Lubomirscy zaprosili Zakościelnego i Smaszcz do pałacu! Stylistka mówi o wpadce [PLOTEK EXCLUSIVE]

gazeta.pl 2 dni temu
Zdjęcie: Celebryci bawili się na przyjęciu u Lubomirskich ; Fot. princeslubomirskifoundation/Instagram


Tłum gwiazd bawił się w pałacu na przyjęciu zorganizowanym przez księcia Jana Lubomirskiego- Lanckorońskiego. Według stylistki gościom arystokraty udało się uniknąć największej gafy.
Książę Jan Lubomirski-Lanckoroński wraz z małżonką hrabianką Heleną Mańkowską urządzili w Pałacu Książąt Lubomirskich bożonarodzeniowe przyjęcie. Obok ambasadorów na imprezę zostały zaproszone osoby związane z polskim show-biznesem: gwiazdy i celebryci. I tak wśród arystokratów bawili się m.in. Maciej Zakościelny, Roma Gąsiorowska, Paulina Smaszcz, Mariola Bojarska-Ferenc i Natalia Lesz. Jak się prezentowali? Ich stylizacje w rozmowie z Plotkiem oceniła stylistka Ewa Rubasińska-Ianiro.


REKLAMA


Zobacz wideo Suknię Diora kupiłem za 30 złotych, a sprzedałem za 13 tysięcy!


Impreza u księcia nie była sztywna? "Arystokraci to tylko ludzie"
Gwiazdy bawiące się na imprezie w Pałacu Książąt Lubomirskich, chętnie relacjonowały wydarzenie, zamieszczając w mediach społecznościowych zdjęcia z przyjęcia. Widać na nich, iż choć event był elegancki, to nie obowiązywał jeden ściśle określony dress code. Niektórzy, jak Roma Gąsiorowska oraz Paulina Smaszcz, postawili na bardziej wyszukane i wieczorowe stylizacje. Inni, czego najlepszym przykładem był Maciej Zakościelny, woleli wygodne i casualowe zestawy (zdjęcia z imprezy znajdziecie w naszej galerii, w górnej części artykułu). Niemal wszyscy jednak zgodnie podkreślali, iż impreza u księcia Jana Lubomirskiego-Lanckorońskiego była pełna pozytywnej energii i cudownej atmosfery.
Uwagę na to, iż impreza nie była sztywna i bardzo formalna, a dress code nie grał pierwszych skrzypiec, zwróciła Ewa Rubasińska-Ianiro. - W Polsce często wydaje się, iż przyjęcia organizowane przez arystokrację to niemal festiwal formalności, gdzie dress code jest świętością, a każdy guzik marynarki ma własną instrukcję obsługi. Ale warto pamiętać, iż choćby arystokraci to tylko ludzie. Impreza, czasem sztywny protokół, ustępuje miejsca zwykłej ludzkiej naturze, charakterowi i osobowości. Spotkanie u Państwa Lubomirskich idealnie to pokazało - zaczęła stylistka.


Po chwili podkreśliła, iż dress code nie był tu najważniejszy. - Dress code? Owszem, był, ale raczej w roli tła - bo pierwsze skrzypce grała sympatyczna atmosfera, serdeczność i euforia ze wspólnego świętowania. Powiedzmy sobie szczerze: widok rozluźnionych, uśmiechniętych ludzi wart jest więcej niż perfekcyjnie dopasowane stylizacje na smutnych twarzach, które zdają się mówić: "Nie wiem, czy tu pasuję".
PRZECZYTAJ TEŻ: Lubomirski-Lanckoroński pochwalił się kartką świąteczną od Karola III. Jedna rzecz zaskakuje
Stylistka o imprezie u księcia Jana Lubomirskiego-Lanckorońskiego. "Udało się uniknąć największej gafy"
Ewa Rubasińska-Ianiro zauważyła, iż choć atmosfera podczas przyjęcia Pałacu Książąt Lubomirskich nie miała formalnego charakteru, to jednak niektórzy zbyt dosłownie mogli potraktować wskazówkę, iż dress code nie musi być oficjalny i wyglądali tak, jakby przyszli na "domówkę z sąsiadami".


A przecież nie było to oficjalne spotkanie ambasadorów ani bal na królewskim dworze - ot, wieczór w gronie przyjaciół. Brawo za luz, choć przyznajmy, niektóre rozwiązania stylizacyjne mogły przyprawić znawców mody o lekki ból głowy. Casual na poziomie "domówka z sąsiadami" to jedno, ale niektórzy chyba za bardzo dosłownie potraktowali hasło "ubierz się wygodnie"


- oceniła.
Ekspertka jednak podkreśliła, iż na przyjęciu udało się uniknąć jednak z najgorszych modowych wpadek. -Na szczęście udało się uniknąć największej gafy - nikt nie wyglądał lepiej od gospodarzy, a to zasada, której złamanie mogłoby wywołać prawdziwą towarzyską katastrofę! - usłyszeliśmy.


Ostateczna ocena stylistki nie była jednak surowa. -Tradycja tradycją, ale czasem trzeba pozwolić sobie na oddech i trochę luzu. I choć można polemizować, czy niektóre stylizacje przeszły próbę okazji, najważniejsze jest to, iż wszyscy dobrze się bawili - a to przecież esencja każdego udanego spotkania - powiedziała Plotkowi Ewa Rubasińska-Ianiro.
Idź do oryginalnego materiału