"Mufasa: Król lew" to prequel (i jednocześnie sequel) "Króla lwa" – zarówno kultowej animacji z 1994 roku, jak i wersji live action z 2019 roku. Reżyserem nowego produkcji Disneya jest Barry Jenkins, laureat Oscara za scenariusz adaptowany do dramatu "Moonlight", nagrodzonego również za najlepszy film roku. Piosenki napisał z kolei Lin-Manuel Miranda, autor "Hamiltona".
"Film 'Mufasa: Król lew' przedstawia dzieje Mufasy w formie opowieści, którą Rafiki snuje młodej Kiarze, córce Simby i Nali. Przysłuchują się temu, komentując, jak to oni, Timon i Pumba. W szeregu retrospekcji poznajemy Mufasę jako osierocone lwiątko, zagubione i samotne, które ratuje inny młody lew, Taka, dziedzic królewskiego tronu. To przypadkowe spotkanie staje się początkiem podróży w poszukiwaniu swojego miejsca i przeznaczenia. W drodze przybrani bracia będą musieli się zmierzyć z przerażającym i śmiertelnie groźnym przeciwnikiem, który wystawi na poważną próbę ich przyjaźń" – czytamy w opisie dystrybutora.
W angielskim dubbingu usłyszymy m.in. Aarona Pierre'a ("Kolej podziemna") jako Mufasę, Johna Kaniego ("Czarna pantera") jako Rafikiego, Madsa Mikkelsena ("Na rauszu") jako potężnego lwa Kirosa, Setha Rogena ("Supersamiec") jako Pumbę, Billy'ego Eichnera ("Parks and Recreation") jako Timona, Donalda Glovera ("Atlanta") jako Simbę, Beyoncé ("Dreamgirls") jako Nalę i jej córkę Blue Ivy Carter jako Kiarę.
Mads Mikkelsen śpiewa w "Mufasa: Król Lew". Internauci piszą jedno
Film "Mufasa" będzie miał premierę w USA 18 grudnia, a Polsce – 20 grudnia. W sieci pojawiły się już piosenki z filmu. Furorę zrobił utwór "Bye Bye", którą śpiewa nie kto inny, jak Mads Mikkelsen.
Duński aktor znany jest z charyzmatycznych ról zarówno w europejskim, jak i hollywoodzkim kinie, często wciela się też w czarne charaktery. Zyskał światową sławę dzięki rolom w "Casino Royale" czy serialu "Hannibal", zachwycił też w: "Polowaniu", "Na rauszu", "Doktorze Strange'u", "Bękarcie", "Fantastycznych zwierzętach: Tajemnicach Dumbledore'a" czy "Łotrze 1. Gwiezdnych wojnach - historiach".
Wielu fanów Mikkelsena nie miało jednak pojęcia, iż 59-letni aktor potrafi śpiewać. A w chwytliwym "Bye Bye" jest naprawdę znakomity. Do tego klimat utworu nie pozostawia wątpliwości, iż Kiros, w którego wciela się Duńczyk, jest złoczyńcą, co... raczej nikogo nie dziwi.
Pod utworem na YouTube pojawiły się dziesiątki zaskoczonych i zachwyconych komentarzy: "Wiedziałem, iż potrafi grać i tańczyć, ale jestem zaskoczony, iż Mads Mikkelsen potrafi też śpiewać. Ten człowiek jest tak utalentowany", "Widać, iż Mads Mikkelsen świetnie się tutaj bawi, haha", "Nie ma rzeczy, której Mads Mikkelsen by nie potrafił. To szalone, wow, wow, wow. Uwielbiam tego człowieka!" – piszą inni.
"Naprawdę fajny złoczyńca z faktycznie świetną piosenką? To brzmi jak powrót Disneya z lat 90.", "Jak dotąd, to najlepsza piosenka na ścieżce dźwiękowej", "Jestem całkowicie zafascynowana. Taka dobra piosenka, a wokal... Mads rozwalił system!", "Boże, co za głęboki głos", To ma idealny klimat retro Disneya. Absolutnie uwielbiam Madsa, wypada tutaj świetnie" – pisza inni.
Jak Mikkelsen wypadł w roli lwa Kirosa i czy "Mufasa: Król Lwa" zachwyci podobnie jak oryginalna animacja? Dowiemy się już za kilka dni.