"Andor": najlepszy serial w świecie "Gwiezdnych wojen"
Już po premierze pierwszych epizodów pierwszego sezonu "Andora" było wiadomo, iż jest to serial pod wieloma względami wyjątkowy, nie tylko w serialowo-filmowym świecie "Gwiezdnych wojen". Opowieść o losach Cassiana Andora (Diego Luna) i początkach Rebelii nie była historią o rycerzach Jedi, a o zwykłych ludziach, którzy postanowili podjąć walkę przeciwko Imperium nie patrząc na cenę, jaką musieli za to zapłacić. Reklama
Był to serial o poświęceniu, trudnych wyborach, ogromnych konsekwencjach. Drugi sezon w niczym nie odstępuje pierwszemu - jest za to bardziej emocjonujący, widowiskowy (realizacja dwunastu odcinków pochłonęła ponad 290 milionów dolarów) oraz może sprawić, iż po seansie ostatniego odcinka, podobnie jak ja, zwiniecie się w kłębek.
Drugi sezon "Andora" ukazuje cztery lata z życia bohatera i jego sojuszników przed wydarzeniami przedstawionymi w filmie "Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie". Serial składa się z dwunastu odcinków - dostajemy więc cztery tematyczne segmenty po trzy odcinki świetnie skonstruowanej opowieści z intrygującym wstępem, widowiskowym środkiem oraz emocjonującym zakończeniem.
"Andor": powstanie Rebelii krok po kroku
W najnowszych odcinkach zobaczymy, jak tworzył się Sojusz Rebeliantów. Jak walka z Imperium przebiegała na innych planetach, jak funkcjonowały komórki Rebelii, współpracowały i zjednoczyły się przed bitwą na Yavin. Wszystko łączy się również z osobistymi historiami i tragediami bohaterów - Andor i Bix (Adria Arjona) próbują ułożyć sobie życie pomiędzy jedną misją a drugą, a sama Bix mierzy się z traumą po wydarzeniach na Ferrix. Mon Mothma (Genevieve O'Reilly) ze wszystkich sił wspiera Rebelię, nie tylko w Senacie, gdzie rozegra się jedna z najwspanialszych scen drugiej serii, ale płaci ogromną osobistą cenę, decydując o przyszłości swojej córki.
Po drugiej stronie barykady obserwujemy jak Dedra Meero (Denise Gough) awansuje w szeregach Imperium, nie bacząc na to, co dzieje się wokół niej. Zmienia się także jej skomplikowana relacja z Syrilem (Kyle Soller) - przez cały czas wykorzystują się wzajemnie, ale są chwile, w których wydaje się, iż jakieś z ich uczuć są prawdziwe, a oni sami... bardziej ludzcy.
"Andor": gobelin postaci
Przed premierą twórca serialu, Tony Gilroy, wspominał, iż druga seria to "gobelin postaci". I miał rację - choć głównym bohaterem jest Andor, to postacie drugoplanowe i ich losy nie schodzą na dalszy plan. Większość wątków jest znakomicie rozpisana, a historie bohaterów poruszają i są godnie zakończone. Jak zawsze nie zawodzi Genevieve O'Reilly, której Mon Mothma pozostaje jedną z moich ulubionych bohaterek - wytrzymała, od lat oddana sprawie, lojalna i odważna.
Vel (znana z serialu "Dojrzewanie" świetna Faye Marsay) przechodzi od pierwszego sezonu bolesną podróż, ale nigdy nie traci z oczu najważniejszego celu. Marsay zawsze przykuwała uwagę na ekranie, jednak jej pełen bólu i emocji monolog w drugim akcie przyprawia o dreszcze.
Większą rolę niż w pierwszym sezonie ma Elizabeth Dulau wcielająca się w rolę asystentki Luthena (Stellan Skarsgård). Jej Kleya dostaje w końcu własną historię, a widzowie dowiedzą się jak jej losy skrzyżowały się z losami Luthena. Odcinek poświęcony tej dwójce, jak i odcinek szósty, ósmy i dziewiąty, to istny majstersztyk. Ukazuje ich więź oraz to, co ukształtowało Luthena oraz jego oddanie sprawie.
"Andor": mistrzowski scenariusz, wspaniała historia
"Andor" to przykład mistrzowsko napisanego scenariusza, w którym najważniejsze są postacie i dbałość o szczegóły. Cieszy mnie ogromnie, iż w pełnym akcji i napięcia drugim sezonie znalazły się ciche, krótkie sceny pomiędzy bohaterami. o ile kiedyś spotkali się, walczyli ramię w ramię, czy też połączyła ich przyjaźń, jednak los rzucił ich w odległe zakątki galaktyki, to znajdują chwilę, aby porozmawiać, wspomnieć dawnych przyjaciół czy po prostu sobie pomóc. Taką chwilę znajdują np. Vel i Andor - jest ona krótka, jednak niesamowicie ważna dla obu postaci.
"Andor" to wspaniale wykreowany świat politycznych intryg, historia walki o wolność, prawdę i sprawiedliwość z o wiele silniejszym wrogiem, który nie cofnie się przed niczym. Opowieść o manipulacji, propagandzie, konspiracji, brutalności, niemożliwej do zaspokojenia ambicji i żądzy władzy oraz o niezłomności i poświęceniu rebeliantów, aby temu wszystkiemu się sprzeciwić.
Drugi sezon to również wspaniale oddany świat "Gwiezdnych wojen". Można dyskutować o zasadności ogromnej kwoty, którą wydano na te dwanaście odcinków, jednak zainwestowany budżet widać na ekranie w każdej minucie. Przenosimy się w końcu na Corouscant, Andor wykrada myśliwiec Imperium, Rebelianci walczą ze szturmowcami, a przygodę kończymy na planecie Yavin.
Na koniec warto jeszcze wspomnieć o ostatnim odcinku. Finałowe kilka minut to fenomenalny montaż, w którym na ten moment żegnamy się z bohaterami, ale i... minuty, w których czeka na nas jeden z największych zwrotów akcji w serialu oraz piękna klamra spinająca pierwszy akt drugiej serii z finałem. Diego Luna stwierdził ostatnio w wywiadzie, iż drugi sezon "Andora" całkowicie zmieni odbiór "Łotra 1". I miał stuprocentową rację - po tym, jak zobaczycie wszystkie odcinki zapragniecie od razu obejrzeć film. Mimo tego, iż najprawdopodobniej zniszczy was to emocjonalnie.
Zobacz też: Ukryta perełka Disney+. Takiego kryminału po prostu nie można przegapić