Moja mama przez lata uważała, iż to synowa była powodem wszelkich problemów w małżeństwie mojego brata Pawła. Jednak, gdy Paweł wrócił do domu po rozwodzie, okazało się, iż sprawy mają się zupełnie inaczej. Dopiero wtedy mama dostrzegła, iż jej „złoty syn” jest bardziej leniem niż idealnym mężem.
Paweł, czyli uosobienie lenistwa
Mój brat Paweł od zawsze był leniwy. Jako starszy brat potrafił zrzucać wszystkie obowiązki na mnie. Kiedy miał zmywać naczynia, znajdował wymówki – to musiał się uczyć, to miał coś ważniejszego do zrobienia. Rodzice, zamiast go karać, zwykle wierzyli jego tłumaczeniom i to ja dostawałam reprymendę.
Kiedy Paweł się ożenił trzy lata temu, wyprowadził się z domu i zamieszkał z żoną w jej mieszkaniu. Mama regularnie odwiedzała ich albo zapraszała Pawła na obiad do siebie, by „odciążyć go od obowiązków”. Zawsze uważała, iż synowa nie dba o niego wystarczająco dobrze – narzekała na niezacerowane guziki, niewyprasowane koszule czy brak „należytej opieki”.
Mama vs. synowa
Mama nigdy nie przepadała za żoną Pawła. Krytykowała jej wygląd, prowadzenie domu, a choćby sposób, w jaki rozmawiała z Pawłem. Była typową teściową, która zawsze znajdowała powody do narzekań.
- „Czy tak trudno przyszyć guzik?” – mawiała mama, szyjąc guziki przy koszulach, podczas gdy Paweł zajadał jej domowe kotlety.
- „Pięć razy do niego dzwoniła! Nie mogła mu dać spokoju, skoro powiedział, iż jest u mnie?”
Pewnego razu Paweł przyszedł do nas o siódmej rano w weekend. Okazało się, iż skłamał żonie, iż ma pracę, aby uniknąć pomocy na działce u jej rodziców. Mama oczywiście uznała, iż miał rację.
- „I dobrze zrobiłeś, synku! Pracujesz cały tydzień, a w weekend powinieneś odpocząć” – mówiła.
Rozwód i powrót do domu
Nie byłam zaskoczona, gdy ich małżeństwo się rozpadło. Bardziej dziwiło mnie, iż jego żona wytrzymała aż trzy lata. Po rozwodzie Paweł wrócił do mamy, która początkowo przyjęła go z otwartymi ramionami. Zorganizowała mu życie jak w sanatorium – gotowała, prała, sprzątała. Jednak gwałtownie zaczęła dostrzegać, jak wygląda życie z jej ukochanym synem.
Paweł po pracy kładł się na kanapie i nie robił nic. choćby nie miał siły zanieść talerza do zlewu. Kiedy się wyprowadziłam, mama została sama z bratem i w końcu zobaczyła, jaki jest naprawdę.
Rozczarowanie mamy
- „Proszę go, żeby poszedł do sklepu, a muszę przypominać tysiąc razy. Prościej samej to zrobić” – żaliła się mama.
- „Mam nagładane koszule w szafie, a on tydzień chodzi w jednej, choć już choćby nie pachnie najlepiej!”
Kulminacją był dzień, gdy pękła rura w łazience. Mama poprosiła Pawła, żeby poczekał na hydraulika, ale on „zapomniał” i nie odbierał telefonu. W końcu mama miała dość. Po pół roku mieszkania z bratem poprosiła go, by się wyprowadził.
Zmiana perspektywy
Paweł był oburzony i zerwał kontakt z mamą. Ona zaś, patrząc na sytuację z dystansem, zaczęła zastanawiać się, jak jego była żona wytrzymała trzy lata.
- „To niemożliwe, żeby takiego faceta znieść na dłuższą metę!” – mówi teraz.
Cóż, mama musiała sama przekonać się, jak wygląda życie z jej „złotym synem”. Dopiero wtedy zrozumiała, iż może niesłusznie oceniała swoją synową. Jak mówi przysłowie, „punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”.