„Let’s face it” w Galerii Lotnej

magazynszum.pl 2 dni temu

Wystawa Let’s face it to zaproszenie do wspólnej podróży przez zmienność ludzkiej osobowości i ewolucję jej dokumentowania. Nie interesują nas wyłącznie autoportrety – choć są one punktem wyjścia – ale szerokie spektrum portretowania: siebie i innych, jednostki i zbiorowości, intymności i rzeczy wywleczonych. To studium osobowości, które nie podąża utartymi szlakami, ale oddaje głos młodym, wschodzącym artystom i artystkom, dla których portret jest narzędziem eksperymentu, wyrazu i dialogu.

Historia portretu to historia nieustannego negocjowania tego, co widzialne i niewidzialne, autentyczne i wykreowane. Od ekspresjonistycznych deformacji, które miały oddać prawdę emocji, przez queerowe redefinicje płci i tożsamości, aż po performans i sztukę autokomentarza – portret nigdy nie był tylko zapisem wyglądu. To pole walki o prawo do bycia sobą, do ukazania własnej złożoności, do opowiedzenia własnej historii na własnych warunkach. W myśl Margaret Atwood: „Tożsamość jest ruchomym celem, musimy stale celować i łapać ją na nowo, gdy ewoluuje”.

Widok wystawy „Let’s face it”, fot. Sylwia Zawadzka, Krzysztof Skarżyński
Widok wystawy „Let’s face it”, fot. Sylwia Zawadzka, Krzysztof Skarżyński
Widok wystawy „Let’s face it”, fot. Sylwia Zawadzka, Krzysztof Skarżyński
Widok wystawy „Let’s face it”, fot. Sylwia Zawadzka, Krzysztof Skarżyński
Widok wystawy „Let’s face it”, fot. Sylwia Zawadzka, Krzysztof Skarżyński
Widok wystawy „Let’s face it”, fot. Sylwia Zawadzka, Krzysztof Skarżyński
Widok wystawy „Let’s face it”, fot. Sylwia Zawadzka, Krzysztof Skarżyński

W Let’s face it oddajemy przestrzeń tym, których prace nie są obciążoe ciężarem kanonu, ale eksplorują w swobodnych krokach meandry kształtowania tożsamości w trudnych czasach, trudnych specjalnie dla młodych dorosłych: od malarstwa, przez fotografię, instalacje, po performans i działania w przestrzeni cyfrowej. Współczesny portret staje się tu laboratorium, w którym testuje się granice między dokumentacją a kreacją, między tym, co prywatne a tym, co publiczne.

Nie przeciwstawiamy autoportretu portretowi. Interesuje nas raczej ich wzajemne przenikanie: jak portretowanie innych staje się formą opowieści o sobie, a autoportret – próbą zrozumienia Innego w sobie. To, co osobiste, nie jest tu przeciwstawione temu, co społeczne, ale z nim splecione. Współczesna sztuka portretu pozwala na eksplorację tożsamości hybrydowych, niejednoznacznych, płynnych – takich, które wymykają się prostym definicjom. Dziś, w epoce selfie i cyfrowych awatarów, pytamy: czy portret jeszcze coś odsłania, czy tylko maskuje? Czy dokumentacja osobowości to archiwum, czy raczej nieustanny performans, w którym tożsamość jest procesem, a nie stanem?

Mateusz Wszelaki

Idź do oryginalnego materiału