20 lat temu do redakcji łódzkiej gazety „Wyborczej” przyszedł anonimowy list, a adekwatnie apel o to, by dziennikarze przyjrzeli się temu, co łączy właścicieli zakładów pogrzebowych z pracownikami pogotowia ratunkowego. Reporterzy zaczęli badać ten temat, a im więcej odkrywali, tym bardziej byli przerażeni.