Looney Tunes: Porky i Daffy – recenzja filmu. Animacja w starym, dobrym stylu!

popkulturowcy.pl 3 miesięcy temu

W dzieciństwie uwielbiałam kreskówki Looney Tunes. Chyba nie było postaci, której bym nie lubiła, wszystkie animacje i bohaterowie były po prostu fajne. Dlatego, gdy zobaczyłam zwiastun filmu pełnometrażowego o Porky’m i Daffy’m wiedziałam, iż muszę to obejrzeć. Choćby tylko z sentymentu.

Looney Tunes: Porky i Daffy ratują świat pokazuje nam zupełnie nowe, wykreowane na potrzeby tego tytułu origin story głównych bohaterów. Jest całkiem urocze i zabawne, chociaż ma trochę dziwną kreskę. Nie wszystkie sceny filmu mają spójną grafikę. Generalnie jednak cała animacja jest faktycznie zrobiona w starym dobrym kreskówkowym stylu – tylko w lepszej jakości. Uważam to za spory plus i naprawdę doceniam.

Bardzo podobało mi się też nowe wcielenie trochę zapomnianej postaci. Na wielkim ekranie pojawiła się świnka Petunia – tyleż samo genialna, co szalona naukowiec, próbująca opracować idealny smak gumy do żucia. Odgrywa znaczącą rolę w całym filmie i została bardzo dobrze wprowadzona. Przede wszystkim jednak nie była wkurzającą, dodaną na siłę żeńską postacią. Wręcz przeciwnie.

Z początku byłam pełna obaw, iż próbując unowocześnić starych bohaterów, twórcy kompletnie ich zepsują, podążając za niezrozumiałymi trendami z Internetu. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Przyznaję, iż jest kilka cringe’owych scen, ale żenada nie dominuje filmu. Trzeba tylko zapomnieć, iż istnieje coś takiego jak logika i wtedy możemy się już bawić na całego.

Zwłaszcza, iż tłumaczenie w Looney Tunes: Porky i Daffy ratują świat jest naprawdę fantastyczne. Jest wiele nawiązań i świetnie zlokalizowanych na polski rynek dowcipów. Co więcej, wyłapałam kilka żartów o podwójnym znaczeniu. Takich, które dla młodszego widza będą zwykły zdaniem, ale starszy/dorosły odbiorca dostrzeże drugie dno. Dawno nie słyszałam takich dowcipów w bajce dla dzieci, a przecież kiedyś było ich w takich produkcjach całkiem sporo.

Kadr z filmu

W temacie produkcji z dawnych lat… Zapowiedź filmu przypomniała mi serial pod tytułem Kaczor Dodgers, gdzie Daffy był kapitanem statku kosmicznego i bronił ziemi przed kosmitami. Czy film miał podobne klimaty? Nie bardzo, ale prawdę mówiąc nie oczekiwałam tego. Miałam za to nadzieję, iż Porky dostanie trochę więcej czasu antenowego i Daffy nie stłamsi go aż tak, jak w innych seriach. Wydaje mi się, iż ta myśl przyświecała twórcom filmu – i iż trochę za bardzo ich poniosło.

Pierwszy raz widziałam Porky’ego aż tak zdenerwowanego. Był wręcz wściekły na Daffy’ego i powiedział mu wiele gorzkich słów. Trudno mu się dziwić: znając ich relację, to musiało się w końcu wydarzyć. Problem jednak w tym, iż zdarzyło się więcej niż raz. W dodatku mam wrażenie, iż odjęli Daffy’emu o kilka punktów IQ za dużo. Kaczor nigdy nie był geniuszem i miewał paranoje, ale niektóre sceny to już było przegięcie.

Kadr z filmu

Pomimo kilku niedoskonałości i swoistego braku równowagi film niesie ze sobą naprawdę piękne i wartościowe przesłanie. Nieważne jakie przeciwności losu i trudności nas spotykają, z pomocą rodziny i przyjaciół na pewno sobie z nimi poradzimy. Musimy tylko trzymać się razem, bo nikt z nas nie jest samotną wyspą, a nasze słabości czy wady w niektórych sytuacjach mogą okazać się więcej niż przydatne. Bo może nie wszystkie nasze niedoskonałości faktycznie nimi są? Może czasem potrzebujemy tylko kogoś, kto nas zna, rozumie i akceptuje takimi, jakimi jesteśmy? I wtedy razem możemy wszystko! Dokładnie tak, jak Porky i Duffy.

Podsumowując. Looney Tunes: Porky i Daffy ratują świat to wspaniała animacja, na której świetnie się bawiłam. Dodatkowym plusem był fakt, iż naprawdę nie spodziewałam się zwrotu akcji, jaki ma miejsce w filmie. Polecam każdemu. Zarówno młodym widzom, jak i fanom klasycznego show, które unowocześniono z prawdziwym wyczuciem.


Źródło grafiki głównej: materiały promocyjne

Idź do oryginalnego materiału