Love Lies Bleeding – recenzja filmu. Toksyczność na sterydach

popkulturowcy.pl 1 miesiąc temu

Zadziorność Thelmy i Louise, krwawe walki oraz brutalne morderstwa plus duża dawka sterydów. Love Lies Bleeding Rose Glass zawiera w sobie właśnie taką wybuchową mieszankę. o ile dodamy do tego klimat lat 80. oraz studio A24 to mamy murowany hit. Ale czy na pewno?

W przypadku Love Lies Bleeding już sam zwiastun promujący produkcję mocno mnie zaintrygował. Trailer miał w sobie zbitkę tajemnicy, romansu, filmu akcji oraz wywoływał swojego rodzaju konsternację. Do tego doszła wizualna oraz muzyczna otoczka lat 80. W 2019 roku reżyserka Rose Glass zaintrygowała mnie swoim filmem Saint Maud. Szalony rollercoaster ze sterydami w roli głównej wydawał się powiewem świeżości oraz niebanalnym pomysłem na kino drogi. Jednak po obejrzeniu Love Lies Bleeding bardzo długo nie mogłam się zdecydować, czy ta produkcja mi się tak adekwatnie podobała, czy niekoniecznie.

Lou (Kristen Stewart) pracuje na siłowni. Na co dzień przebywa w typowo męskim świecie, wypełnionym potem, mięśniami, alkoholem i sterydami. Pewnego dnia na sali pojawia się młoda i ambitna kulturystka Jackie (Katy O’Brian). Dziewczyny zakochują się w sobie, a ich uczucie jest pełne zwierzęcego głodu, pożądania, a przede wszystkim potrzeby posiadania w swoim otoczeniu bliskiej osoby. Każda z bohaterek ma swój własny bagaż trudnych doświadczeń. Na domiar wszystkiego Lou ma na swojej głowie problemy z ojcem (Ed Harris), który prowadzi szemrane interesy oraz ma na swoim koncie niejedno ludzkie życie, oraz z siostrą Beth (Jena Malone), tkwiącą w toksycznym i przemocowym związku z JJ-em (Dave Franco). Jakby tego było mało Jackie, przed poznaniem Lou, przespała się z JJ-em, aby dostać pracę u ojca swojej przyszłej ukochanej…

Chociaż fabuła Love Lies Bleeding może wydawać się absurdalnie pokręcona, to dość gwałtownie można się wczuć w narrację, przywodzącą na myśl filmy drogi i wszystko staje się klarowne. Związek bohaterek jest na tyle silny, iż razem są w stanie przeciwstawić się całemu światu. Nie przerażają ich rozbryzgi krwi czy ucieczka w nieznane. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, iż relacja między Lou i Jackie jest szczeniacką fascynacją, której daleko do prawdziwych uczuć. Być może duży wpływ miała na to Kristen Stewart, która po raz kolejny uraczyła widzów swoją grą aktorską – jedną miną, którą doskonale znamy już z czasów Zmierzchu. Marzenia i naiwność wysuwają się na pierwszy plan, a pragnienie uwolnienia się ze spirali chaosu i przemocy sprawia, iż dla kobiet nie ma rzeczy niemożliwych. Nieważne, ile osób po drodze trzeba będzie zabić.

Kadr z filmu Love Lies Bleeding

Powiedziałam o nieszczęsnej Kristen Stewart, więc grzechem byłoby, gdybym nie wspomniała również o Katy O’Brian. Aktorka przedstawia naprawdę dobry poziom, tworząc Jackie, do której bardzo gwałtownie można zapałać sympatią. Jest naturalna, a zarazem czarująca. W przeciwieństwie do swojej ekranowej partnerki potrafi wyrazić wiele emocji. Możliwe, iż mamy tu do czynienia z rolą przełomową dla Katy O’Brian. Bardzo dobrze wypadli również Ed Harris i Dave Franco. Obydwaj są bohaterami negatywnymi, których nie sposób darzyć sympatią. Poza ordynarnością i oślizgłością ich zachowań ogromną rolę odegrała charakteryzacja. Ed Harris jako Lou Senior śmiało może się pojawiać w koszmarach sennych, a Dave’a Franco z początku zupełnie nie poznałam.

Mówiąc o Love Lies Bleeding, nie można przemilczeć kwestii ścieżki dźwiękowej oraz klimatu lat 80. Trend, zapoczątkowany przez serial Stranger Things, wciąż ma się bardzo dobrze i potrafi oczarować. W trakcie seansu podrygiwałam nogą do znanych mi utworów. Doceniałam również wykreowany świat, szczególnie dopieszczony w takich miejscach jak knajpy czy siłownia, w której pracuje Lou. Dodajmy do tego rewelacyjne kostiumy, a w głowie od razu pojawia się ochota na szaloną imprezę w stylu lat 80. Twórcy zwrócili również uwagę na rozrost mięśni i charakterystyczny dźwięk przy tej czynności. Sterydy stają się poniekąd jednym z głównych bohaterów produkcji.

Kadr z filmu Love Lies Bleeding

Film prowadzony jest dość nierówno. Bardzo dobry początek wprowadza w klimat, przedstawia bohaterów i szkicuje fabułę. Jednak gwałtownie napięcie i podekscytowanie opadają, a nieustanne bieganie bohaterek w tę i we w tę sprawia, iż produkcja zalatuje nudą. Brakuje jakiegoś zgrabnego haczyka, który w spokojniejszych momentach ciągnąłby fabułę. Chociaż aktorzy dwoją się i troją (może z wyjątkiem Kristen Stewart), to absurdów scenariuszowych nie są w stanie ukryć. Bez zbędnych spoilerów – niektóre rozwiązania są nieprzemyślane, a może po prostu najzwyczajniej w świecie głupie.

Love Lies Bleeding miało być kinem bez trzymanki, a finalnie otrzymaliśmy dziwną hybrydę odgrzewanego kotleta z koktajlem Mołotowa. Oczywiście nie mogę odjąć produkcji uroku i klimatu, ale wszystko to bierze w łeb, kiedy na związek głównych bohaterek patrzy się z cynizmem i politowaniem, a adrenalina spada. I choćby zawrotna dawka sterydów tu nie pomoże.

Fot. główna: kadr z filmu Love Lies Bleeding

Idź do oryginalnego materiału