„Love & Pop” – „mówił choćby sensowne rzeczy, nie chciałyśmy tylko słyszeć tego od niego” | Recenzja | Azjatycki Festiwal Filmowy Pięć Smaków 2024

filmawka.pl 3 tygodni temu

Przewrotna forma wizualna i technika filmowania, zbliżająca widza w wielu momentach we wręcz niekomfortowy sposób do bohaterek ekranizacja prozy Ryū Murakamiego pokazuje nam świat nihilizmu, nudy, eksploatacji i konsumpcji w taki sposób, iż trudno oderwać oczy od ekranu. Jednocześnie jest to świat widziany oczami dorastających dziewczynek, które uwikłane są w popularne pod koniec XX wieku w Japonii zjawisko płatnych randek no właśnie, ale na pewno?

Kiedy reżyser Hideaki Anno kręcił aktorski debiut, był już po olbrzymim sukcesie Neon Genesis Evangelion – anime, które zaczynało niewinnie jako serial o robotach w dziecięcym paśmie telewizyjnych, a w miarę rozwoju fabuły sięgało coraz głębiej w mroczne obszary ludzkiej psychiki i egzystencji. Nic więc dziwnego, iż za podstawę scenariusza swojego pierwszego filmu fabularnego wybrał prozę Ryū Murakamiego, (tzw. „lepszego Murakamiego”), którego inną powieść, Audition, zekranizował Takashi Miike. Widzowie, którzy znają dzieło Miike’go, mogą się domyślać, iż pisarz ubiera tematy społeczne i psychologiczne w szaty makabry i groteski, co ma odzwierciedlenie zarówno w samej fabule jego książek, jak i konstrukcji narracyjnej. Z takiego połączenia artystycznego: plastycznych wizji Anno i ekscentrycznego spojrzenia Murakamiego, powstało Love & Pop, film podejmujący tematykę płatnych randek salarymanów w średnim wieku z licealistkami (enjo kosai, enko), czerpiący formalnie z cinéma vérité. Anno w swoim filmie nie szuka jednak prawdy „obiektywnej”, a raczej chce oddać jak najwierniej i najrealniej perspektywę nastoletnich dziewcząt zaangażowanych w enko.

Jednocześnie Love & Pop zapisał się obok Bounce Ko Gals z 1997 r., jako jeden z sygnalistycznych tekstów kultury, powstałych na temat enko pod koniec XX w. w Japonii. Randki bardzo często wychodziły poza wspólny obiad czy wypicie herbaty – słowo „randka” było eufemizmem, za którym krył się płatny seks z nieletnimi osobami lub inne formy seksualnej perwersji i fetyszyzacji (np. kupowanie używanej bielizny od nastolatek). Rok po premierze filmu Anno, enko zostały objęte regulacjami prawnymi, dotyczącymi dziecięcej prostytucji i pornografii – co oznaczało, iż odpowiedzialnością karną zostały objęte osoby korzystające z usług, a nie, jak w przypadku pracy seksualnej, osoby je świadczące. Jednocześnie wiele z tego, co działo się w trakcie płatnej randki mogło wymykać się prawu – całe zjawisko opierało się o fetyszyzację bardzo młodej dziewczyny w szkolnym mundurku i w związku z tym usługa erotyczna mogła przybierać formy dość dziwaczne; w filmie widzimy np. scenę, w której mężczyzna namawia bohaterki do przeżucia winogrona i szczelnego zapakowania wyplutego owocu w plastikową torebkę, za sowitą opłatą. Nie udałoby się zebrać niebudzące wątpliwości dla sądu dowody, iż to była usługa erotyczna?

Samo enko było zjawiskiem trudnym do zbadania, biorąc pod uwagę, iż badania bazowały na wywiadach środowiskowych i tym, co same badane decydowały się o sobie i swoich znajomych ujawnić. Licealistki głównie narzekały na medialne przedstawienie tematu – sensacyjne, dramatyczne, fetyszyzujące postać dziewczynki w mundurku szkolnym pod przykrywką głębokiego zatroskania. Jednocześnie przytłaczająca większość z badanych twierdziła, iż zjawisko jest dla nich tak obce, jakby słuchały o wydarzeniach i postaciach z innego świata; mniejsza część otwarcie przyznawała okazjonalne zaangażowanie w płatne randki. Z wywiadów jednocześnie wybrzmiewa niska świadomość feministyczna dziewcząt – widać ją w odpowiedziach na pytania o przemyślenia o konkursach piękności czy wprost o równość płciową; dziewczęta w większości nie zastanawiały się nad tym tematem, odpowiadały wymijająco lub powtarzały frazesy o wykorzystaniu kobiecych „zalet”, takich jak uroda. Co świadczy o wysokiej podatności na wykorzystywanie, manipulację i nieświadome wchodzenie w sytuacje potencjalnie niebezpieczne; nic zaskakującego w przypadku nastolatek. Ile z tej perspektywy udało się uchwycić Anno? Pytanie raczej brzmi: czy Anno miał w ogóle możliwość uchwycić cokolwiek?

fot. „Love & Pop” / materiały prasowe Azjatyckiego Festiwalu Filmowego Pięć Smaków

