Kurier

wiekdwudziesty.pl 5 lat temu

Władysław Pasikowski powrócił po prawie pięcioletniej przerwie z kolejnym filmem historycznym. Efektem jego pracy jest „Kurier” (2019), który opisuje historię Jana Nowaka-Jeziorańskiego i jego wyprawy do Polski w lipcu 1944 roku.

Władysław Pasikowski jest jednym z największych (i nie chodzi tylko o wzrost) reżyserów w Polsce po 1989 roku. Spod jego ręki wyszły takie obrazy jak: „Kroll” (1991), „Psy” (1992), „Słodko-gorzki” (1996), „Reich” (2001), „Pokłosie” (2012) i „Jack Strong” (2014).

Pasikowski zdecydował się przedstawić najważniejszą misję Kuriera z Warszawy – Jana Nowaka-Jeziorańskiego[1]. W okresie II wojny światowej dwukrotnie przemierzył on drogę z Wielkiej Brytanii do okupowanej Polski, żeby dostarczyć instrukcje dla kierownictwa Armii Krajowej. Wziął udział w walkach w Warszawie w 1944 roku, a następnie podjął się kolejnej misji wywiezienia cennych dokumentów. Po wojnie pozostał na emigracji i przez prawie 25 lat był dyrektorem Radia Wolna Europa. W 2002 roku powrócił na stałe do Polski i zmarł trzy lata później w Warszawie. Był autorem wielu publikacji, ale najważniejszą z nich pozostaje Kurier z Warszawy[2] wydany w 1978 roku w Londynie. Po 1989 roku był orędownikiem polskiej akcesji do NATO i Unii Europejskiej oraz należytego upamiętniania historii Polski.

Akcja filmu rozgrywa się na przełomie lipca i sierpnia 1944 roku. Przedstawia proces decyzyjny, jaki ostatecznie doprowadził do wybuchu Powstania Warszawskiego. Główna oś narracji skupia się na postaci porucznika Jana Nowaka, którego celem jest dostarczenie mikrofilmów i rozkazu Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych do Komendy Głównej Armii Krajowej. Gen. Tadeusz Komorowski „Bór” rozważał w tym okresie wszystkie czynniki dotyczące wybuchu powstania w Warszawie. Czekał przy tym na informacje od premiera rządu emigracyjnego, w jaki sposób Wielka Brytania i Stany Zjednoczone będą w stanie pomóc walczącym Polakom. Ówczesna sytuacja geopolityczna nie dawała żadnych złudzeń odnośnie wsparcia aliantów zachodnich i taki rozkaz miał przekazać kurier z Londynu w osobie Jana Nowaka. Szereg komplikacji spowodował, iż nie udało mu się w pełni zrealizować powierzonej misji. 1 sierpnia 1944 roku doszło do wybuchu najtragiczniejszego w skutkach polskiego zrywu narodowego.

W rolę Jana Nowaka wcielił się Philippe Tłokiński i to jego postać występuje w większości scen. Reszta polskich aktorów wypełnia tylko drugorzędne zadania i stanowi tło dla misji głównego bohatera. Na szczególną uwagę zasługują antagoniści z SS, których zadaniem jest złapanie kuriera. Martin Butzke i Nico Rogner doskonale odegrali swoje role bezwzględnych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa III Rzeszy. Wyróżniają się tym wśród tłumu polskich aktorów drugiego planu. Tradycyjnie w filmach Władysława Pasikowskiego istotny element stanowią kobiety. W przypadku „Kuriera” (2019) główna rola kobieca przypadła Julie Engelbrecht i jej postępowanie będzie miało wpływ na los bohatera. Film był kręcony w okolicach Łodzi i samej Warszawie, a do scen w Londynie oraz w Brindisi wykorzystano efekty komputerowe, które stoją na dość dobrym poziomie i nie rażą zbytnio sztucznością, jak to często ma miejsce w przypadku polskich produkcji.

Nie można mieć również zastrzeżeń odnośnie scenografii i kostiumów, ponieważ Pasikowski znany jest z dbałości o szczegóły. Ścieżka dźwiękowa również jest całkiem przyjemna i w żadnym stopniu nie zakłóca odbioru obrazu. Cała praca zespołu filmowców stoi na dość wysokim poziomie.

Niestety, w filmie „Kurier” (2019) zabrakło wielu charakterystycznych cech poprzednich dzieł Władysława Pasikowskiego. Znany był on z bardzo mocnych i zapadających w pamięć dialogów, które w wielu przypadkach zyskały status kultowych, a ich fragmenty weszły na stałe do języka potocznego. Nie ma również scen, w których reżyser i operator kamery wykorzystują grę światła, żeby wzmocnić przekaz. Wszystko jest nakręcone w bardzo prosty, ale poprawny sposób, i nie zapada w pamięć.

Muzyka nie odgrywa tak ważnej roli jak w przypadku poprzednich obrazów. Każdy, kto oglądał „Psy” (1992), pamięta doskonałą ścieżkę dźwiękową Michała Lorenca albo scenę płonącej bośniackiej wioski w „Demonach wojny według Goi” (1998). Zabrakło tego w „Kurierze”, choć jest jedna scena nawiązująca do charakterystycznych elementów filmów Pasikowskiego, czyli scena w deszczu. Nie ma jednak chociaż cienia porównania do finałowych ujęć w „Reichu” (2001), kiedy Mirosław Baka jedzie swoim mercedesem w deszczu i zatrzymuje się, widząc czekającą na poboczu Iwonkę.

Niektóre wątki i sceny wyglądają dość infantylnie, a sama akcja wydaje się dość przewidywalna. Mimo tego „Kurier” (2019) jest bardzo dynamiczną opowieścią historyczno-szpiegowską i hołdem dla wojennej działalności legendarnego Kuriera z Warszawy. Gdyby reżyser zdecydował się na zastosowanie podobnych środków filmowych, co w swoich poprzednich dziełach, mielibyśmy kolejny doskonały obraz, jaki wyszedł spod jego ręki.

W tym przypadku to dość dobry film z doskonałym scenariuszem, którego celem jest upamiętnienie niezwykłej historii zwyczajnego człowieka, który żył w niezwykle trudnych czasach. Dobrze, iż udało się sprawnie zrealizować film, który w dodatku poza końcową sceną nie przedstawia zbytniego patosu. „Kurier” (2019) to też doskonała lekcja geopolityki i historii pokazująca, jak łatwo zmienia się sytuacja międzynarodowa, a dotychczasowy sojusznik przestaje pomagać i zaczyna ignorować prośby o pomoc.

[1] Jan Nowak-Jeziorański to kompilacja prawdziwej tożsamości Zdzisława Jeziorańskiego i jego fałszywej legendy używanej w czasie okupacji, czyli Jana Nowaka.

[2] Jan Nowak-Jeziorański, Kurier z Warszawy, Londyn 1978.

Idź do oryginalnego materiału