Lev Grossman chciał przywrócić magię królowi Arturowi

cyberfeed.pl 2 miesięcy temu


Łatwo pomyśleć, iż wyrośliśmy z Króla Artura. Jako jedno z najstarszych i fundamentalnych dzieł fantasy w anglojęzycznym świecie, wynaleziony na nowo raz po raz przez ponad tysiąc lat, trudno sobie wyobrazić, co pozostanie do wydobycia w 2024 roku. Lew Grossman Jasny MieczOkazuje się, iż znajduje oszałamiającą ilość.

Początkowo powieść Grossmana opowiada historię Colluma, początkującego rycerza, który dwa tygodnie po śmierci Artura przybywa do Camelotu i zastaje Brytanię pogrążoną w kryzysie. Następnie Grossman w obszernej analizie analizuje cały mit arturiański i folklor, tworząc nową wersję znanego mitu, który opowiada o tym, w jaki sposób opowieści budują tożsamości i narody.

Niedawno Grossman rozmawiał z Polygonem o swojej długotrwałej miłości do króla Artura i o tym, co łączy ich Jasny Miecz i jego trylogia „Magowie” i jak Merlin zawsze był, zawszewielki penis.


Polygon: Król Artur został wyparty jako pierwsza rzecz, o której ludzie myślą w fantasy, mimo iż wciąż jest stale wspominany. Czy to było coś, co czułeś, zaczynając to?

Lew Grossman:Z jakiegoś powodu przez cały czas czułem, iż jeszcze się nie spotkałem Mój Król Artur w tym tysiącleciu. Myślę, iż część tego, co wydarzyło się z Arturem, to zrozumiały rodzaj entuzjazmu dla — nie tyle pomniejszania go, co przywracania go do historycznego, mrocznego kontekstu, obcinania lub wycinania całej magii. Wiem, iż Aaron Sorkin wyciął magię z Kamelot kiedy on przerobiłem musical. Ostatnio mieliśmy bardzo ludzkiego Króla Artura. I z jakiegoś powodu chciałem pójść w drugą stronę. Chciałem się skupić na romantyzmie i magii, a także na odrobinie Artura, ponieważ — to nie działa, jeżeli nie jest człowiekiem, ale jest odrobinę większy niż życie i bardzo Dobry. Musi być dobrym facetem. jeżeli jest dupkiem, to nie jest prawdziwym królem Arturem.

Obraz: Wiking

Twoja historia koncentruje się szczególnie na postaciach na marginesie mitu arturiańskiego. Czy był jakiś moment, w którym nie zamierzałeś uwzględniać Artura, Lancelota ani żadnego z wielkich, znanych bohaterów?

To nigdy nie było dla mnie pytaniem. Jako miłośnik Króla Artura wiedziałem, iż chcę spotkać większość wielkich bohaterów. Chciałem być świadkiem niektórych kultowych wydarzeń z życia Artura. Nie chciałem, żebyś dotarł do końca 700 stron i nie czuł, iż spędziłeś czas z Arturem i widziałeś, jak robi to, po co przyszedłeś: wyciągnięcie miecza ze skały, poszukiwanie Świętego Graala i całą resztę.

Czy trudno było ustalić odpowiednią ilość Arthura? Nie pojawia się ani nie mówi wiele, ale kiedy już to robi, to jest to wielka sprawa w stylu „słów Chrystusa na czerwono”.

Arthur jest trudną postacią. W klasycznym materiale nie mówi zbyt wiele i nie ma wielu długich monologów. Byłoby wspaniale, gdyby Szekspir napisał sztukę o królu Arturze, ale nigdy się do tego nie zabrał.

