"Nóż w wodzie": pełnometrażowy debiut Romana Polańskiego
Kameralny thriller "Nóż w wodzie" w reżyserii Romana Polańskiego to pierwszy polski obraz, który otrzymał nominację do Oscara w kategorii "najlepszy film nieanglojęzyczny". W obsadzie produkcji znaleźli się: Leon Niemczyk, Jolanta Umecka i Zygmunt Malanowicz. Autorem zdjęć był Jerzy Lipman, muzykę skomponował Krzysztof Komeda. Scenariusz Polański napisał razem z Jerzym Skolimowskim i Jakubem Goldbergiem.
"Chciałem, żeby mój pierwszy film fabularny był chłodny, intelektualny, wyspekulowany, skonstruowany precyzyjnie, niemal formalistycznie. Miał przypominać klasyczny thriller: małżeństwo zabiera na pokład jachtu pasażera, który następnie znika w tajemniczych okolicznościach. Od samego początku chodziło o pokazanie konfliktowej interakcji między postaciami zamkniętymi w ograniczonej przestrzeni" - wspominał reżyser w autobiografii "Roman by Polański".Reklama
"Nóż w wodzie": wyzwania na planie kultowego filmu
Choć "Nóż w wodzie" opowiada historię wyłącznie trójki postaci - dziennikarza sportowego, jego atrakcyjnej żony i zaproszonego na pokład ich jachtu młodego autostopowicza, który rozpoczyna rywalizację ze starszym mężczyzną o względy kobiety - dobór obsady okazał się wyzwaniem.
Najmniej problemów budził starszy bohater. Ta rola przypadła doświadczonemu już wówczas aktorowi Leonowi Niemczykowi. Autostopowicza początkowo miał zagrać sam Polański, jednak w końcu zrezygnował z tego pomysłu. Dał szansę świeżo upieczonemu absolwentowi łódzkiej Filmówki Zygmuntowi Malanowiczowi, który pasował mu do tej roli pod względem fizycznym. Również Jolanta Umecka, której przypadła rola żony dziennikarza, została obsadzona pod tym kątem. Reżyser wypatrzył kobietę na basenie Legii, jednak nie była ona profesjonalną aktorką, co przysporzyło wielu problemów. Nie potrafiła zapamiętać kwestii ani miejsca, w którym miała stanąć. W dodatku zaczęła w zastraszającym tempie tyć, bo "zajadała stres".
"Ale krzyż Pański, i podczas zdjęć, i poza planem, mieliśmy z moim basenowym odkryciem - Jolantą Umecką. Przede wszystkim nie umiała pływać. [...] Naturalność, brak wszelkiej sztuczności, które tak mi początkowo zaimponowały, okazały się przejawem autentycznie cielęcego temperamentu. Próbowaliśmy cierpliwości, łagodności, perswazji, potem przeszliśmy do taktyki ostrzejszej, żeby dziewczyną wstrząsnąć, wyprowadzić z lunatycznego odrętwienia - wszystko na próżno" - pisał reżyser w autobiografii.
Praca z aktorką nie była jedyną trudnością, z jaką musiał się zmierzyć Polański. Film był sporym wyzwaniem dla całej ekipy realizatorskiej z powodu zmiennej aury pogodowej na Mazurach. Zdjęcia były realizowane na takich jeziorach, jak Kisajno, Jagodne, Mikołajskie czy Śniardwy.
"Niezależnie od wiatru, pogody i oczywistego ryzyka, jakie pociąga ze sobą kręcenie na wodzie, 'Nóż...' był filmem potwornie trudnym. Jacht doskonale mógł pomieścić trójkę protagonistów, ale nie kilkunastoosobową grupę osób stłoczonych z drugiej strony kamery. Kiedy kręciliśmy na pokładzie, często musieliśmy, przypięci pasami bezpieczeństwa, balansować za burtą jak akrobaci. Oświetlenie, choćby przy stałej pogodzie, nastręczało ogromne kłopoty. Ustawienie lamp w takielunku wymagało niezwykłej inwencji i zręczności, podobnie jak manewrowanie połączoną kablami z jachtem łodzią-agregatem, która musiała dostosowywać się do każdej zmiany kursu" - wspominał reżyser.
"Nóż w wodzie": Polacy nie docenili, świat się zachwycił
9 marca 1962 roku "Nóż w wodzie" trafił do kin, ale po dwóch tygodniach został wycofany. Powodem była medialna krytyka i oburzenie Władysława Gomułki, który uznał bohaterów filmu za "niereprezentatywnych dla ogółu polskiego społeczeństwa". Debiutowi polskiego twórcy zarzucano m.in. "kosmopolityzm", a także "gloryfikowanie konsumpcyjnego stylu życia, z konieczności obcego w początkach lat 60. większości rodaków". Przygnieciony ciężarem krytyki Polański podjął decyzję o wyjeździe z kraju.
Kilka miesięcy później "Nóż w wodzie" doceniono Nagrodą Międzynarodowej Federacji Krytyki Filmowej (FIPRESCI) na festiwalu w Wenecji. Największy sukces jednak miał dopiero nadejść. W 1964 roku obraz został nominowany do Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Choć ostatecznie statuetka powędrowała do "Osiem i pół" Federica Felliniego, Polański czuł dumę, iż jego film walczył z takim przeciwnikiem i zyskał zainteresowanie zachodniej publiczności.
Zobacz też:
Polska aktorka podjęła trudne wyzwanie. To jedna z najważniejszych ról w jej karierze















