Krystyna Janda 4 listopada była gościnią Andrzeja Saramonowicz w audycji "Zmałpychwstanie", która jest nadawana na antenie Polskiego Radia RDC. Podczas niemal godzinnego wywiadu aktorka opowiedziała o m.in. swoim dorobku artystycznym, życiu po śmierci męża, a także o hejcie, który wylewa się na nią od lat. Padły mocne i zaskakujące słowa.
REKLAMA
Zobacz wideo Krystyna Janda o uchodźcach: "Bez nowych kultur Europa nie będzie się rozwijać"
Krystyna Janda o hejcie
Krystyna Janda od lat zabiera głos w sprawach ważnych. Nie gryzła się w język, kiedy wypowiadała się na temat ułaskawienia Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego, komentując wówczas również zachowanie Andrzeja Dudy. Dała także upust emocjom przed zaprzysiężeniem Karola Nawrockiego na prezydenta. Przez to aktorka jest często atakowana w sieci. Przypomnijmy, iż w listopadzie ubiegłego roku wulgarny wpis na jej temat znalazł się choćby na jednym z kont na Facebooku PIS-u. Nic więc dziwnego, iż Saramonowicz zapytał Jandę o to, jak radzi sobie z hejtem. - Po pierwsze przestałam czytać komentarze. Czasem to jest taki ściek, iż to się nie mieści w żadnej kategorii, dlatego przestałam to zwyczajnie czytać. Nie usuwam tego, niech to sobie zostanie, to jest znak czasu - wypaliła aktorka.
Artystka przyznała, iż o ile w sieci mierzy się z falą hejtu, o tyle w teatrze raczej go nie doświadcza. - jeżeli chodzi o teatr, to w ogóle tego [hejtu - red.] nie odczułam. Jakieś incydentalne rzeczy - ludzie wychodzili, ale gwałtownie publiczność sobie z nimi dawała radę, jak ktoś przeszkadzał - powiedziała. Po chwili przytoczyła sytuację, która spotkała ją i Macieja Stuhra, z którym występowała wówczas na scenie. Przypomnijmy, iż aktor również w przestrzeni publicznej wypowiada się na tematy związane z polityką i dotyczące problemów społecznych. Niejednokrotnie krytycznie odnosił się do zachowań polityków reprezentujących skrajną prawicę. - Jak np. staliśmy razem z Maćkiem Stuhrem na scenie, to przeciwko naszej dwójce ktoś tam, coś tam... To wtedy natychmiast publiczność inna na sali to regulowała. Poza tym, do naszego teatru nie przychodzi "tamta" strona. W ogóle nie sądzę, żeby na widowni byli ludzie, którzy robią te wpisy internetowe. (...) Zawsze były pełne sale i zawsze miałam partnera do rozmowy scenicznej na poziomie - usłyszeli słuchacze.
Krystyna Janda o procesach sądowych
W tym samym wywiadzie aktorka przyznała, iż nie prowokuje, by unikać niepotrzebnego rozgłosu, stara się nie pojawiać m.in. na premierach teatralnych. Po chwili dodała jednak, iż po zmianie władzy częściej udziela wywiadów, bo jest o to proszona. - Ostatnio zaczęłam udzielać dużo wywiadów, zmieniła się też telewizja i ciągle mam jakieś prośby o rozmowę, podcasty, ale pomyślałam sobie też, iż powinnam się pojawić w telewizji, bo po latach rządów PiS-u w ogóle zniknęłam z mediów publicznych. (...) Spotykałam się tylko z publicznością teatralną i troszkę powinnam to jednak naprawić, więc chętnie przyjmuję takie zaproszenia - mówiła. Zdradziła jednak, iż po takich wywiadach, często jest hejtowana. -Ale tam potem też wypisują różne głupoty, iż np. źle siedzę, iż nogi położyłam na kanapie.(...) Konwencjonalność Polaków mnie po prostu zdumiewa... - grzmiała, wyjaśniając, iż większa jej zdaniem swoboda wypowiedzi spotyka się z krytyką.
Aktorka podkreśliła, iż nie tylko na nią spada hejt. Przytoczyła sytuację Olgi Tokarczuk, która miała zostać choćby zaatakowana fizycznie przez hejtera. - Ona doznała choćby ataku fizycznego, na szczęście była w towarzystwie męża. Mnie to jednak nigdy nie spotkało. (...) Wyzywają mnie od k***w, od żydowskich... Ja już po prostu przyjmuję to w narrację codzienności. No co mam zrobić? Nie odzywam się na ten temat i nie wytaczam procesów, mimo iż tam są często same kłamstwa często, np. dotyczące mojej fundacji, jej finansowania. Może powinnam na to reagować. Wszystko to są kłamstwa. (...) Przestałam na to reagować - wyznała i dodała, iż prawnicy ostrzegali ją, iż procesy mogą trwać choćby kilkadziesiąt lat. Szkoda jej więc czasu, by "użerać się z takimi gnojami".











