Kruk – Wizualna uczta na pustym talerzu / Recenzja

strefamusicart.pl 4 tygodni temu
Zdjęcie: Bill Skarsgård i FKA twigs / fot. Larry Horricks


Reżyser Rupert Sanders, którego publiczność może znać z takich filmów jak: Królewna Śnieżka i Łowca oraz Ghost in the Shell, starał się stworzyć coś nowego i intrygującego, wykorzystując po raz kolejny dobrze znaną popkulturze postać w filmie Kruk.

Kruk opowiada historię brutalnie zamordowanego Erica Dravena, który wraca zza grobu, by zemścić się na swoich oprawcach i ocalić duszę ukochanej. W trakcie swojej mrocznej odysei przez świat żywych i umarłych, walczy z nową rzeczywistością, przestępczością i wewnętrznymi demonami, starając się wymierzyć sprawiedliwość.

Na pierwszy rzut oka, produkcja wydaje się estetycznym majstersztykiem – piękne zdjęcia, fantastyczne kostiumy i hipnotyzująca estetyka robią ogromne wrażenie. Niestety, mimo wizualnych walorów, film nie spełnia oczekiwań pod względem fabularnym.

Bill Skarsgård wciela się w głównego bohatera, czyli Erica i tytułowego Kruka. Jego występ pełen szaleństwa i intensywności jest jednym z nielicznych atutów produkcji. Skarsgård doskonale oddaje emocjonalny ciężar swojego bohatera, ale choćby jego umiejętności aktorskie nie są w stanie unieść całego filmu. Niestety pozostała część obsady nie jest choćby blisko aktora znanego m.in. z horroru To. Odrobinę wyróżniał się Sami Bouajila jako Kronos, który otrzymał możliwość stworzenia postaci w bardzo mrocznej, ale jednocześnie magnetycznej scenografii, która przyciągała wzrok.

Muzyka w Kruku jest świetnie dobrana, ale źle rozłożona w czasie, co potęguje wrażenie chaosu narracyjnego. Film zaczyna się jako brutalny horror, który budzi w widzu uczucie niepokoju i strachu, po czym przechodzi w naiwną opowieść miłosną, aby następnie przyjać marvelowską konwencję superhero z kategorią R-rated, by na końcu zmienić się w krwawy thriller. Ta eklektyczność gatunkowa sprawia, iż Kruk wydaje się być niejednoznaczny i pusty. Ani fabuła, ani aktorzy nie są w stanie wciągnąć widza w historię, którą ogląda się bez większych emocji.

Jak już wspomniałam wizualnie jest to perełka… dzięki zdjęciom Steve’a Annisa ten film jest estetycznie piękny! Najbardziej zapadają w pamięć cudowne ujęcia wody i przedstawienie jej z tak wielu perspektyw, uchwycenie świata żywych i umarłych oraz kontrast między nimi, a co najważniejsze sprawił, iż związek Ericka i Shelly, który opierał się tak naprawdę na narkotykach i seksie, przez moment wydawał się naprawdę szczery. Nie wspominając już o wyglądzie Kruka w finałowych scenach oraz kostiumach reszty obsady za co odpowiedzialny jest duet Kurt and Bart. Przy tej oprawie wizualnej, gdyby scenariusz został lepiej rozwinięty, a nadmiar brutalnych scen zostałby ograniczony na rzecz rozwoju postaci, Kruk mógłby być prawdziwym mrocznym dziełem sztuki.

Pierwsze dziesięć minut filmu było zapowiedzią świetnego kina, niestety brak zdecydowanych decyzji co do klimatu filmu oraz niezbyt trafiony casting sprawiły, iż film umyka nie zapadając w pamięci widza. Pozostaje niedosyt po tym, iż coś tak wizualnie piękne zostało ograbione z głębi.

Oficjalny plakat filmu / Monolith Films
Bill Skarsgård i FKA twigs / fot. Larry Horricks
Bill Skarsgård / fot. Larry Horricks

Autor: Joanna Tulo

Idź do oryginalnego materiału