Podczas ostatniej wizyty w Londynie książę Harry znalazł się w realnym niebezpieczeństwie. Brytyjskie media donoszą, iż kobieta od dawna obsesyjnie zainteresowana księciem dwukrotnie zbliżyła się do niego na niepokojącą odległość. Tylko szybka interwencja ochrony uchroniła go przed potencjalną tragedią.
REKLAMA
Zobacz wideo Książę Harry polskiego lektorstwa. Rozmowa z Filipem Kosiorem
Książę Harry w niebezpieczeństwie. Stalkerka zagroziła mu śmiercią
Na początku września książę Harry przyleciał do Wielkiej Brytanii, by uczcić trzecią rocznicę śmierci królowej Elżbiety II. Uczestniczył też w gali WellChild Awards i spotkał się z królem Karolem III. To właśnie podczas tej czterodniowej wizyty doszło do dwóch niebezpiecznych incydentów z udziałem kobiety, która, jak twierdzi "The Telegraph", wcześniej śledziła Harry'ego i jego rodzinę, m.in. podczas ich wizyty w Nigerii w 2024 roku.
Pierwsze zdarzenie miało miejsce 9 września w centrum Londynu, gdzie odbywała się gala WellChild Awards. Stalkerka zdołała przedostać się do tzw. "secure zone" hotelu, w którym przebywał książę. Dwa dni później pojawiła się w pobliżu Imperial College London, gdzie Harry odwiedzał Centre for Blast Injury Studies. Wtedy rozpoznał ją jeden z ochroniarzy i dosłownie "zablokował ją ciałem", uniemożliwiając kontakt z księciem. Jak podkreślają media, nie było wtedy jasne, czy kobieta nie miała przy sobie niebezpiecznych przedmiotów. Kobieta znajduje się na liście osób stanowiących potencjalne zagrożenie dla Harry'ego - listę tę prowadzi prywatna firma wywiadowcza współpracująca z zespołem ochrony księcia.
Książę Harry bez stałej ochrony w Wielkiej Brytanii. Obawy o bezpieczeństwo rosną
Wspomniana sytuacja ponownie zwróciła uwagę na problem braku stałej policyjnej ochrony dla księcia Harry'ego w jego ojczyźnie. Od czasu tzw. "megxitu" w 2020 roku, Harry i Meghan utracili przywileje związane z państwową ochroną. w tej chwili każda ich wizyta musi być zgłaszana z 30-dniowym wyprzedzeniem, a poziom zagrożenia oceniany jest indywidualnie. Harry przez trzy lata walczył w sądzie o przywrócenie ochrony, jak się okazało, bezskutecznie. W rozmowie z BBC książę przyznał, iż "nie wyobraża sobie", by sprowadzić do Wielkiej Brytanii Meghan i ich dzieci w obecnych warunkach bezpieczeństwa. "Nie może być tak, iż dwóch pracowników biurowych pełni funkcję dodatkowych oczu i uszu czy wręcz fizycznej bariery między osobą cierpiącą na schizofrenię paranoidalną, a piątym w kolejce do tronu. To nie powinno mieć miejsca. Wystarczy jeden zdeterminowany, samotny napastnik, aby cała sytuacja skończyła się tragicznie" - wyjawił jeden z informatorów "The Telegraph". "Ostatnie wydarzenia udowodniły, iż obawy Harry'ego były słuszne. jeżeli nie podwyższą Sussexom poziomu bezpieczeństwa, to kwestia czasu, aż wydarzy się tragedia" - skomentował inny informator.