LEVERAGE -Gravity (2025)

powermetal-warrior.blogspot.com 1 dzień temu

Ostatni naprawdę godny uwagi album fińskiej formacji Leverage miał miejsce 2009 r i był to genialny " Circus colossus". Płyta klimatyczna, przebojowa i pełna świeżości w kategorii melodyjnego heavy metalu z nutką power metalu. Potem band osiadł na laurach i zaczął kombinować ze stylem i owe kombinowanie nie wyszło na dobre. w tej chwili band powraca z nowym albumem i nowym składem. "Gravity" swoją premierę miał dzisiaj tj 20 czerwca i to za sprawą Frontiers Records. To ich najlepszy album od czasów "Circus colossus".


Przede wszystkim wróciła owa świeżość, dbałość o detale i pomysłowe melodie. Band znów potrafi zaskoczyć ciekawymi aranżacjami, klimatem i przebojowością. Oj cieszy taki obrót sprawy. Elias Ojutkangas to nowy perkusista, a Lotta-Maria Heiskanen odpowiada za skrzypce. Lotta ożywia nieco stylistykę Leverage. Największą niespodzianką jest wokalista Pekka Heino, który imponuje technika, charyzmą i barwa głosu. Sieje zniszczenie w wysokich rejestrach i buduje klimat. Zmiana jak najbardziej na plus.


Materiał krótki, bo trwa tylko 45 minut. Znajdziemy tutaj w sumie 8 utworów i każdy to inna przygoda. Płytę otwiera zadziorny i klimatyczny "shooting Star". Zaczyna się tajemniczo, ale potem utwór nabiera mocy i energii. Solówki i refren też robią wrażenie. Nieco progresywnego metalu można uświadczyć w nastrojowym "Tales of the Night". Momentami brzmi to jak Black Sabbath ery Tony Martina. Solówki znów pierwsza klasa. Okładka jest mroczną i ten mrok znajduje się też w przebojowym " hellbound train". Rasowy hicior, który na długo zostaje w pamięci. Leverage błyszczy i pokazuje iż wciąż w nich jest ogromny potencjał. Dalej jest zadziorny i dynamiczny "moon of madness" i znów band błyszczy. Jest melodyjnie, przebojowo i pomysłowo. Bije z tego niezwykła świeżość. Leverage wrócił w wielkim stylu. Podniosłość i wciągający refren to atuty przebojowego "Eliza". Siła tutaj tkwi w prostocie. Klimaty Black Sabbath wracają w pomysłowym i epickim " all seeing eye". Co za killer. Jest mocny riff, stonowane tempo i mroczny klimat..kocha tego typu utwory. Jeden z najlepszych utworów na płycie. Perełka. Na tym albumie znów swój geniusz pokazuje gitarzysta Tuomas Heikkinen. Stawia na pomysłowość, melodyjność i finezję. Znakomicie słychać jego talent w energicznym "King ghidorah" gdzie można doszukać się wpływów Ritchiego blackmore. Kolejny killer na płycie. Ciarki przechodzą przy klimatycznym i nieco progresywnym "gravity". 9.minut pięknych dźwięków, emocji i pomysłowych motywów.


45 minut gwałtownie zleciało przy dźwiękach "Gravity". 8 dopracowanych i dojrzałych utworów. Każdy coś wnosi do płyty, każdy to osobna przygoda. Piękne dzięki i znów wrócił wysokiej klasy Leverage, który stać na wiele. Najlepszy album od czasu wydawnictwa z 2009r. Zmiany personalne i podejście do tematu zrobiły swoje. Wielkie brawa!

Ocena 9/10

Idź do oryginalnego materiału