Led Zeppelin tą płytą zdefiniowali rock. To była moc!

terazmuzyka.pl 11 miesięcy temu

Zespół Led Zeppelin zamknął lata 60. albumem, który stał się wyznacznikiem rockowego brzmienia na dekady.

Brytyjski zespół Led Zeppelin dokonał własnej syntezy bluesa i rocka, tworząc hard rock i wyzna­czając standardy brzmieniowe na kolejne dziesięciolecia, a najlepszym przykładem jest jego drugi album Led Zeppelin II, wydany w październiku 1969 roku.

Mózgiem grupy był gitarzysta Jimmy Page – wcześniej ceniony muzyk sesyjny, a także czło­nek zespołu The Yardbirds, z którego w 1968 roku wyewoluował Led Zeppelin (przez krótki czas nazwany The New Yardbirds). Wirtuozerska gra lidera na gitarze, a także smykałka do eksperymentowania w stu­diu pozwoliły uzyskać nowatorskie i oryginalne brzmienie, stające się wyznacznikiem na kolejne dekady.

Ale Page nie osiągnąłby tyle bez uzdolnionych kolegów. Basistą i klawiszowcem został inny ceniony muzyk sesyjny, John Paul Jones (to on zaaranżował smyczki w utworze She’s A Rainbow The Rolling Sto­nes), a za perkusją usiadł John Bonham, który łączył mocne rockowe uderzenie z feelingiem jazzowych mistrzów, jak Buddy Rich. Wokalistą został Robert Plant, który mógł się pochwalić mocnym głosem o szerokiej skali, ale też posturą Adonisa, która wraz z opadającymi na twarz blond lokami uczyniła go archetypowym rockowym frontmanem.

Byli pochodną Cream, ale grali o wiele ciężej – tak podsumowywał kolegów wokalista The Who, Roger Dal­trey, w wywiadzie dla „Guitar World”. Jack Bruce z Cream był tak naprawdę wokalistą jazzowym i bluesowym, a Robert wiedział, jak dorzucić do pieca. Led Zeppelin przenieśli to na nowy poziom. To była moc! I nagle stało się to nową formułą muzyki.

Dziewięć utworów, które złożyły się na Led Zeppelin II, daje pojęcie o tym, jak zespół starał się kuć żelazo, póki gorące. Album powstawał przez osiem miesięcy (od stycznia do sierpnia 1969), w trasie, gdy zespół dokonywał błyskawicznych wyłomów (głównie) w Stanach Zjednoczonych. To było szaleństwo – mówił Plant. Tworzyliśmy w pokojach hotelowych, ścieżki rytmiczne nagrywaliśmy w Londynie, wokal w No­wym Jorku, w Vancouver dogrywaliśmy harmonijkę, a potem wracaliśmy do Nowego Jorku, ukończyć miksy.

Muzycy garściami czerpali z bluesa (czasem zbyt obficie, przez co w późniejszych latach musieli w wyniku pozwów dzielić się z bluesmanami tantiemami), ale w porównaniu z Cream czy Bluesbreakers Johna Mayalla dodawali od siebie więcej gitarowego i nie tylko gitarowego czadu. Powstała fascynująca całość z ponadczasowymi utworami, jak oparte na rewelacyjnych riffach Whole Lotta Love (z odlotową wstawką instrumentalną nagraną z użyciem thereminu) i Heartbreaker, bluesowy, ale potraktowany z im­prowizacyjną swobodą The Lemon Song, inspirowany folkiem, balladowy, ale eksplodujący w zwrotkach Ramble On czy będący punktem wyjścia do solówki perkusyjnej Moby Dick.

W tekstach Robert Plant równie mocno inspiro­wał się bluesmanami, nie uciekając od nasyconych erotyzmem, miłosnych wyznań (Whole Lotta Love). Inna sprawa, iż czasem te erotyczne podteksty były na poziomie napalonego nastolatka, a sam Plant później zżymał się na wersy jak ten w The Lemon Song (tak naprawdę zaczerpnięty z Travelling Riverside Blues Roberta Johnsona): Ściśnij moją cytrynkę, aż po nodze pocieknie mi sok. Ale przyznać też trzeba, iż po­trafił zdobyć się na prostolinijny, może chłopięcy ale wcale nie tak naiwny romantyzm, śpiewając w Thank You: Jeśli słońce przestanie świecić, przez cały czas cię będę kochał. Natomiast w przeciwieństwie do większości ów­czesnych wykonawców rockowych unikał komen­tarzy społecznych i politycznych. Wolał nawiązać do Władcy pierścieni Tolkiena w Ramble On. I choć Led Zeppelin obrywało od recenzentów, iż ucieka w eskapizm, można śmiało stwierdzić, iż Plant był tu pionierem dla młodszych o dekadę zespołów metalowych, lubiących czerpać z fantasy.

Led Zeppelin II stał się trampoliną do drobiazgo­wo przemyślanej kariery zespołu, który za sprawą biznesowego zmysłu Page’a i menedżera Petera Granta gwałtownie stał się jednym z najpopularniejszych i najlepiej opłacanych składów rockowych lat 70. Symbolicznym akcentem pozostaje fakt, iż „dwój­ka” Zeppelinów strąciła ze szczytu Abbey Road The Beatles – kończyły się lata 60., a rock wchodził w kolejną dekadę z nowym brzmieniem. Choć nie wszyscy i nie od razu dostrzegli nowatorskość Led Zeppelin. W 1969 roku recenzent „Rolling Stone’a” pisał: Słuchałem tego na meskalinie, przeterminowanym Romilarze, nowokainie i sproszkowanym Fusion i zawsze było to tak samo niepojęte. Muszę przyznać, iż nigdy nie słuchałem tej płyty na trzeźwo – nie sądzę, by tak ciężki zespół dało się w ten sposób polubić. Czas pokazał, iż nie miał racji.

Potwierdzeniem artystycznego sukcesu były kolejne płyty: w tym bardziej akustyczna Led Zeppelin III z 1970 czy pełna progresywnych brzmień Houses Of The Holy z 1973. Karierę zespołu zakończyła nagła śmierć perkusisty, Johna Bonhama we wrześniu 1980 roku, ale zwłaszcza Robert Plant może się pochwalić udaną karierą solową.

Nowe „Wydanie Specjalne” w sklepach!

„Led Zeppelin II” to jedna ze 100 płyt wszech czasów, jakie znalazły się w naszym nowym „Wydaniu Specjalnym”.

„Wydanie Specjalne: 100 PŁYT WSZECH CZASÓW – ROCK” to subiektywne, przygotowane przez redakcję „Teraz Rocka” zestawienie najważniejszych albumów w historii naszego ukochanego gatunku.

6 grudnia pismo trafiło do sprzedaży ogólnej. W cenie 27,99 zł dostępne jest w kioskach i salonach prasowych w całej Polsce.

Można je również zamówić z naszego sklepu internetowego:

„100 PŁYT WSZECH CZASÓW – ROCK” – KUP TERAZ!

Idź do oryginalnego materiału