Krystyna Mazurówna dorobiła się 20 mieszkań w Paryżu. Niebywałe, co z nimi zrobiła

gazeta.pl 3 godzin temu
Krystyna Mazurówna udzieliła wywiadu, w którym poruszyła temat śmierci i pogrzebu. Wtem przyznała, iż była właścicielką... kilkudziesięciu mieszkań w Paryżu. Formalnie już do niej nie należą.
Krystyna Mazurówna to tancerka i choreografka, która przez lata współpracowała z licznymi teatrami, m.in. Wielkim, Współczesnym czy Żydowskim. W 1968 roku pod naporem ówczesnych władz wyjechała do Paryża, gdzie mogła się spełniać artystycznie. Jak się okazuje, stolica Francji przyniosła jej nie tylko zawodowe spełnienie, ale również finansową stabilizację. Wyjawiła bowiem, iż udało jej się zakupić tam aż... 20 mieszkań! Formalnie nie są już jednak jej.


REKLAMA


Zobacz wideo Mieszkanie w Warszawie to problem? "W Afryce jest tanio, jak się komuś nie podoba"


Krystyna Mazurówna we Francji dorobiła się 20 mieszkań. Już do niej nie należą
Tancerka gościła w programie "Brzask", gdzie z prowadzącym Wiktorem Słojkowskim podjęła wiele tematów - w tym opowiedziała śmierci, mówiąc o temacie w dość żartobliwym tonie. - Nie chcę typowego pogrzebu. Mają mnie spalić. Najlepiej by wyrzucić do morza między Paryżem a Nowym Jorkiem, bo to jest moja ulubiona trasa. Moje dzieci na to: "Ale jak to tak, jak wyrzucić z samolotu? Matka, przecież okna są zamknięte w samolocie, nie wolno". Uzgodniliśmy, iż ewentualnie przez sraczyk w samolocie mają mnie spuścić. Ale nie wiem, czy one będą mnie słuchać. One mnie nie słuchają - stwierdziła. Przy okazji Mazurówna wyjawiła, iż w Paryżu dorobiła się aż 20 mieszkań. I choć sama je kupiła, dziś już do niej nie należą. Przepisała je na dzieci, a ma ich troje. Miała ku temu powód.
Ja je wprawdzie kupowałam, ale to nie są moje mieszkania. Podarowałam je dzieciom, żeby po mojej śmierci nie musiały płacić podatku
- wyjaśniła.


Krystyna Mazurówna narzeka na polskie realia. Mówi o telewizyjnych produkcjach
Gwiazda w tej samej rozmowie opowiedziała o propozycjach zawodowych. Mazurówna wyjawiła, iż w musi ponosić koszty podróży do Polski. - jeżeli chodzi o propozycje zawodowe, adekwatnie nigdy jeszcze nikomu nie odmówiłam. Gdy mnie zapraszają do Polski, finanse idą z mojej strony, bo trzeba samemu zapłacić. Polska jest ciągle takim nędznym krajem. Telewizja, instytucje, jakieś filmy - stwierdziła ostro. - Dzwonią i słyszę: "Pani Krysiu, ale niestety podróż… Nie możemy zapłacić, bo nie mamy budżetu". Sama kupię więc ten bilet ulgowy, bo dla starców są samolotowe ulgi i lecę - wyjawiła. - Kolejna sprawa: "Pani Krysiu, czy pani ma jakieś mieszkanie? Bo my nie możemy pani płacić hotelu". Dobrze, zapłacę sobie hotel i tak dalej. A o honorarium nie ma mowy, bo ciągle nie ma funduszy na honorarium. To trudno, przylatuję bez honorarium. Dla mnie wesoło, bo zapłacę za tę podróż ulgową dla staruszek, zapłacę za ten hotel średniej klasy i czuję się wolna - skwitowała Mazurówna.
Idź do oryginalnego materiału