Po wszystkich kontrowersjach, które zaserwował 2. sezonem „Potwora”, Ryan Murphy wraca (na szczęście) do kryminalnej fikcji. Jak wypada serial „Makabreska”?
Czy wam się to podoba, czy nie: Ryan Murphy to tytan małego ekranu, odpowiadający za tytuły, które najchętniej przewijają się w streamingowych toplistach. Mnóstwo czynników składa się na popularność tego twórcy – na czele z jego umiłowaniem do ociekających krwią i obsypanych brokatem narracji, wypełnionych po brzegi sensacją, sadomasochistycznym seksem i przemocą. Murphy’ego można chwalić za wiele, m.in castingi opierające się branżowym stereotypom (zwłaszcza w odniesieniu do starszych aktorek) czy oswojenie mainstreamu z queerowymi narracjami i postaciami.
Makabreska – o czym jest serial Ryana Murphy’ego?
A jednak, w pogoni za przekraczaniem norm, twórca „American Horror Story” zaczął się zapętlać – i to już dobrych kilka lat temu – sięgając po transgresje nie tylko w aktach artystycznej ekspresji i branżowego egalitaryzmu, a w trosce o pompowanie kontrowersji. Wyrazem tego jest przede wszystkim inspirowana prawdziwymi historiami antologia „Potwór” Netfliksa, przy której zwyczajowy treatment Murphy’ego poskutkował tabloidową wydmuszką (rodzina „potworów” z 2. sezonu określiła serię jeszcze dosadniej – i w sumie trudno się im dziwić).
„Makabreska” telewizji FX, którą w Polsce od dzisiaj możecie oglądać na Disney+ (całość ma liczyć 10 odcinków, na razie dostępne są dwa pierwsze), może zadziałać jako swego rodzaju odtrutka po historii braci Menendezów. Serialowi daleko wprawdzie do ideału – za dużo w nim dygresji, przeciągania i oklepanych rymów z „American Horror Story” – ale i tak wydaje się jednym z bardziej spełnionych projektów Murphy’ego. I, o dziwo, całkiem jak na niego subtelnych, mimo tony gore’u).
![](https://www.serialowa.pl/wpr/wp-content/uploads/2024/10/makabreska-recenzja-opinie-serial02.webp)
O czym jest „Makabreska”? Akcja miniserialu koncentruje się na detektywce Lois Tyron (Niecy Nash-Betts, „Pazury”) i śledztwie w sprawie seryjnego zabójcy, kryjącego się za tytułowym pseudonimem (oryg. „Grotesquerie”). Niczym John Doe z filmu „Siedem”, morderca zostawia na miejscach zbrodni wskazówki: koszmarnie okalecza ciała i aranżuje je w układach drwiących ze scen Nowego Testamentu. Gatunkowy chwyt – z „barwnym” zabójcą i gliniarzem – przykuwa uwagę, ale fabuła serialu gwałtownie rozbiega się na wiele innych wątków. Dotyczą przede wszystkim samej Lois, która pełną sukcesów karierę policyjną okupiła alkoholizmem; jej uzależnionej od jedzenia córki (Raven Goodwin, „Lola”) i męża (Courtney B. Vance, „American Crime Story”), który znajduje się w śpiączce od czasu tajemniczego wypadku.
Makabreska to nie powtórka z American Horror Story, ale…
Murphy, który współodpowiada tym razem za scenariusz (stanął choćby za kamerą jednego z odcinków), nie próbuje powtarzać w serialu stylu opowiadania z „American Horror Story”, ale i nie jest w stanie zupełnie od niego uciec. „Makabresce” bliżej do gotyckiego horroru, w którym zabójca i jego poczynania symbolizują opłakaną kondycję świata. Jak tłumaczy serial, „dzieła” Grotesquerie są w równej mierze elementem kryminalnej układanki, co swoistym zwiastunem upadku cywilizacji. Ten może nastąpić z powodu globalnych konfliktów, pandemii, politycznych podziałów, kryzysu klimatycznego – do wyboru, do koloru. Próbując rozwikłać zagadkę, detektywka wdaje się w egzystencjalne poszukiwania naśladujące 1. sezon „Detektywa” – z kolei narracja staje się coraz bardziej surrealistyczna: pełna halucynacji, apokaliptycznych symboli, niespójności.
