Bułgaria wraca na Eurowizję – BNT potwierdza 
Kolejny dzień i kolejny powrót na Eurowizję. Tym razem ogłoszono, że do stawki Eurowizji 2026 dołącza Bułgaria, której nadawca BNT zrezygnował ze startów po 2022 roku. O możliwym powrocie mówiło się już od paru tygodni, jednak dopiero teraz zostało to potwierdzone przez telewizję i jej nowego dyrektora, Emila Koshlukova. „BNT wspiera utalentowanych artystów i cieszymy się, iż po raz kolejny mogliśmy dać bułgarskiemu artyście szansę reprezentowania naszego kraju przed wielomilionową publicznością” – powiedział w oświadczeniu. Nadawca na razie nie ujawnia formatu wyboru reprezentanta i piosenki, ale zapowiada, iż najbliższe miesiące poświęcone będą na poszukiwania. O ile w przypadku Rumunii jest pewne, iż odbędą się preselekcje, tutaj raczej należy spodziewać się wyboru wewnętrznego opartego o odpowiednią strategię i koncepcję. „Z wielką euforią witamy BNT ponownie w rodzinie Eurowizji po trzyletniej przerwie. Jego powrót to kolejny dowód na to, iż wciąż łączy nas muzyka, a także ogromna popularność konkursu” – mówi dyrektor Eurowizji, Martin Green.
Powroty, które wywołują obawy
To, co jest powodem do euforii w siedzibie EBU, nie wywołuje euforii wśród fanów. Coraz częściej mówi się, że powroty do konkursu mają stanowić plan ratunkowy na wypadek zapowiadanych rezygnacji co najmniej trzech krajów (Hiszpanii, Słowenii i Holandii) w przypadku zgody na udział Izraela. Powrót Rumunii i Bułgarii, w normalnych warunkach, byłby powodem do celebracji wśród miłośników konkursu, jednak teraz pojawiają się obawy, czasem graniczące z pewnością, że Izrael w stawce przyszłorocznego konkursu też będzie. O ile EBU nie da rady wyrównać finansowo braku Hiszpanii powrotem dwóch innych państw, to jednak da radę w odpowiedni sposób przedstawić to wizerunkowo. jeżeli uda się znaleźć jeszcze jednego chętnego nadawcę, stawka konkursu może być taka sama jak rok temu, jeżeli chodzi o ilość.
Czy organizatorzy dadzą radę przekonać jeszcze jakiegoś nadawcę? Pulę mają dość ograniczoną, a zadanie trudne. W gronie krajów, które startowały w Eurowizji, ale już tego nie robią są Andora, Bośnia i Hercegowina, Macedonia, Maroko, Mołdawia, Monako, Słowacja, Turcja i Węgry. Macedonia już ogłosiła, iż nie jest gotowa na powrót w 2026, nie zrobi tego też Turcja (TRT żądałoby od EBU statusu kraju Big5, a problemem jest też obowiązująca w kraju ustawa antyLGBT i sam udział Izraela). Marne są szanse na powrót politycznie zagubionych Słowacji i Węgier oraz zadłużonej Bośni. Andora i Monako mogą nie być wystarczająco przekonane do startu, a Maroko to raczej egzotyczne marzenie. Pozostaje Mołdawia i najpewniej w tę stronę skierowane będą działania EBU. Telewizja TRM wyraża chęć udziału, jednak ostatecznej decyzji jeszcze nie podjęła. Po wczorajszym oświadczeniu dyrektora rumuńskiej stacji pojawiły się głosy, iż EBU ma możliwość zredukowania wysokości składki dla nadawców, które zdecydują się wrócić do konkursu. Z pewnością Mołdawianom byłoby to na rękę.
Niestabilna eurowizyjnie Bułgaria 
Portal SegaBG przypomina, iż pierwszą Bułgarką w stawce Eurowizji była Ahinora Kumanova, która pod pseudonimem Nova Nova reprezentowała Niemcy w 1964 roku zajmując ostatnie, 13. miejsce z zerem punktów. Faktyczny debiut tego kraju odbył się jednak dopiero w 2005 i to w atmosferze skandalu z powodu oskarżeń o korupcję i manipulację głosowaniem pod zwycięstwo zespołu Kaffe, który w Kijowie nie wszedł do finału. Pierwszym sukcesem był start duetu Todorova-Yankoulov w 2007 – hit „Voda” dał im 5. miejsce w finale. Po tym, jak duet wrócił do konkursu w 2013 i nie awansował, Bułgaria zrezygnowała z konkursu wracając w 2016 z nową świeżością i strategią co dało ogromne sukcesy, w tym 2. miejsce w 2017 roku.
Kolejna rezygnacja miała miejsce w 2019 roku, ale w 2020 kraj zdecydował się na powrót. Ostatni raz wystąpili w 2022 roku i znów w atmosferze skandalu – tym razem poprzez oskarżenie członka Intelligent Music Project o molestowanie seksualne. Formacja nie weszła do finału, a BNT uznało, iż nie jest już zainteresowane Eurowizją. W tle były przepychanki polityczne i walka o stołek dyrektora generalnego BNT. Bułgarzy, chociaż są nieco na boku głównej europejskiej polityki, wchodzą do strefy euro od 1 stycznia 2026 roku. Może im to pomóc w planowaniu budżetu na Eurowizję 2026, która pierwszy raz od 2022 roku odbędzie się w kraju posługującym się europejską walutą.
