- Z pogranicza regionalizmu i literatury cz. III
- Okrakiem przez wiek, strzępy pamięci Józefa Musioła
- Dieter Kalka: Bandeon ministra kultury
Ad.1
Już myślałem, iż o książkach (fenomenalnego dla mnie) – pamiętnikarza, eseisty, lekarza z zawodu, a z serca propagatora kultury regionalnej – Macieja Andrzeja Zarębskiego, nie będę już musiał pisać, a tymczasem przysłał mi kolejną, której jako literaturoznawca nie mogę pominąć. Ma tytuł „Z pogranicza regionalizmu i literatury cz. 3”. Wydano ją z okazji zbliżającej się rocznicy 20-lecia utworzenia Świętokrzyskiego Towarzystwa Regionalnego, a ja przecież pochodzę z podobnego jak autor środowiska miłośników kultury regionalnej – Szczecińskiego Towarzystwa Kultury. Było ono federacją dla wielu towarzystw regionalnych (działających – w latach, gdy byłem sekretarzem prezydium STK) w KAŻDYM POWIECIE ówczesnego województwa szczecińskiego, na rzez rozwoju i upowszechniania kultury, w tym także literatury, tworzenia korzeni dla NOWYCH – POLSKICH – tradycji kulturalnych na odzyskanej po wiekach ziemi Pomorza Zachodniego.
Pierwsza część serii z „Pogranicza regionalizmu literatury” Macieja Andrzeja Zarębskiego ukazała w roku 2013, cz.2 – dziewięć lat później. Obecna książka jest opowieścią o „Matecznikach polskości i ich kustoszach”, upamiętnia wybitnych, nieżyjących już działaczy regionalnych m.in. Alfonsa Bobowika z Ełka i Adama Kluski z Podkarpacia oraz wiele innych postaci.
Czym są i powinny być „mateczniki”? Według autora – jak pisze w książce – są skansenem kultury ludowej, izbą pamięci i „muzeum” prowadzącym działalność wydawniczo – edukacyjną w zakresie swej specjalności etnograficznej. jeżeli są ku temu odpowiednie warunki, w wielu wypadkach są swego rodzaju bazą dla teatru amatorskiego i czasowych wystaw artystów ludowych. Bywają też wyposażone (w zależności od potrzeb) w pracownie artystyczne, w których seniorzy przekazują swe umiejętności młodzieży. Dobrze, gdy „matecznik” znajduje się w odrestaurowanym zabytku, z rozciągającym się wokół ogrodem przyrodniczo-artystycznym itd. itp. Piszę o tym, gdyż na podstawie lektur książek autora (przede wszystkich wcześniejszych, o których pisałem w PD, takich mateczników jest w Polsce już bardzo dużo!
W w tej chwili wydanej książce autora (w lutym br.) znajduje się interesująca relacja z III Posiadów Matecznikowych w Adamowie. Warto się z nią zapoznać, gdyż inspiruje do dalszej aktywności tworzenia takowych „świątyń kultury” w naszych „małych ojczyznach”.
Byłoby dobrze, aby w naszym kraju przez cały czas powstawały takie placówki, które promują kulturę danego obszaru (a jest ich już ponad 200).
Przykładem dla nich mogą być np. już istniejące muzea:
„Rowerów w Gołębiu pod Puławami”,
„Guzików w Łowiczu”,
„Bombek – ozdobnych w Kętrzynie”, czy
„Zabawek i bajek w Toruniu”.
Ponadto w najnowszej książce znajdują się interesujące teksty autora o jego rejsie po Oceanie Indyjskim, wycieczce do Rygi i arcyciekawym wypadzie w Bieszczady!
Książkę zamyka relacja z benefisu autora z okazji jego 80-lecia oraz złożone mu z tej okazji życzenia, na które ten „multiregionalista” naprawdę zasłużył!
—
Maciej Andrzej Zarębski: Z pogranicza regionalizmu i literatury cz.3, Świętokrzyskie Towarzystwo Regionalne, s. 198, br. , Zagnańsk 2024
***
Ad. 2
Prof. dr hab. Jan Miodek napisał na rewersie najnowszej książki autora(cytuję):
„Józef Musioł, urodzony 9 stycznia 1933 roku w Połomi, syn Franciszka ( uczestnika trzech powstań śląskich na ziemi wodzisławskiej), i Marty z Białeckich, także z rodziny powstańczej.
Polski prawnik, doktor nauk prawnych, adwokat, sędzia Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, dziennikarz, literat, założyciel i przewodniczący Stowarzyszenia Sędziów Sądu Najwyższego w stanie spoczynku, były wiceminister sprawiedliwości i działacz Stronnictwa Demokratycznego.
