Kultowy „Glina” wraca na ekrany. O wizji artystycznej trudno tu mówić | Z nowej gliny

polityka.pl 5 godzin temu
Zdjęcie: Bartosz Mrozowski


Po 17 latach na mały ekran wracają bohaterowie kultowego „Gliny”. Fala nostalgii od lat przynosi kontynuacje lubianych tytułów z przeszłości. Z jakim skutkiem? W Warszawie znów padły strzały. Świadków brak. Stołeczni „zabójcy”, czyli policjanci z wydziału zabójstw, zaczynają nowe żmudne śledztwo od przepytania właścicieli okolicznych punktów usługowych. „Musimy się od czegoś odbić, coś wykluczyć” – stwierdza komisarz Artur Banaś. „Może blachy wózka zarejestrowanego przez uliczny monitoring dadzą jakiś trop” – dodaje komisarz Jóźwiak. Wracający do swoich ról po 17 latach Maciej Stuhr i Jacek Braciak grają „psy” zmęczone, posiwiałe, pozbawione złudzeń, ale tak samo zdeterminowane, żeby uczciwie wykonać swoją pracę.

W przypadku pierwszego śledztwa we wznowionym właśnie po latach serialu „Glina. Nowy rozdział” mają dodatkową motywację, ale etos pracy „zabójców” jest niezmienny, bo serial Macieja Maciejewskiego (scenariusz) i Władysława Pasikowskiego (reżyseria) od pierwszego odcinka pokazanego przez TVP w 2004 r. był opowieścią w starym stylu: o tych, co nie odpuszczają na drodze do prawdy, choć cenę płacą wysoką.

Czytaj też: Serialowa jesień: wielkie finały przed nami

Birkut z klamką

Banaś Stuhra zaczynał w pierwszym sezonie jako Młody – dlatego, iż był tuż po szkole, ale też w nawiązaniu do ówczesnej ksywki aktora (młody Stuhr). Przez te niemal dwie dekady bohater zdążył się dorobić innej – „łowca skór”. Ta jest odbiciem jego bezwzględnej skuteczności w eliminowaniu stołecznych złoczyńców. Jego małżeństwo w starciu z pracą nie wytrzymało, ale Banaś wciąż ma dobry kontakt z dorastającą córką.

Jóźwiak za to bardzo się nie zmienił.

Idź do oryginalnego materiału