Kilka dni temu, a dokładniej w sobotę, 17 września odbyła się 4 już gala z serii High League. To przedsięwzięcie to spektakl, będący swoistym symbolem obecnego świata – pokaz celebryctwa z domieszką czegoś innego, zwykłego, (w tym wypadku sportu z gatunku szeroko pojętej sztuki walki, choć w odniesieniu do powyższego widowiska określenie to brzmi raczej sarkastycznie). Na Polsacie rozmaite „gwiazdy” tańczą, a tu inne „gwiazdy” biją się i obalają, (a raczej przewalają).
Najprawdopodobniej nie pisałbym w tym miejscu o takich sprawach wcale, gdyby nie jedna, naprawdę interesująca rzecz z tym związana.
A mianowicie – od jakiegoś czasu wiadome było, iż wśród jednej z zawodniczek na ww. gali będzie słynna ostatnimi czasy lewicowa aktywistka, Maja Staśko. Ta od walki z seksizmem i, co jeszcze bardziej oczywiste w tych środowiskach – wyznawania bogini „Tolerancji”.
Ktoś mógłby się zdziwić jak taka potężna przeciwniczka kapitalizmu mogła zgodzić się na występ w szeregach PRYWATNEJ federacji freakfightowej. Raz, iż prywatna, a dwa, iż to mordobicie, a nie pomaganie słabszym. Ja tam się jakoś specjalnie nie dziwię. W końcu u lewaków hipokryzja to chleb powszedni i to nie od czasów przedwczorajszych. Aż przypomina się Jaś Kapela w „Hejt Parku” u Krzysztofa Stanowskiego i przyjęcie pieniędzy od tego ostatniego przez Kapelę, mimo iż ponoć jest on przeciwnikiem bogacenia się. Głośno śmiała się z tego choćby reżyserka programu.
Ale to nie jedyna hipokryzja Staśko w tym temacie. Jak już wspomniałem, zajmuje się ona również problematyką seksizmu i tzw. „kultury gwałtu”. Traktuje te sprawy niezwykle poważnie. Na temat tych zagadnień napisała choćby książkę.
Mówię o tym, bo twarzą organizacji High League jest Malik Montana, bardzo znany w Polsce raper. Jego domeną jest rapowanie o wielkich pieniądzach, które ma, rzeczach, które sobie za nie kupił, imprezowaniu, ćpaniu oraz o swoich bliskich stosunkach z kobietami, (tak, chodzi o seks). Ma w swoim emploi teksty takie jak: „silikonowe cycki jej nie mieszczą mi się w dłonie, zabieraj studentki, bo te po botoksie moje”, „Ty lepiej wyglądasz w bieliźnie, najlepiej bez niej oczywiście, najchętniej bym z Tobą już wyszedł, w drodze do domu już liżesz” czy moje ulubione „wiem, byłem nikim w dziurawych butach, teraz szmaty po koncertach chcą mi ciągnąć druta”. Podobnych określeń jest u niego znacznie, znacznie więcej. Zresztą sama Staśko też coś o tym wie, bo jakiś czas temu podczas instagramowej dyskusji z Malikiem, ten się z niej śmiał i kazał jej „pokazać cycuszki”.
Teraz nasza Maja niejako firmuje się obok niego tak, jakby zapomniała o powyższych, nazwijmy to „niezgodnościach opinii”. Nie przeszkadzają jej atrakcyjnie wyglądające kobiety wchodzące obok zawodników na ring, ani fakt, iż na 9 walk rozegranych na sobotniej gali, tylko 2 były walkami kobiet (w tym jedna jej).
No cóż, pieniądz nie śmierdzi nikomu, a zwłaszcza liberałom…