Krzysztof jechał w starym autobusie po wyboistych drogach do rodziców w podkrakowskiej wsi, a serce ściskało mu się z żalu. Miał im przekazać wiadomość, która wywróciłaby ich świat do góry nogami – rozwód z żoną. Ale to, co usłyszał w rodzinnym domu, okazało się prawdziwym szokiem. Jego starsi rodzice, których uważał za wzór trwałego małżeństwa, ogłosili, iż też się rozwodzą, i ta wiadomość przyćmiła wszystko, co chciał im powiedzieć. Teraz Krzysztof stał przed wyborem, który zmieni jego życie, a w duszy szalała burza strachu, winy i niezrozumienia.
Myśl o rozwodzie z Anetą nie dawała mu spokoju. Mógłby milczeć, ale plotki w ich małej miejscowości rozchodziły się szybko. Aneta mogła zadzwonić do rodzicom i ze złości wszystko wyjawić, a brat czy siostra mogli przypadkiem się wygadać przy spotkaniu. Krzysztof uznał, iż lepiej sam powiedzieć prawdę, by później nie tłumaczyć się z niespodzianek. Wiedział, iż życie bywa nieprzewidywalne i każdy może popełnić błąd.
Wszedł po znajomych schodach, zadzwonił. Drzwi otworzył ojciec, Henryk Nowak, z pochmurną miną, jakby już wiedział, po co syn przyszedł.
— Cześć — burknął. — Dobrze, iż przyszedłeś. Wchodź.
— Cześć, tato — odparł Krzysztof, ale w głowie przemknęło mu niepokojące pytanie: „Czy ktoś im już powiedział?” — Mama jest?
— Jest, jest — ojciec rzucił rozdrażniony. — Gdzie niby ma być? Siedzi sobie jak jakaś hrabina.
— O czym ty mówisz? — Krzysztof nie rozumiał. — Co się stało?
— To, iż mam już dość! — nagle wybuchnął ojciec, odwrócił się i, sapiąc ze złości, poszedł do pokoju.
Oszołomiony Krzysztof podążył za nim. W salonie ojciec rzucił się na kanapę, założył ręce. Mamy, która zwykle siedziała z drutami, nie było. Krzysztof zajrzał do sypialni i zobaczył ją – Halinę Nowak stojącą przy oknie. Jej twarz była ciemniejsza od chwili.
— Przyszedłeś? — spytała lodowato. — Już wyprowadziłeś się od Anety czy dopiero planujesz?
— Skąd wiesz? — serce Krzysztofa zabiło mocniej. — Dlaczego o to pytasz?
— Bo muszę wiedzieć, czy już wynająłeś mieszkanie, czy nie! — odcięła matka.
— Jakie mieszkanie? — zbił go z tropu.
— To, w którym będziesz żył po rozwodzie! — wypaliła.
— Na razie nie szukałem — odparł Krzysztof. — Ale skąd wiecie, iż się rozwodzę?
— Wiemy — mruknęła matka. — Więc słuchaj, synu, gwałtownie szukaj mieszkania, bo ja się do ciebie wprowadzam!
— Co? — Krzysztof zastygł, nie wierząc własnym uszom.
— Nie! — z pokoju dobiegł groźny głos ojca. Stanął w drzwiach, rozpalony gniewem. — To ja zamieszkam z Krzysztofem! A ty zostajesz tutaj, mieszkanie jest na ciebie!
— Ani mi się śni! — pisnęła matka. — Nie zostanę w tym domu, gdzie wszystko przesiąknięte jest twoim uporem!
— Stop! — Krzysztof patrzył to na jednego, to na drugiego. — O czym wy w ogóle? Gdzie się niby wybieracie?
— Tam, gdzie i ty! — oznajmił ojciec. — Dobrze, synu, iż wpadłeś na pomysł z rozwodem! No, naprawdę świetnie!
— Co jest świetnego? — Krzysztof czuł, jak ziemia usuwa mu się spod nóg.
— Bo to idealny moment! My z matką też się rozwodzimy! — wybuchnął ojciec.
— Co?! — Krzysztof oniemiał. Spodziewał się wymówek, a dostał wiadomość, która go powaliła.
— Koniec! — ciągnął ojciec. — Jesteś dorosły, nikomu nic nie jestem winny. Znudziliśmy się sobie tak jak ty z Anetą. Wyprowadzam się z tobą, będziemy żyć po męsku!
— Nie, z synem zamieszkam ja! — przerwała matka. — Ty mi nie jesteś potrzebny, a jemu się przydam. Bez żony zginie, a ja jeszcze gotuję. Prawda, Krzysiu? Lubisz moje kotlety?
— A ja nie potrafię gotować? — warknął ojciec. — Lepiej niż niejaka gospodyni! Rosół, bigos — wszystko umiem!
— Cha! — zaśmiała się matka. — Kiedy ty ostatnio gotowałeś? Pół wieku temu?
— No i co? My, faceci, dajemy sobie radę! Kobieta nam niepotrzebna — wystarczy pralka, mikrofala i duża lodówka, żeby jedzenia na miesiąc kupić! — oznajmił ojciec.
— Czego ty syna uczysz?! — oburzyła się matka.
— Dosyć! — Krzysztof nie wytrzymał. — Oszaleliście? Macie prawie osiemdziesiąt lat, a gadacie jak rozwydrzone dzieci! Popatrzcie na siebie!
— A ty sam! — krzyknęli chórem rodzice. — Prawie pięćdziesiątka, a zachowujesz się jak smarkacz! Nie pouczaj nas! Lepiej wybierz, z kim idziesz do nowego mieszkania!
— Skąd w ogóle wzięliście, iż się wyprowadzam? — wybuchnął Krzysztof. — Mamy z Anetą swoje mieszkanie!
— Jak to? — zdziwiła się matka. — Przecież się rozwodzisz!
— Kto wam powiedział? — spytał.
— Aneta. Twoja siostra przekazała, iż do niej dzwoniłeś i wszystko wyznałeś — odparła matka.
— Nie rozwodzę się! — twardo powiedział Krzysztof. — To był żart!
— Żart? — ojciec był zaskoczony. — A my już się nastawiliśmy na nowe życie, plany układaliśmy… I ty to teraz psujesz?
— No właśnie, Krzysiu — mruknęła matka. — Nieładnie tak żartować. Rozbudziłeś w nas nadzieję na zmiany, a teraz okazuje się, iż to tylko żart… No trudno, będziemy jakoś żyć dalej.
— Ale pamiętaj, synu — dodała — jeżeli jednak się rozmyślisz i naprawdę się rozwiedziesz, ja i ojciec jesteśmy pierwsi w kolejce, żeby zamieszkać z tobą. Jasne?
— Jasne — ponuro skinął Krzysztof. Zrozumiał, iż rozwód z Anetą, o którym myślał, raczej nie dojdzie do skutku. — Idę już.
— Dokąd? — ocknęła się matka. — Nie przyszedłeś tak po prostu, prawda? Chcesz coś zjeść?
— Nie trzeba — machnął ręką. — Tylko was odwiedzić. I jak widać, nie na próżno. Przestańcie się kłKrzysztof wyszedł z domu rodziców, zastanawiając się, czy to prawda, iż Aneta kiedykolwiek wspominała o rozwodzie, czy może oni wszystko zmyślili, by go odwieść od głupiego pomysłu.