Vanilla Ninja powracają do selekcji po dwóch dekadach 
Znamy skład finału selekcji Estonii Eesti Laul 2026. Wczoraj podano pierwszą szóstkę, dziś drugą. Sensacją jest udział formacji Vanilla Ninja, ikony muzyki pop-rock początków XXI wieku w krajach niemieckojęzycznych i nie tylko. Chociaż wszyscy pamiętamy start grupy w Eurowizji 2005 w barwach Szwajcarii (chociaż członkinie z tym krajem nie miały nic wspólnego pod kątem pochodzenia) mało kto wie, iż próbowały one reprezentować swoją ojczyznę i to dwukrotnie. Pierwsza próba to selekcji Eurolaul 2003 i utwór „Club Kung Fu” gdzie o wynikach decydowali jurorzy międzynarodowi. Vanilla Ninja zebrały tam tylko 32 punkty co dało im ostatnie, dziewiąte miejsce. Wygrały jednak dodatkowe głosowanie telewidzów, które nie miało wpływu na rezultaty. Formacja uzyskała aż 78 tysięcy głosów. Drugie podejście miały już po swoim sukcesie w Kijowie. Pojawiły się w selekcjach Estonii 2007 z „Birds of Peace”. Zebrały 7,5 tysiąca głosów od widzów i zajęły 4. miejsce, tym samym nie przeszły do superfinału. Aktualnie zespół to trio i są w nim dwie członkinie, które działały od samego początku i były już na Eurowizji – Lenna Kuurmaa oraz Piret Jarvis. Nową osobą jest Kerli Kivilaan.
Mnóstwo powrotów i znanych nazwisk w Estonii 
Poza Vanilla Ninja w Eesti Laul 2026 pojawią się też Andres Kõpper czyli NOËP, znany wcześniej z zespołu Tenfold Rabbit. Po raz kolejny o ESC powalczy Grete Paia, która w 2013 przegrała tylko z Birgit Oigemeel. Powróci również faworyt wielu fanów, Ollie. Będzie też ukraińska wokalistka i trenerka wokalna Uliana Olhyna czy była wokalistka formacji Wiiralt – Marta Pikani. W piątek podano, iż po wielu latach na Eurowizję znów chce jechać Getter Jaani. Wokalistka reprezentowała Estonię w 2011 roku z „Rockefeller Street” i była jedną z faworytek do wygrania, jednak ostatecznie wylądowała na niskim, 24. miejscu. Pojawiają się też w konkursie Stig Rästa i Victor Crone. Ten pierwszy pojawił się na ESC w 2015 roku razem z Eliną Born, a drugi, chociaż jest Szwedem, wygrał Eesti Laul w 2019 roku. Teraz razem stworzyli duet Stockholm Cowboys.
Drugi raz udział w selekcjach weźmie Laura Prits, a zadebiutuje Robert Linna, syn reprezentanta Estonii z 1996 roku. Ponownie w stawce pojawia się turecki piosenkarz Ant, tym razem w projekcie z Minimal Wind. Jednymi z faworytów mogą być natomiast duet Clicherik & Mäx, których absurdalny utwór „Mõtled mu peale” pamiętają czytelnicy i gracze Eurovision Internet Song Contest 2023. Duet zajął tam wtedy 8. miejsce w finale.
Wygraj podwójne zaproszenie na koncert Puuluup w Warszawie 
Zanim poznamy piosenki z przyszłorocznego Eesti Laul, pora na konkurs dla tych, którzy chcą zobaczyć na żywo byłych reprezentantów tego kraju! Zespół Puuluup (fot.) wystąpi już 14 listopada w warszawskim klubie BARdzo Bardzo i będzie to ich pierwszy koncert w naszym kraju. Estońscy mistrzowie zombie folku reprezentowali swój kraj razem z hip-hopową grupą 5 Miinust w finale Eurowizji 2024, a ich utwór „(Nendest) narkootikumidest ei tea me (küll) midagi” do tej pory jest hitem eurowizyjnych imprez! Puuluup stworzyli Ramo Teder i Marko Veisson, dwaj entuzjaści talharpy – w tej chwili są jedną z najpopularniejszych estońskich formacji, szczególnie chwaloną za występy na żywo, wzbogacone o absurdalnie cudowną choreografię i suche poczucie humoru.
Występowali w licznych krajach, od Chile po Kanadę, USA, Indie czy Tajwan, zagrali też w prawie każdym europejskim państwie. Potężne tłumy zjawiły się na ich koncertach podczas niemieckiego Rudolstadt, czeskiego Colours of Ostrava, brytyjskiego WOMAD, belgijskiego Dranouter czy indyjskiego Ziro Festival. W Polsce mieli okazję wystąpić podczas Off Festival, ale teraz w Warszawie pojawią się z pełnym repertuarem. Bilety w cenie 119 złotych dostępne są w ogólnej sprzedaży na Fource.pl, eBilet.pl oraz Ticketmaster.pl, ale czytelnicy Dziennika Eurowizyjnego mają okazję wygrać podwójne zaproszenia na koncert 14 listopada! Konkurs organizowany jest razem z Fource.pl
Co trzeba zrobić? Wystarczy wypełnić poniższy formularz i odpowiedzieć na pytanie konkursowe! Spośród osób, które poprawnie odpowiedzą na pytanie rozlosujemy podwójne zaproszenia na wydarzenie!
Artykuł na podstawie BNT, SegaBG, Wikipedia, EER, inf. własne, fot.: Taavi Arus

















