Małpa "Święte słowa" - 5 wniosków po przedpremierowym odsłuchu

popkiller.pl 1 tydzień temu

Po wypuszczonej w kwietniu 2022 roku płycie "Bóg nie gra w kości" raper z Torunia zamilkł wydawniczo, aż do teraz, gdy dostajemy jego piąty longplay. Jak to u Małpy jest dość poważnie, energicznie i osobiście.

Zero featuringów

Nie jest to może duże zaskoczenie, bo już na poprzednim albumie zabrakło miejsca na udział gości. Tym razem jednak raper ujawnił, iż brak cudzych szesnastek nie był z góry zamierzonym planem, ale po prostu zaproszeni twórcy albo odmówili, albo finalnie nie dowieźli zwrotek w terminie. Brak dodatkowych barsów, to krok na który bardzo rzadko decydują się czołowi raperzy znad Wisły, z jednej strony brak featuringów z pewnością homogenizuje klimat i spaja przekaz gospodarza, z drugiej strony krążkowi przydałaby się niekiedy pewna doza różnorodności, zmiana perspektywy.

Produkcja w jednych rękach

Steve Nash, czyli m.in. wielokrotny mistrz świata DJ IDA, zaznaczył wyraźnie swój udział już na poprzednim wydawnictwie Małpy, gdzie zadbał o podkład w czterech numerach. Tym razem reprezentant Torunia oddał swojemu krajanowi całość produkcji, czyli stworzenie wszystkich dwunastu kawałków zasilających "Swięte Słowa". W warstwie dźwiękowej, a zwłaszcza perkusyjnej dominują zdecydowanie klasyczne brzmienia, choć w takich "Czarnych Chmurach" do głosu dochodzą cykacze i drillowe basy, podobnie zresztą jak we wręcz tanecznym "Umami", gdzie szkielet aranżacyjny snują migoczące synthy, które w finale przeobrażają się niemal w 2-stepowy hit parkietowy. Na drugim biegunie stylistycznym jest np. takie "Oto Ciało Moje", gdzie wolno bujające tempo kreują jazzujące partie fortepianu i basu, a także matowa solówka trąbki. Oryginalnością wybija się podkład w "Za dużo słów", gdyż brzmi niczym zagrany przez orkiestrę marszową pokroju niemieckiego Meute.

Rap dla 40-letnich ojców

Pomimo, iż duża część reprezentantów sceny przekroczyła granicę czterdziestego roku życia, a sporo raperów zostało też w międzyczasie ojcami, to jednak temat rodzicielstwa nie stał się przedmiotem powszechnego dyskursu. Oczywiście zdarzało się, iż numer poświęcony dzieciom nawinął np. Paluch ("W Twoich ramionach"), Łona, Ten Typ Mes czy Kamil Pivot. Małpa rzuca w "Tata z mikrofonem" sporo szczerych wersów o miłości do córki, ale też nie wybiela obciążeń wiążących się z codzienną opieką i ogarnianiem obowiązków. Zdecydowanie mocniejszym trackiem w poruszanej tematyce jest "Suma Wszystkich strachów", gdzie każdy kolejny wers przynosi kolejną osobistą reminiscencję, refleksję, czy odsłonięcie emocji. Nawiązując do braku gościnek - w przypadku utworu oscylującego wokół rodzicielstwa, akurat wspólny numer kilku ojców mógłby być oryginalnym i ciekawym pomysłem.

4 single

Małpa zdecydował się promować nowy longplay, aż czterema singlami. Do kanonu jego dyskografii najpewniej wejdzie pierwszy, tytułowy numer. Z jednej strony wybija się jego podział rytmiczny oparty o afrobeat, ale też zarazem jednak jego minorowa i zarazem podniosła tonacja. Twórca "Blur" w "Świętych Słowach" przedstawia niejako swój manifest, podkreśla swój nonkonformizm, zadowolenie z kiedyś obranej drogi, świadomość bycia dojrzałym raperem z konkretnym stażem, ale przede wszystkim z konkretną wagą swoich słów, słów przemyślanych, bynajmniej nie rzucanych spontanicznie.

"Paznokcie 2.0"

Pośród tracklisty odnajdziemy kolejny w dyskografii Małpy lovesong. "Maluję twój obraz", to w sumie dość bezpośredni pean z rozbrajająco prostym refrenem "Chociaż padło wiele słów, to żadne z nich nie odda, tego jaka jesteś cudowna". Gdy dodamy do tego ciepłe otulenie dźwiękowe z przodującą rolą trąbki robi się wręcz cukierkowo, a już na pewno zupełnie inaczej, niż w hicie z pamiętnego debiutu. Sęk w tym, iż ta laurka wystawiona jest do jeszcze nienarodzonej córki, a nie partnerki

"Swięte Słowa" to udany album, w zasadzie wszystkie utwory stoją na równym poziomie, bardzo płynnie przepływają jeden w drugi, pomimo, iż w bliższej analizie można w nich dostrzec sporą różnorodność. Małpa wydaje się rymować jeszcze bardziej energicznie i dosadnie, oczywiście w dalszym ciągu imponuje rozwijaniem swojego stylu lepienia nieskończonych słów na jednym rymie, a nade wszystko trzyma się szczerego przekazu.

Idź do oryginalnego materiału