W dzieciństwie łącznik Armii Krajowej; uczył się w Szkole Podstawowej w Moszczenicy, potem w Liceum Ogólnokształcącym w Wodzisławiu Śląskim, był nauczycielem w Wodzisławiu-Kokoszycach i Bełsznicy; ukończył prawo na UJ w Krakowie; autor ponad 30 książek, w tym wielu dotyczących śląska”!
Co ja mam do tej rekomendacji dodać? Że to niebywały wypis znajdujący się także w Wikipedii!
Książka Józefa Musioła, którego poznałem osobiście (kiedyś przed laty – za pośrednictwem Edmunda Jana Osmańczyka i którego działalność doceniłem, uczestnicząc z żona w wielu spotkaniach warszawskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Śląska) pozwala na poznanie trudu pięknego zakorzenienia autora w śląskości, jego miłości do tej Ziemi i zamieszkujących ją ludzi!
W każdym razie, jestem pod absolutnym wrażeniem tego niedającego się porównać z żadnym innym opisanym, a znanym mi życiorysem.
Książka (której nakład podobno już się rozszedł, ale ma być niedługo jej drugie – choćby rozszerzone wydanie) jest też bogato ilustrowana. Na reprodukowanych zdjęciach widzimy autora nie tylko z własną rodziną (urocze zdjęcie wnuczki Lili Clark – Musioł w stroju śląskim), ale też z wieloma bardzo znanymi ludźmi, m.in. Olgierdem Łuaszewiczem, Karelem Gottem, prezydentem Komorowskim czy z b. ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ćwiąkalskim.
W książce są reprodukowane różne dokumenty, m.in. z nadania honorowego obywatelstwa różnych miast i gmin, jak np. Gminy Godów, miasta Jastrzębie-Zdrój, miasta Pszów i innych. Szczególnie urzekło mnie motto książki: „…Jeśli nie utracisz wiary w to, co wierzysz, zwyciężysz wszelką nieprawość”!
Wzruszył mnie też tytuł honorowy, jaki otrzymał autor od miasta Ruda Śląska, w listopadzie 2013r., a mianowicie: „HANYS 2013 ROKU” za znaczący wkład w promowanie Śląska!
Do tego uzasadnienia dodałbym, ZA USTANOWIENIE DOROCZNYCH NAGRÓD Towarzystwa Przyjaciół Śląska, które otrzymali już znani i wybitni ŚLĄZACY m.in.: Adam Makowicz, Tadeusz Kijonka, Franciszek Pieczka, Krystyna Loska, arcybiskup Alfons Nosal, Kazimierz Kutz. Krótko mówiąc – ludzie ze wszystkich możliwych środowisk, którymi może poszczycić się POLSKI ŚLĄSK (!) w tym także bliskie sercu p. Musioła Zespoły:
Pieśni i Tańca – Śląsk i Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia w Katowicach.
O tym wszystkim jest „do poczytania” w przepięknie wydanej książce, a choćby dużo, dużo więcej!
—
Józef Musioł: Okrakiem przez wiek. Strzępy pamięci. Wyd. Śląsk, s. 573, twarda oprawa, Katowice 2023
***
Ad. 3
Książka Dietera Kalki, współczesnego pisarza niemieckiego, także satyryka i „wędrownego” piosenkarza z Lipska, ma być przetłumaczona niedługo na j. polski i u nas wydana. Na razie dostępna jest tylko w j. niemieckim. (O Kalce pisałem na łamach PD 28 maja 2020r. przeprowadzając z autorem rozmowę po ukazaniu się jego powieści „Sudićka”). w tej chwili w swojej rubryce anonsuję jego nową książkę, gdyż należy do rzadko spotykanego w Polsce gatunku „powieści szelmowskiej”, w której rzeczywistość zostaje wyrażona alegorią, to znaczy jej treść ma sens przenośny, choć dotyczy jak najbardziej aktualnych tematów podejmowanych przez współczesną literaturę niemiecką, jak m.in. problematyki zjednoczeniowej, demokracji i wolności osobistej artystów.
Tytułowy bandoneonista nie chce protektoratu „ministra” i nie przyjmuje od niego podarunku – „zabytkowego instrumentu”, na którym i tak nie może zagrać, gdyż jest „zardzewiały i przegniły”. Ale choćby gdyby był do użytku, NIE CHCE ZAGRAĆ, aby nie mieć żadnych zobowiązań i „długów wdzięczności” wobec swego „pseudo mecenasa”! Chce pozostać „wolnym i niezależnym człowiekiem”, jak u nas ongiś śp. Marek Grechuta, a przed nim jeszcze Okudżawa, czy Wysocki, albo nasz Jacek Kaczmarski! Choć w powieści Kalki wszystko dzieje się w nieistniejącym kraju o nazwie „Tätärätä” (!)
—
Dieter Kalka: Das Bandoneon des Kulturministers, Akademische Verlagsbuchhandlung Friedrich Mauke, twarda opr., s. 335