"Człowiek kontra dziecko": kontynuacja komedii z Rowanem Atkinsonem
Widzowie mieli okazję poznać Trevora Bingleya (w tej roli Rowan Atkinson) w 2022 roku, kiedy na Netfliksie pojawiła się pierwsza odsłona produkcji - "Człowiek kontra pszczoła". Bohater, który pracował jako opiekun wyrafinowanej technologicznie rezydencji, stawiał czoła tytułowemu, niesfornemu owadowi. Zacięta walka doprowadziła do katastrofy, dlatego mężczyzna postanowił poszukać sobie nieco mniej stresującego zawodu.
W nowej odsłonie serialu, zatytułowanej "Człowiek kontra dziecko", Bingley stopniowo szykuje się do obchodów Bożego Narodzenia. Zapowiadają się dość skromne święta, gdyż mężczyzna stacjonuje w zaniedbanym domu na odludziu i zarabia grosze jako szkolny woźny. Choć w nowej pracy jest wykorzystywany i niedoceniany, godzi się na to, by móc opłacić edukację ukochanej córki Maddy. Niestety, wypłata nie jest na tyle duża, by opłacić ogrzewanie, a co dopiero załatwić miejsce w prestiżowej szkole.Reklama
Tuż przed rozpoczęciem przerwy świątecznej Bingley otrzymuje propozycję pilnowania luksusowego apartamentu w Londynie w czasie Bożego Narodzenia. Skuszony dużymi pieniędzmi mężczyzna nie zastanawia się długo. Problem zaczyna się wtedy, gdy po jasełkach nikt nie zgłasza się po zostawione w żłobku dzieciątko, grające Jezusa. W ten sposób Trevor znów ma małe i dość nieoczekiwane towarzystwo. Teraz musi jednocześnie pilnować penthouse’u i niesfornego malucha.
Za scenariusz i pomysł odpowiedzialny jest duet Will Davies i Rowan Atkinson, a reżyserią serialu zajął się David Kerr.
"Człowiek kontra dziecko": świąteczny chaos i komedia pomyłek
Trevor to sympatyczny dżentelmen, jednak swoim zachowaniem wywołuje wiele skrajnych uczuć. Choć ma serce jak na dłoni i zawsze jest chętny do pomocy, trudno się patrzy na dość wiekowego mężczyznę, który w niektórych sytuacjach zdaje się nie mieć wyobraźni i życiowego doświadczenia. Bez wątpienia można porównywać tę nieporadną stronę Bingleya do innego kultowego bohatera, granego przed laty przez Atkinsona. Mimika, gestykulacja, sposób reakcji wydarzenia dość często przywodzą na myśl Jasia Fasolę. I choć to, tak jak sam udział brytyjskiej legendy, z pewnością zachęci widzów do obejrzenia, nie należy zapominać, iż "Człowiek kontra dziecko" to nieco inny rodzaj komedii. Dlatego też wymienione wcześniej elementy nie zawsze działają tak, jak powinny.
Przygody Bingleya pokazane są dość szczegółowo, w taki sposób, by widz również poczuł napięcie związane z nowymi wyzwaniami. Od momentu przejęcia opieki nad mieszkaniem i maluchem jego życie składa się z serii niefortunnych zbiegów okoliczności i zwariowanych pomyłek. W przypadku większości z nich winny jest sam ślamazarny Trevor. Akcja serialu z pewnością dość gwałtownie zakończyłaby się szczęśliwie, gdyby nie jego fajtłapowatość. Serial więc idealnie sprawdzi się w przypadku osób, które lubią krzyczeć w kierunku telewizora. Zapewniam, czasem to jedyny sposób, by odreagowywać te nieporadne zachowania.
"Człowiek kontra dziecko" to niestety produkcja przewidywalna i mało ambitna. Im bardziej wnikamy w tę historię, tym łatwiej jest odgadnąć kolejne przeciwności losu, a wpleciony w historię przaśny, przestarzały humor nie pomaga. Problemem jest również sam "przeciwnik" Trevora, czyli dziecko, w którym uważne oko zauważy komputerową, irytującą sztuczność.
"Człowiek kontra dziecko": świąteczna rozrywka dla całej rodziny
W ostatecznym rozrachunku nie chcę być dla tego tytułu całkowicie surowa, bo w wielu momentach wywoływał uśmiech. Atkinson realistycznie i z pewnym urokiem oddaje dobrotliwego mężczyznę z problemami, a świąteczna atmosfera serialu idealnie wpasowuje się w obecny czas, kiedy wiele osób jest zabieganych, żyje pod presją czasu i z chęcią, by wszystko wyszło idealnie.
Na korzyść działa również ilość i długość odcinków; serial składa się z wyłącznie czterech, trwających po trzydzieści minut epizodów, więc idealnie nada się na jedno grudniowe popołudnie. To także komedia, do której bez zastanowienia można zasiąść z całą rodziną. Zarówno starszy, jak i młodszy widz znajdzie tu coś, czym mógłby nacieszyć oko.
Pomijając omówione wcześniej słabsze strony, mamy tu ciepłą, uniwersalną opowieść o pragnieniu bycia potrzebnym oraz docenionym. I mimo napotykanych problemów, których przyczyną w większości przypadków jest Trevor, kręte ścieżki w końcu prowadzą go do upragnionego celu.
6/10
Zobacz też:
Uwielbiany serial dobiega końca. Czego możemy spodziewać się w finale?








