Lubomirski-Lanckoroński pokazuje codzienność w pałacu. Bryczka, kominek i rodzinna sielanka

gazeta.pl 2 godzin temu
Jan Lubomirski-Lanckoroński spędził weekend w pałacowych wnętrzach w towarzystwie żony i córki. Arystokrata podzielił się z fanami urokliwymi zdjęciami z rodzinnej przejażdżki bryczką i odpoczynku przy kominku.
Jan Lubomirski-Lanckoroński, potomek jednego z najsłynniejszych polskich rodów arystokratycznych, 24 sierpnia zdecydował się dzięki mediów społecznościowych podzielić się z obserwatorami ujęciami ze swojego prywatnego życia. Udostępnione przez arystokratę zdjęcia mogą zaskoczyć.


REKLAMA


Zobacz wideo Prezydent Andrzej Duda kłaniał się księciu Williamowi


Jan Lubomirski-Lanckoroński tak spędza dzień. Zdjęcia trafiły do sieci
47-letni przedsiębiorca i filantrop, a także właściciel zamku w Lubniewicach, tym razem pokazał rodzinny dzień spędzony z żoną Heleną Mańkowską oraz ich córką. Na fotografiach widać zaprzężoną przed pałacem bryczkę, a także sceny z wnętrza rezydencji, gdzie wieczorem rodzina relaksowała się przy nastrojowym kominku. Do jednego ze zdjęć Lubomirski-Lanckoroński pozował razem z ukochaną i córką, podkreślając, iż choć tegoroczne lato nie rozpieszczało ich wysokimi temperaturami, to przejażdżka kończąca wakacje była wyjątkowo udana. "Przejażdżka na zakończenie wakacji. Lato w tym roku nie rozpieszcza nas temperaturą, dlatego wieczorem miło jest schować się w zamku i ogrzać przy kominku" - napisał arystokrata w poście na Instagramie.
Zobacz zdjęcia z rodzinnego czasu Lubomirskiego-Lanckorońskiego Otwórz galerię


Jan Lubomirski-Lanckoroński pod ostrzałem. Zamknięta brama do zamku wzbudziła niezadowolenie mieszkańców
Jan Lubomirski-Lanckoroński, choć zwykle kojarzony z działalnością charytatywną i kulturalną, to tym razem znalazł się w centrum lokalnej afery. Mieszkańcy Lubniewic skarżą się, iż arystokrata zamknął przejście przez teren swojego zamku, które prowadziło do Jeziora Lubiąż. - Faktycznie jest problem. Za kadencji poprzednika to też już się zaczęło, więc były takie momenty, kiedy przejście było zamykane, otwierane. Z początkiem mojej pierwszej kadencji udało się wynegocjować z właścicielem otwarcie tego przejścia, no ale humory właściciela powodują, iż przejście znowu jest zamknięte - usłyszeli dziennikarze portalu Sulecin24.pl. - Z przykrością muszę stwierdzić, iż nie my marketingowo na tym tracimy. Żeby było jasne - absolutnie nie mam pod tym kątem zarzutów ani roszczeń. Wszystko funkcjonowało na zasadzie win-win, partnerstwa, natomiast to musi być w dwie strony, a nie tylko w jedną (...) Ma prawo właściciel zrobić z własną nieruchomością to, co chce, ale to są takie już ekstremalnie zaskakujące decyzje i z PR-owego punktu widzenia bardzo kiepskie - skomentował burmistrz Radosław Sosnowski.
Idź do oryginalnego materiału