Mam 58 lat. Żyję sama, ale nie czuję się samotna.

newsempire24.com 16 godzin temu

Mam 58 lat i mieszkam sama, ale wcale nie czuję się samotna. Z mężem rozstaliśmy się dawno temu i od tamtej pory nauczyłam się doceniać swoją wolność i niezależność. Mam jednego syna, Jakuba, który ma trzydzieści lat. Jesteśmy bardzo blisko i to wypełnia moje życie radością. Niedawno Jakub się ożenił, ale nasza relacja pozostała tak samo ciepła i szczera. Często do mnie dzwoni, godzinami gadamy przez telefon, śmiejemy się, wspominamy przeszłość. Jego żona, Zosia, okazała się wspaniałą dziewczyną – otwartą, dobrą, o złotym sercu. Cieszę się, iż mój syn znalazł taką towarzyszkę życia.

Mieszkam w małym, ale przytulnym domku na obrzeżach miasta. Tutaj jest cicho i spokojnie, mam malutki ogródek, w którym uwielbiam grzebać. Hoduję kwiaty, trochę warzyw – to moje hobby i źródło przyjemności. Sąsiedzi są mili i życzliwi – często wpadamy do siebie na herbatę, dzielimy się nowinkami. Żartuję czasem, iż moje życie to jak serial – zawsze jest o czym opowiadać.

Kiedyś pracowałam jako księgowa, ale teraz jestem na emeryturze i mam więcej czasu dla siebie. Uwielbiam czytać – szczególnie kryminały i romanse. Czasem odświeżam stare filmy – one przenoszą mnie z powrotem do młodości. Bardzo lubię też robić na drutach – skarpetki, szaliki, czasem swetry dla Jakuba i Zosi. Śmieją się, iż ich “zasypuję” prezentami, ale widzę po ich oczach, iż im to miłe.

Oczywiście, zdarzają się chwile, gdy nachodzi mnie nostalgia za przeszłością. Młodość, pierwsze uczucie, wspólne marzenia z mężem – to wszystko zostaje w pamięci. Ale nie pozwalam sobie długo rozpaczać. Życie nauczyło mnie siły. Rozwód był trudny, ale nie żałuję – dał mi wolność i możliwość bycia sobą. Teraz żyję z przekonaniem, iż każdy nowy dzień to szansa. Niedawno zapisałam się na kurs angielskiego. Chcę podróżować, może choćby wyjechać za granicę. Jakub popiera mój pomysł, mówi, iż jeszcze mogę dać forę młodszym paniom.

Mój syn to moja duma. Jest inżynierem, odpowiedzialnym i zdeterminowanym. Zawsze starałam się być dla niego nie tylko matką, ale też przyjaciółką. Dzielimy się wszystkim – on opowiada o pracy, planach, a ja o swoich małych radościach dnia codziennego. Jego ślub był dla mnie wielkim wydarzeniem. Bardzo się denerwowałam, jak wszystko wypadnie, ale było cudownie – śmiech, tańce, szczęśliwe oczy młodej pary. Zosia gwałtownie wrosła w naszą rodzinę i jestem jej wdzięczna za ciepło, którym mnie obdarza.

Czasem myślę o przyszłości. Oczywiście, marzę o wnukach, ale nie naciskam na Jakuba i Zosię – mają jeszcze czas. Chcę, żeby cieszyli się chwilą we dwoje. A ja tymczasem żyję swoim życiem i cieszę się każdym dniem. W moim wieku zrozumiałam, iż szczęście nie tkwi w wielkich rzeczach, ale w drobiazgach – w uśmiechu syna, w serdecznej rozmowie, w rozkwitniętym kwiatku w ogrodzie. Nie jestem sama, bo moje serce jest pełne miłości i ciepła.

Życie to podróż i jestem wdzięczna za każdy jego etap. Przede mną jeszcze tyle ciekawych rzeczy i jestem gotowa na nowe przygody. Może założę psa – Jakub od dawna podpuszcza, iż potrzebuję “towarzysza”. Kto wie, może to będzie mój kolejny krok. Na razie cieszę się tym, co mam, i dziękuję losowi za mojego syna, za naszą więź i za każdą małą radość, jaką przynosi nowy dzień.

Idź do oryginalnego materiału