Lepszy niż Bond. Porucznik Borewicz z „07 zgłoś się”

angora24.pl 2 godzin temu

Był 25 listopada 1976 roku, kiedy widzowie pierwszego programu Telewizji Polskiej zobaczyli pierwszy odcinek serialu zatytułowanego „07 zgłoś się”. Charakterystyczna czołówka muzyczna skomponowana przez Włodzimierza Korcza (81 l.) to do dziś jeden z najpiękniejszych i najbardziej rozpoznawalnych motywów filmowych. To tak naprawdę instrumentalna wersja piosenki śpiewanej pierwotnie przez znakomitą Alicję Majewską (76 l.). W serialu w niezapomnianej wokalizie słyszymy z kolei Grzegorza Markowskiego (71 l.). Serial reżyserował nieżyjący już Krzysztof Szmagier, który był również autorem scenariusza.

Podobno Jan Englert (81 l.) i Piotr Fronczewski (78 l.) odmówili mu wcielenia się w postać bezkompromisowego milicjanta. Zawodowi artyści nie chcieli wpaść do szuflady aktora jednej roli, tej samej, w której był już Stanisław Mikulski, odtwórca postaci kapitana Klossa z serialu „Stawka większa niż życie”. W rezultacie w głównej roli – niepokonanego porucznika milicji Sławomira Borewicza – reżyser obsadził amatora.

Bronisław Cieślak pojawił się wprawdzie wcześniej na ekranie w jednym serialu, ale na co dzień wciąż wykonywał jeszcze zawód dziennikarza – radiowego i telewizyjnego. Rola w serialu, który w sumie liczył dwadzieścia jeden odcinków i był nadawany w pięciu seriach do 1989 roku, zapewniła mu gigantyczną popularność i sympatię widzów. Później postanowił skonsumować ją Polsat, zatrudniając Cieślaka do paradokumentalnego serialu kryminalnego „Malanowski i partnerzy”. Symbolicznie były milicjant odnalazł się w nim w nowych czasach i w nowej roli – prywatnego detektywa. Podobną do serialowego bohatera drogę przechodziło wtedy w czasach polskiej transformacji wielu byłych funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej. Zmiana systemu politycznego Borewiczowi ani przez moment nie zaszkodziła. Widzowie kochają go dziś tak samo jak kiedyś. Wprawdzie gdy serial był nadawany po raz pierwszy, próbowano przypiąć mu łatkę peerelowskiej propagandy, ale nie była to popularna opinia. Praca dla MO w żaden sposób nie okazała się kompromitująca dla porucznika; w końcu ścigał przecież złych ludzi: cinkciarzy, sutenerów, złodziei i rozprawiał się z nimi bezwzględnie. Przy okazji łamał kobiece serca, ale to też – jak się okazuje – ani przez moment nie zszargało borewiczowskiej reputacji. Mimo iż ktoś kiedyś wyliczył, iż przystojny porucznik łamał trzy i pół kobiecego serca na odcinek.

Mężczyźni mieli mu czego zazdrościć, kobiety po cichu marzyły o takim, choćby przelotnym romansie. Tę słabość do płci pięknej nasz 07 dzielił z angielskim 007. Najwyraźniej nie tylko kryptonimy panowie mieli podobne, choć przyszło im działać w zupełnie odmiennych okolicznościach. I choćby teraz, w czasach poprawności politycznej, widzowie przymykają oko na takie instrumentalne traktowanie kobiet. Podobno matka reżysera miała te serialowe romanse głównego bohatera tak skomentować, gdy obejrzała kilka odcinków: „Krzysiu, ładnie to wszystko zrobiłeś, tylko dlaczego ten twój bohater jest takim seksualnym domokrążcą?”. W role kolejnych dziewczyn Borewicza wcielały się takie ówczesne piękności, jak: Grażyna Szapołowska (71 l.), Grażyna Barszczewska (77 l.), Dorota Kamińska (69 l.) i Laura Łącz (70 l.). Byłą żonę porucznika uwodziciela zagrała Izabela Trojanowska (69 l.).

Borewicz imponował też wizerunkiem. Świetnie się ubierał: nosił dżinsy Wranglery, wtedy marzenie każdego chłopaka, i stylizowaną na amerykańską wojskową kurtkę. Pachniał wodą kolońską marki Old Spice, która w PRL- -u była szczytem perfumeryjnej finezji rodem z dalekiej Ameryki. Zaczął od jeżdżenia fiatem 125p, ale z biegiem czasu przesiadł się do poloneza. To było szczytowe osiągnięcie ówczesnej polskiej motoryzacji. Przestępcom Borewicz zakładał podsłuchy, nosił zegarek z wbudowanym mikrofonem, w pościg za kryminalistami wyruszał nie tylko autem, ale i na pokładzie helikoptera. Do tego wszystkiego sypał celnymi ripostami, więc cytaty z porucznika na zawsze weszły do naszej popkultury. „Myślenie ma kolosalną przyszłość, także w milicji” – to tylko jedno z błyskotliwych i przekornych zdań wypowiadanych w serialu przez Borewicza. Były też inne, które fani z upodobaniem przypominają sobie na forach internetowych poświęconych serialowi. „Dziewczyny, droga pani, to ja lubię wytrawne” albo „Wódkę? Ciepłą? Z samego rana? Na czczo? Szklankami? Bez zakąski? Z przyjemnością!” należą do ulubionych przez widzów obydwu płci. Swój stosunek do stałych związków Borewicz zawarł z kolei w innej dowcipnej wypowiedzi: „To nieprawda, iż małżeństwo jest loterią. W loterii ma się jednak pewne szanse”.

– Ci, którzy dziś oglądają „07”, robią to nie dlatego, iż w PRL-u był ustrój socjalistycznej demokracji, ale dlatego, iż kojarzą, jak wtedy pachniał las, jak pachniała dziewczyna – tak tłumaczył niemijające powodzenie serialu sam Bronisław Cieślak w rozmowie z „Dziennikiem Polskim”. W samym środku tegorocznego upalnego lata niektórzy widzowie TVP mogli mieć wrażenie déja vu. Już to przecież gdzieś kiedyś widzieli. W ramach wakacyjnych powtórek w Jedynce znów wyemitowano odcinki kultowego serialu. Krzysztof Szmagier nie żyje od 2011 roku, Bronisław Cieślak zmarł trzy lata temu. Czterdzieści osiem lat od premiery ich serial wciąż cieszy się sympatią kolejnych pokoleń widzów. Odcinki są od jakiegoś czasu dostępne także w sieci, nie trzeba więc czekać na telewizyjne powtórki, by przypomnieć sobie siermiężny PRL i dzielnego milicjanta, którego nie sposób było nie lubić. Każdy z publikowanych w internecie odcinków ma co najmniej dwieście tysięcy wyświetleń, a rekordowe znacznie przekraczają trzysta tysięcy. Czasy może i się zmieniają, ale nasza miłość do silnych, przystojnych i jednocześnie uroczych agentów pozostaje niezmienna.

Idź do oryginalnego materiału