![](https://www.serialowa.pl/wpr/wp-content/uploads/2024/10/Makabreska-recenzja-opinie-3.webp)
Na tym jednak nie koniec. Serial nawiązuje też do fascynacji true crime, gdy wprowadza na drugi plan zakonnicę, siostrę Megan (Micaela Diamond, „To jest w nas”), piszącą do chrześcijańskiego dziennika i wykorzystującą najbardziej „mięsiste” kąski policyjnego śledztwa, by zwiększyć „zasięgi” Kościoła. Trzeba przyznać: motyw wzmacniania wiary w Boga dzięki aktom okrucieństwa popełnianym w imię Diabła to interesujący pomysł i przeważnie udaje się „Makabresce” dobrze go pokazać – trudno tylko nie dostrzec ironii, iż akurat Murphy chce tłumaczyć widowni, co jest nie tak w obsesji na punkcie prawdziwych zabójców.
Makabreska – czy warto oglądać serial Disney+?
Zakres tematyczny „Makabreski” jest więc obszerny, a koncepcja na serię – całkiem świeża. Na dokładkę dostajemy też ładną reżyserię (zwróćcie uwagę zwłaszcza na 5. odcinek, w wykonaniu Maxa Winklera, „Obserwator„) i przeważnie mocne aktorstwo (mimo topornych dialogów, Nash-Betts sprawnie przeprowadza widzów przez całą serię – gorzej wypada Travis Kelce w serialowym debiucie).
Co nie wypala? Mimo wszystkich czytelnych aluzji do klasyków Davida Finchera, wspomnianego „Detektywa” czy choćby doskonałego 3. sezonu „Twin Peaks”, „Makabreska” jest zbyt skłonna do zastojów, dłużyzn, powtórzeń i przesadnego tłumaczenia się widowni. Wiele scen wiruje tu też bez żadnego celu, dialogi zbyt często przetwarzają te same treści, a takimi postaciami, jak pielęgniarka (Lesley Manville, „The Crown”), która czuwa nad mężem Lois, czy ojciec Charlie (komicznie przeseksualizowany Nicholas Alexander Chavez, „Potwory: Historia Lyle’a i Erika Menendezów”) serial cofa się do niepotrzebnych i kiczowatych ekscesów w stylu późnych sezonów „American Horror Story”.
![](https://www.serialowa.pl/wpr/wp-content/uploads/2024/10/makabreska-recenzja-opinie-serial01.webp)
Pod koniec historii widzów czeka też niezbyt udany twist, który znawcy gatunku odszyfrują na wiele odcinków przed tym, jak w morderczych dłużyznach uczyni to sam serial. Szczęśliwie, nie jest on chyba ostatnią zagadką „Makabreski” i jest szansa, iż kolejne zaskoczenia sprowadzą fabułę z powrotem na ciekawsze tory. Niestety, ponieważ serial pociągnięto w tę, a nie inną stronę (nie powiem wam w jaką, bo to jednak duży spoiler), to pewnie właśnie od „ostatniej prostej” zależeć będzie, czy produkcję Murphy’ego zapamiętamy jako naprawdę godną uwagi.
To powiedziawszy, w serialu jest sporo udanych pomysłów, a surrealistyczna intryga kryminalna – gdy nie gubi tempa – potrafi zainteresować. choćby gdy ciekawą alegorię za nią twórcy rysują zbyt grubymi krechami. jeżeli cenicie historie z dreszczykiem, a nie jest wam po drodze z typowym horrorem Murphy’ego, który bardziej niż na tym, co opowiada, koncentruje się na tym, co w ogóle może opowiedzieć, „Makabreska” i jej wciągająca, choć nierówna, historia to dobra alternatywa.