Twórcy Love & Pop starali się umieścić historię czterech licealistek w szerszym kontekście zmian społecznych po załamaniu gospodarczym w latach dziewięćdziesiątych. Nad Tokio i dziewczynkami wisi poczucie bezsensu i braku stabilności, wzmacniane dość nihilistyczną narracją zza kadru – prowadzoną przez Hiromi, główną bohaterkę. Anno starał się, żeby beznadzieję i poczucie pustki oddać przede wszystkim środkami formalnymi; ma się wręcz wrażenie, iż to eksperymentalna forma napędza akcję, a nie logiczny ciąg zdarzeń. Aspekt niepewnej rzeczywistości, w której namiastką stabilizacji jest natychmiastowe zaspokajanie pragnień, ogrywany jest przez poszatkowany montaż, łączenie ze sobą różnych formatów zdjęciowych, powodujące poczucie braku spójności i dezorientację, wreszcie mieszanie linii czasowych bez żadnego znaku dla widza. Jednocześnie Anno próbował łączyć skrajną subiektywizację oka kamery i stopienia ją z perspektywą dziewcząt z ich fetyszyzacją, jaką uprawiała ówczesna kultura japońska. W tym celu całość filmu została nakręcona cyfrową ręczną kamerą, przywodzącą na myśl home video czy amatorskie filmiki, które nastolatki mogłyby samodzielnie kręcić swoje życie. Widz często obserwujezdarzenia z perspektywy, jaką dają kamery GOPRO, ale jednocześnie Anno umieszcza sprzęt na przedmiotach codziennego użytku w dość zaskakujący i voyeurystyczny sposób. Mamy więc sekwencję nakręconą kamerą, przyczepioną do lokomotywy zabawkowego pociągu, ale i dość długą scenę, w której oko kamery umieszczone jest pod siodełkiem roweru i dosłownie zagląda ono bohaterce w majtki. Takie sygnalizowanie problemu jest zawsze śliskie – reżyser pokazuje nam uprzedmiotowienie i seksualizację dziewczynek w niekomfortowy i mocno uświadamiający sposób, ale jednocześnie w tym celu sam bierze w tym poniekąd udział. Narracja Hiromi zza kadru trochę to kontrapunktuje, ale estetycznie trochę takiej przeciwwagi jednak zabrakło.

To czego jeszcze zabrakło, to umieszczenia feministycznego spojrzenia na zjawisko. A feministki japońskie, np. Chizuko Ueno, owszem, wypowiadały się na temat płatnych randek. Kobiety wskazywały na krótkoterminowe korzyści w postaci nabycia poczucia niezależności finansowej i jednocześnie na wspieranie w ten sposób patriarchalnego spojrzenia na kobietę i jej ciało jako na istniejące, by służyć realizacji męskich pragnień. Zamiast tego, mamy pod koniec filmu postać pisarza, który tłumaczy Hiromi, iż słowa, które usłyszała od mężczyzny, który napadł na nią seksualnie świadczą o tym, iż agresor uważa, iż dziewczyna jest bardzo wartościowa (brzmiały one mniej więcej: “siedzisz tu sobie zupełnie goła, a komuś, komu na tobie zależy złamałoby to serce”). Pisarz co prawda nie wie, iż wypowiedział je zboczeniec, co nadaje całej sytuacji przewrotności i skomplikowania oraz zostaje pozostawione widzom do własnej interpretacji. Co jednak nie wydaje się zamierzone przez twórców, to implikacja, iż wartość kobiety nie wynika z jej przyrodzonej ludzkiej godności, a zależy od tego, jak czuje się z jej zachowaniami ktoś trzeci i arbitralnie ją ocenia. Nie za wiele pojawia się też tego, co badane licealistki podkreślały w wywiadach środowiskowych – iż najbardziej w enko przeszkadzają im przekazy medialne na ten temat. Subiektywizacja narracji jest więc iluzoryczna: nie pokazuje bowiem ani punktu widzenia feministycznego, ani samych dziewcząt, tylko nieświadome męskie inklinacje dotyczące kobiet, choćby jeżeli spowodowane dobrymi intencjami.

Ostatecznie Love & Pop nie udaje się uchwycić kobiecej perspektywy, choć bardzo stara się to zrobić, a formalnie tworzy wręcz perfekcyjną iluzję subiektywizmu. Choć jedną rzecz Anno uchwycił bardzo dobrze – jak bardzo nierealne jest, żeby tak młode, a przez to naiwne, podatne na manipulacje i wrażliwe osoby mogły dzięki pieniędzy uzyskanych za usługi seksualne upodmiotowiać się czy uzyskiwać niezależność. Hiromi poprzez normalny dla swojego wieku brak doświadczenia wybiera bez pudła dwie najbardziej podejrzane oferty nagrane na telefon do randek, nie potrafi negocjować z dorosłymi, ma problemy z asertywnością. Bezpretensjonalność i szczerość dziewczynek wraz ze wszystkimi niebezpieczeństwami, jakie ona niesie, została oddana bardzo sugestywnie i z dużą wiarygodnością. Aż szkoda, iż twórcy nie pokusili się o bezpośrednią polemikę z feministycznym zapatrywaniem.

Korekta: Krzysztof Kurdziej

Idź do oryginalnego materiału