Przez większość swojego życia jest stosunkowo bierną postacią. Ludzie przeżywają wokół niego przygody. Robią wokół niego skandaliczne rzeczy, ale on przeważnie siedzi przy stole; nie wyrusza na poszukiwanie Świętego Graala. Jest całkiem nieruchomy. I trzeba pomyśleć, iż człowiek tak błyskotliwy i ambitny, miał w głowie coś naprawdę intensywnego. Dużo czasu spędziłem, myśląc o tym, jak by brzmiał i jak by było być w jego głowie.

Chcę trochę porozmawiać o Bogu i jego obecności w historii, lub o tym, co wiele postaci uważa za jego obecność w historii. Pracujesz w katolickiej, wysokośredniowiecznej tradycji romansowej, więc on musi tam być — ale jakie jest jego miejsce w niej dla ciebie osobiście?

Już od samego początku tradycji Artur jest bardzo chrześcijańskim królem. I w czymś takim Śmierć ArturBóg jest praktycznie postacią. Ciągle wtyka swoje [nose] i zsyłając cuda i cuda. ​​On jest bardzo obecny, Bóg, jest bardzo blisko. Nie jest odległy. Zawsze jest w pobliżu. I poczułem, iż muszę to uszanować.

Czułem się też niezręcznie, ponieważ sam nie jestem chrześcijaninem. I przyłapałem się na tym, iż traktowałem Boga jako część mitologii, zasadniczo. I rozpaczliwie mam nadzieję, iż zrobiłem to z szacunkiem. Ponieważ widzę, iż to duża część historii Arthura, jego relacji z Bogiem, obecności i/lub nieobecności Boga. Tak wiele w Arthurze jest o próbie zadowolenia Boga, próbie osiągnięcia ideału, którego według nich Bóg od nich oczekuje, i bez powodzenia. To musi być gdzieś tam.

Między trylogią Magików a Jasny Mieczw swojej fantazji masz tendencję do silnego nacisku na pracę. Magia jest trudna do zrobienia w Magicyi wygląda na to, iż uczyłeś się trochę szermierki, aby pokazać mistrzostwo swoich bohaterów. Jest techniczna przyjemność, w którą się zagłębiasz. O co w tym chodzi?

Myślę, iż dla wielu pisarzy fantasy, magii i w mniejszym stopniu szermierki, zawsze jest w tym element, który jest substytutem pisania. I powiem, iż nie byłem kimś obdarzonym nadmiarem naturalnych darów. Zajęło mi bardzo dużo czasu, aby zrozumieć mechanikę pisania i jak przenieść swój głos na stronę. Wymagało to wiele wysiłku. Mam na myśli, Magicy została opublikowana, gdy miałem 40 lat. Pisałem fikcję przez 20 lat przedtem i bez wielkiego sukcesu. Więc to uczucie ciężkiej pracy nad czymś, a potem odczuwanie mocy, która się z tym wiąże. To coś, co zawsze zdarza się w moich książkach. Zdarza się w przypadku Golluma. I zdarza się również w przypadku Quentina.

Obraz: Syfy

Wydaje się również, iż zmagasz się z tym, jak historie mają sposób, aby słuchacz lub czytelnik poczuł się wyjątkowo. W swojej opowieści o Lancelocie i Ginewrze w szczególności piszesz wiele o tym, jak uwodzicielska może być historia.

Tak, to prawda. I nie jest to w żaden sposób komentarz polityczny. Myślę jednak, iż wszyscy jesteśmy bardzo świadomi mocy, jaką opowiadanie historii ma, aby kształtować bieg narodów w tej chwili poprzez dezinformację — ludzie opowiadający potężne historie, którym brakuje cnoty bycia prawdziwymi, ale nie są przez to mniej potężni. Niektóre z tych postaci są uwikłane w historie, które nie są tymi, w których chcą być. Nie czują, iż ta historia jest ich historią. Historia żyje własnym życiem.

Chociaż Twoje spojrzenie na Artura jest zdecydowanie bohaterskie, Jasny Mieczwiele innych znanych postaci arturiańskich, znanych jako wzory cnót, wydaje się mieć coś głęboko nie tak z sobą. Czy to była celowa subwersja?

