na które się zawsze powoływała. Babcia się z nią kłóciła, mówiła, iż u nich z tatą wszystko było dobrze i kochali się aż do jego śmierci. Ale mama uważała, iż to tylko wyjątek, który potwierdza regułę.

W szkole z nikim się nie spotykałam, bo trzymałam się wskazówek mamy i nikogo do siebie nie dopuszczałam. Na studiach również trzymałam się na dystans od chłopaków, ale kiedy poszłam do pracy, zakochałam się.

Chłopak był trochę starszy ode mnie, inteligentny, oczytany, ciekawy. Natychmiast straciłam dla niego głowę. Uczucia były wzajemne i zaczęliśmy się spotykać. Oczywiście nie mówiłam o tym mamie.

Kiedy mój chłopak mi się oświadczył, zrozumiałam, iż nie ma sensu dłużej ukrywać tej relacji. Przyszedł czas na wyznanie, poznanie mamy z moim narzeczonym i planowanie ślubu. Wierzyłam, iż mama ucieszy się za mnie, ale bardzo się pomyliłam. W domu czekała mnie awantura z wyrzucaniem rzeczy na klatkę schodową.

Mama krzyczała, iż jestem głupia, iż nie uczę się na cudzych błędach, i zakazała mi popełniać takie głupstwa. Ale byłam już za dorosła, by jej słuchać, potrafiłam podejmować własne decyzje. Nie chciałam się z mamą kłócić, prosiłam, żeby dała szansę, poznała mojego narzeczonego, ale ona nie chciała choćby o tym słyszeć.

Na koniec powiedziała, iż albo rozstanę się z narzeczonym, albo mogę zbierać rzeczy i się wynosić. Odpowiedziałam, iż nie zamierzam się z nim rozstawać, bo się kochamy. Wtedy mama zaczęła wyrzucać moje rzeczy na schody, mówiąc, iż nie chce patrzeć, jak marnuję sobie życie.

– Zostawi cię, a wtedy przyczołgasz się do mnie na kolanach i będziesz płakać!

Na ślub mamę zaprosiłam, mimo iż się nie pogodziłyśmy. Ale nie przyszła, choćby nie zadzwoniła, żeby mi pogratulować. Było mi przykro, ale nie miałam czasu długo się tym martwić. Okazało się, iż jestem w ciąży, zaszłam jeszcze przed ślubem. Od razu przestałam się przejmować kłótnią z mamą, bo było tyle innych spraw na głowie.

Powiadomiłam mamę, iż jestem w ciąży. To była kolejna próba naprawienia relacji. Mama powiedziała, iż powinnam z góry przygotować się do samotnego wychowania dziecka, bo to trudne. Próbowałam ją przekonać, iż mój mąż jest inny, ale znów mi się nie udało. Mama odpowiedziała, iż wszyscy są tacy sami.

Ale od tego momentu zmieniła taktykę. Poznała mojego męża i zaczęła do nas przychodzić. Ale przychodziła nie po to, by mi pomóc, ale by wprowadzać zamieszanie. Raz mówiła coś przeciwko mężowi, innym razem zadawała mi prowokacyjne pytania. Robiła to tak, jakby przypadkiem, bez złych intencji, ale po wszystkim zostawał niesmak.

W końcu poprosiłam ją, żeby nie przychodziła, żeby mnie nie denerwowała. Mama prychnęła, ale przestała przychodzić. Ograniczyła się do telefonicznych tyrad. A kiedy urodziło się dziecko, zaczęła znów przychodzić, twierdząc, iż ma prawo widywać wnuczkę.

Było mi coraz trudniej, bo atmosfera w domu się zaogniała. Hormony, stres związany z opieką nad dzieckiem, brak snu, a do tego mama, która wciąż mówiła, iż mąż na pewno mnie zdradza. W zdrowym umyśle wiem, iż mąż wracał później z pracy, żeby unikać spotkań z moją mamą. Ale wtedy, z powodu stresu i braku snu, zaczęłam podejrzewać, iż ma inną kobietę.

Zaczęły się kłótnie z mężem. Napięcie rosło z każdym dniem. Rok po ślubie rozwiedliśmy się. Mąż powiedział, iż nie może tak dłużej żyć, iż ma dość bałaganu, który panuje w naszym życiu przez moją mamę, i nie chce żyć z kobietą, która mu nie ufa i żyje według wskazówek matki.

Wtedy byłam na niego strasznie zła, wydawało mi się, iż jest wobec mnie niesprawiedliwy i próbuje obarczyć mnie winą za rozwód. Ale nie byłam w stanie trzeźwo ocenić sytuacji, nakręciłam się przez mamę.

Rozwiedliśmy się, wróciłam do mieszkania, które odziedziczyłam po babci. Po rozwodzie mój mąż zmienił pracę i wyjechał. Nie mamy kontaktu, poza alimentami, które płaci na córkę. Z mamą też już się nie kontaktujemy. No, prawie.

Po rozwodzie przyszła, żeby powiedzieć mi, co myśli o moich zdolnościach umysłowych.

– Mówiłam, iż tak będzie, a ty mi nie wierzyłaś. Teraz jesteś sama z dzieckiem, to dopiero będzie ciężkie życie. Trzeba było słuchać matki!

Było mi już ciężko, a ostatnią rzeczą, jaką chciałam słyszeć w takiej sytuacji, były jej pouczenia. Pokłóciłam się z nią, od tamtej pory nie rozmawiałyśmy przez kilka miesięcy. choćby sprawy wnuczki, którą kiedyś tak chciała widywać, przestały ją interesować.

Już się uspokoiłam, więc mogę trzeźwo myśleć. Mama sama zrobiła wszystko, żebyśmy się rozwiedli. Oczywiście, sama do tego dopuściłam, ale jednak. Zniszczyła moją rodzinę, żeby udowodnić swoją rację. Tego jej nie wybaczę. I nie chcę, żeby miała kontakt z moją córką. Słuchałam jej i zapłaciłam za to wysoką cenę.

Idź do oryginalnego materiału