Poszło błoto
Jest paragraf na takie sytuacje: art. 44 prawa autorskiego, znany potocznie jako klauzula bestsellerowa. Powoływał się na nią Andrzej Sapkowski, gdy studio CD Projekt RED odniosło światowy sukces grą na podstawie „Wiedźmina”. Sprawa zakończyła się ugodą i była jeszcze bardziej zawiła, bo dotyczyła dwóch materii: literatury i gier wideo. Długie były spory o to, czy Sapkowskiemu udział w zyskach „należy się” czy nie.
Prawnicy też studiowali przepisy, bo – jak się mówi w adwokackim żargonie – „w praktyce obrotu” klauzula bestsellerowa występuje bardzo rzadko. Po prostu stronom zwykle udaje się porozumieć bez sądu. Wiadomo też, iż roszczenie z tytułu klauzuli jest niezbywalne niezależnie od tego, jaką umowę autor czy autorka podpisali. Pojawiający się od czasu do czasu argument, iż „nie czytał(a), co podpisuje, to niech nie podnosi larum”, jest więc chybiony. Kontrakt z wydawcą uwzględnia realia rynku, ryzyko porażki i rzadko zakłada spektakularne sukcesy.