Kwiat Żelazny – recenzja książki. Nadzieja umiera ostatnia

popkulturowcy.pl 5 dni temu

Z niecierpliwością czekałam na kontynuację cyklu zatytułowanego Kroniki Czarnej Wiedźmy. Pierwszy tom nie skończył się może cliffhangerem, ale i tak chciałam od razu sięgnąć po następny. Chociaż książka nie była krótka, niesamowicie mnie wciągnęła i zanim się obejrzałam czytałam już ostatnią stronę.

Gdy zaczęłam czytać Kwiat Żelazny niemal od razu westchnęłam z irytacją, bo zdążyłam zapomnieć jak denerwująca potrafi być Elloren. Nie powstrzymało mnie to jednak przed dalszym czytaniem, a drugi tom okazał się równie absorbujący, co pierwszy. Ponownie zachwycił mnie styl autorki i to z jaką łatwością wprowadza czytelnika w zawiły świat Erthii. World building jest tu naprawdę na najwyższym poziomie.

Sporo jest tu wątków tragicznie romantycznych. Żaden z bohaterów nie mógł być szczęśliwy i na pozór wydawało się, iż każdy z nich z innego powodu. Ostatecznie jednak sprowadzało się to do dyskryminacji, różnic kulturowych i okrutnych, despotycznych praw. To jednak nie był ich największy problem. Ruch oporu walczył ze znacznie większym zagrożeniem, jakim był pewien szaleniec głoszący coś o wyższości jednej rasy nad innymi. Chyba nie trudno domyślić się, skąd autorka mogła czerpać inspiracje.

Fabuła książki nieustannie trzyma w napięciu i jest pełna niespodziewanych zwrotów akcji. W dodatku, kiedy wydaje się, iż wszystko zaczyna się układać autorka zrzuca na czytelnika i bohaterów metaforyczną bombę. Główna bohaterka – Elloren – wielokrotnie traciła wszelką nadzieję na lepsze jutro i bezpieczne, szczęśliwe życie dla siebie i swoich bliskich. Te momenty nie były jednak przesadzone, ani sztucznie wydłużone. Rosnące w niej poczucie bezsilności coraz częściej przeplatane wybuchami słusznego gniewu dały jej odwagę i siłę do aktywnej walki o sprawiedliwość.

Bohaterowie przeszli niełatwą drogę. Wielu z nich zmieniło się, dojrzało, podobnie jak ich relacje. Chociaż narracja książki jest pierwszoosobowa, wszystkie te niuanse zostały świetnie pokazane. Niemniej jednak nie obyło się bez irytacji z mojej strony. Jak wspomniała, Elloren często bywała denerwująca. Mam jednak wrażenie, iż w drugim tomie było takich momentów zdecydowanie mniej.

Rozterki miłosne głównej bohaterki to coś, co niemal zawsze jest dla mnie minusem. Po prostu nie lubię o tym czytać. Szczęśliwie Kwiat Żelazny wcale nie zawierał tak dużo tego typu opisów. Kolejnym męczącym motywem było obrzydzenie, jakie Elloren czuła na wszelkie przejawy gardneriańskiego patriotyzmu. Serio, załapałam za pierwszym razem. Wydaje mi się też, iż niemal kompletnie zignorowano fakt, iż wcześniej to rodacy Elloren byli dyskryminowani i poniżani przez rasy, które teraz wnuczka Czarnej Wiedźmy próbuje ratować. Nie poświęcono jednak temu dylematowi żadnej głębszej myśli.

O ile ogólnie rzecz biorąc sama treść książki jest na naprawdę wysokim poziomie, to jest ona pełna literówek, błędów gramatycznych i interpunkcyjnych. Dokładnie to samo było w pierwszym tomie. Zauważyłam, iż ostatnio wiele książek wygląda jakby korekta była robiona przez stażystę, względnie jako projekt studencki, bo ma naprawdę mają sporo błędów, ale seria Czarnej Wiedźmy ma ich zauważalnie więcej niż inne.

Na koniec warto jeszcze wspomnieć, iż zakończenie zawiera, nazwijmy to, dwa przełomowe zwroty akcji. Problem w tym, iż pierwszy był oczywisty od pierwszej strony pierwszego tomu, ale Elloren broniła się przed tą wiedzą rękami i nogami, a drugi był… no cóż, dość przewidywalny. Domyśliłam się tego jeszcze, jakżeby inaczej, w poprzedniej części, więc nie było to żadnym zaskoczeniem. Przynajmniej nie dla mnie. Trochę rozczarowujący był również fakt, iż Elloren odkryła obie te rzeczy kompletnie przypadkiem, bo naprawdę przynajmniej jednej z nich mogła się domyślić.

Podsumowując: Kwiat Żelazny wciąga bez reszty, książkę czyta się fantastycznie i pozostaje spory niedosyt po zakończeniu tomu. Od razu chce się sięgnąć po kontynuację. Tytuł jest pełen akcji, bohaterowie się rozwijają, a rzeczywistość w której żyją staje się coraz bardziej mroczna. Jest jednak nadzieja, a członkowie ruchu oporu odmawiają poddania się i nie przestają walczyć.


Fot. Oficjalna okładka/Wydawnictwo Jaguar

Autor: Laurie Forest
Tłumaczenie: Michał Zacharzewski
Wydawca: Wydawnictwo Jaguar
Data premiery: 5 marca 2025
Stron: 592
Oprawa: miękka ze skrzydełkami


Powyższa recenzja powstała w ramach współpracy z Wydawnictwem Jaguar. Dziękujemy!
Fot. główna: Kolaż z użyciem okładki/Wydawnictwo Jaguar

Idź do oryginalnego materiału