Li(piec)

uwielbiampandy.blogspot.com 1 dzień temu
Tradycyjnie już, za kilka minut wychodzę trenować, bo za dnia nie da się dobrze funkcjonować. Dzisiaj mieliśmy trzydzieści stopni! Od wczoraj miałem średnie samopoczucie. W nocy szczególnie. Bolał mnie brzuch. Niemniej jednak teraz, na wieczór, czuję się dobrze o mogę śmigać i dźwigać ciężary. Być może odrobinę męczy mnie pisanie tej książki, bo nie mam żadnej gwarancji sukcesu, ani tego, iż ktokolwiek zechce ją wydać, a kosztuje mnie ona sporo wysiłku. Jeszcze w maju, po marszu, napisałem taki krótki fragment, który ostatnio dobrze oddaje mój stan.
Zwykłe ludzkie interakcje, które mój mózg poddawał analizie jak robot uczący się bycia człowiekiem. Cieszą mnie takie momenty, a jednocześnie myślę nad tym za kogo adekwatnie ludzie mnie mają? Z jednej strony widzą we mnie jakiegoś słodziaka - uroczego, niewinnego, co to się lubi poprzytulać, lgnie do ludzi jak pies, jest towarzyski, dużo mówi, robi zamieszanie, a przy okazji jeszcze błyska jakąś tam inteligencją. Może to wszystko faktycznie we mnie jest, ale… tak nie wygląda mój obraz w pełnym świetle. Czasem mam wrażenie, iż zbudowałem jakąś wersję siebie, która jest wygodna do lubienia. Miła w odbiorze. Taka, co nie drażni. Taka, co się uśmiecha, gada, żartuje i nie robi problemów. Żeby było łatwiej mnie znieść. I to chyba działa, bo sporo ludzi faktycznie mnie lubi. Tylko że… dlaczego? Dlaczego chcą mnie poznać? Czy te przemyślenia w mojej głowie to jakaś forma obrony przed narcyzmem? Wymuszona skromność? A może to mój sposób na trzymanie wszystkiego w ryzach? Mój mózg nie zawsze może odpocząć od dźwigania metaforycznych półek w archiwum, wypełnionych dokumentami. Tylko iż ja nie taszczę ich fizycznie. Ja je chomikuję w głowie. Tak jak inni gromadzą rzeczy materialne, myśląc, iż kiedyś im się przydadzą, tak ja zbieram myśli, wspomnienia, odczucia, ciekawostki. I nie wiem czy potrafię je z niej wyrzucić. Nie wiem czy w ogóle bym tego chciał. Taki jestem. Takiego siebie kocham. Nie zamieniłbym swojego życia na żadne inne.
Czuję jednocześnie zachwyt i strach wobec tego wielkiego świata. Tyle w nim bodźców, świateł, rzeczy, na które można zwrócić uwagę. Czasami chciałbym schować się w maluteńkim, ciasnym azylu, obserwować wszystko z dystansu i przeżywać to co najpiękniejsze… pośrednio. Przez doświadczenia i opowieści innych ludzi. Za dużo myślę. Chciałbym raz na jakiś czas wyłączyć mózg.

Edit: 22:39
Szedłem na siłownię, ale w połowie drogi zawróciłem, bo poczułem się jednak fatalnie :(
Idź do oryginalnego materiału