Jedną obawą, jaką mam w związku z tą książką, jest… Magicy Nie zawsze byłem pełen szacunku do historii, do których się odwoływałem, trochę się nimi bawiłem. Martwię się, iż ludzie pomyślą, iż to właśnie zamierzam zrobić z Arthurem. Myślę, iż moje podejście jest zupełnie inne w przypadku Arthura!

To powiedziawszy, kiedy siedziałem z niektórymi postaciami, na przykład z Merlinem, zacząłem myśleć o tym, kim on był: Prawdopodobnie był prawdziwym praktykiem rodzimych sztuk magicznych Brytanii. Dlaczego druid miałby służyć na dworze bardzo chrześcijańskiego króla? Co taki człowiek musiałby zrobić, aby przetrwać, gdy wszyscy inni druidzi zostali wytępieni przez Rzymian? Może nie takie dobre rzeczy!

Z drugiej strony, wskazałbym na kogoś takiego jak Ginewra, która często jest przedstawiana jako roztrzepana lub słaba, nie potrafi oprzeć się uwodzicielskim sztuczkom Lancelota. Dla mnie ważne było, aby Ginewra była najmądrzejszą osobą w książce i była absolutnie twarda jak skała, ponieważ czułem, iż nadeszła jej kolej.

Merlin to w tej książce niezły dupek, człowieku.

Ale on zawsze był! Zawsze! Spójrzcie, co zrobił jako pomocnik Uthera Pendragona — jest pomocnikiem w napaści seksualnej! I Następnie zaczyna nękać swoją uczennicę Nimue, czego nie wymyśliłem. Zawsze tak robił. I często obwinia się za to Nimue, to jej uwodzicielskie sztuczki sprawiają, iż Merlin ją nęka do tego stopnia, iż ​​musi się bronić. To po prostu jest obecne w kanonie. Zorientowałem się, iż nie robię z tego wielkiej sprawy. Nie mogłem się od tego uwolnić.

Wiele osób w tej chwili zajmuje się projektem odzyskiwania mitów na potrzeby projektów ideologicznych — Arthur na przykład był wielokrotnie przyjęty jako symbol nacjonalistyczny. Jako osoba zaangażowana w reinterpretację mitu, czy odczuwasz to jako wyścig zbrojeń? Czy raczej jako dzieło nadziei?

To skomplikowane. Jedną z rzeczy, które kocham w powieściach i fikcji, jest to, iż Móc mieć jedno i drugie. Kocham Artura i kocham Camelot. I! I coś, co my i Artur uświadamiamy sobie w trakcie lektury książki, to fakt, iż Camelot jest pozostałością po imperium. Artur był historycznie zromanizowanym Brytyjczykiem, jednym z Brytyjczyków, którzy przejęli zwyczaje rzymskich okupantów i podtrzymywali ich po odejściu Rzymian. Innymi słowy, jest kolaborantem. Czasami jest przywłaszczany jako symbol brytyjskości, czystości narodowej — co jest zabawne, ponieważ próbował trzymać Anglików z daleka.

Chciałem przyjrzeć się początkom narodu. A ten początek był skomplikowany. Nie ma „zawsze tu byliśmy”. Każdy był najeźdźcą: Sasi byli najeźdźcami, ale Celtowie też byli najeźdźcami. I jestem pewien, iż ktokolwiek pojawił się przed nimi, najechał Brytanię. Nikt tam nie był zawsze. Brytania Artura jest głęboko, głęboko podzielona i musi próbować stać się sobą, choćby jeżeli ktoś inny ją najeżdżał. Widzisz narodziny narodu, ale są to bardzo skomplikowane narodziny i to jest w nich wspaniałe.

Jasny Miecz jest teraz dostępna wszędzie tam, gdzie sprzedawane są książki.



Source link

Idź do oryginalnego materiału