REKLAMA
Zobacz wideo
Grzegorz Braun nie chce edukacji zdrowotnej w szkołach
"Mamo, też bym chciał ścierać tablicę"Jedna z mam opowiada, iż podczas rozmowy z synem wróciła wspomnieniami do swojego dzieciństwa. - Powiedziałam mu, jak to było, kiedy dyżurny brał gąbkę i ścierał tablicę, a kreda pyliła się na wszystkie strony. Było trochę brudu, ale też dużo frajdy, bo każdy chciał dostać tę "misję". Syn słuchał z zaciekawieniem i w końcu powiedział: "Mamo, ja też bym tak chciał, ale ty miałaś fajnie". Tylko iż u niego w klasie nie ma tablicy, którą się ściera. Jest tablica multimedialna i wszystko znika po jednym kliknięciu - opowiada pani Monika, mama 9-letniego Maksymiliana. To, co dla nas było codziennością, dla dzisiejszych dzieci urasta do rangi niezwykłej atrakcji. Ścieranie tablicy, rozdawanie kartek czy bieganie po korytarzu z dziennikiem to elementy szkolnej rutyny, które odeszły do historii. Dla najmłodszych brzmią jak opowieści z innej epoki.Drożdżówka, chipsy i szkolny sklepikPodobnie jest z jedzeniem w szkole. Dzisiejsze dzieci mają dostęp do automatów wypełnionych batonami, kolorowymi napojami i paczkowanymi ciastkami. To wygodne i szybkie rozwiązanie, które jednak zupełnie nie przypomina szkolnych sklepików sprzed lat.- Córka słuchała opowieści taty o tym, jak na przerwach kupował w sklepiku ciepłe drożdżówki za złotówkę, albo paczkę chipsów, która kiedyś kosztowała 50 groszy. I wiecie co? Powiedziała, iż ona też by tak chciała. W automacie wszystko jest zimne, plastikowe, w folii. Zero klimatu - opowiada pani Ania.
Okazuje się, iż dzieci tęsknią za czymś, czego nigdy nie miały: za zwyczajną kolejką po bułkę z serem albo wspólnym dzieleniem się małym soczkiem w kartoniku. To drobiazgi, które dla nas były oczywistością, a dla nich brzmią jak sceny z filmu.Dwa światy, jedno dzieciństwoZ jednej strony najmłodsi nie potrafią pojąć, jak można było żyć bez internetu, telefonów i komputerów. Zadają pytania: "A jak się umawialiście z kolegami?", "A co robiliście, jak nie było bajek w telewizji?". Świat bez telefona wydaje im się abstrakcją.Z drugiej fascynuje ich to, co dla nas było naturalne: kreda brudząca ręce, pachnąca drożdżówka z piekarni, gazetki szkolne pisane manualnie czy wspólne gry na boisku, które nie wymagały żadnych aplikacji. Dla nich to prawie egzotyka, dla nas codzienność sprzed dwóch dekad.Małe marzenia z dawnych czasówByć może właśnie dlatego w rozmowach z rodzicami dzieci tak chętnie łapią się tych retro elementów ze szkolnego życia. Marzą, by choć raz poczuć ten klimat, by wytrzeć kredę z tablicy, kupić drożdżówkę w sklepiku czy pobiec na boisko bez telefonu w kieszeni. Mimo technologicznego skoku i ogromnych różnic między pokoleniami, potrzeby dzieci pozostają bardzo podobne. Chcą przeżywać emocje, doświadczać i mieć swoje małe rytuały. A czasem okazuje się, iż to, co dziś wydaje się archaiczne, w oczach najmłodszych staje się czymś niezwykle atrakcyjnym i wartym przeżycia.
Masz ochotę podzielić się z nami swoją historią? Napisz na adres: [email protected]