Koniński Klub Fotograficzny Fajnych Fotografów

kulturaupodstaw.pl 1 rok temu
Zdjęcie: fot. Archiwum KKF FF


Każda rzecz w życiu może być źródłem inspiracji: spadająca kropla, refleks światła, gra cieni, eksplozja kolorów, spotkanie z drugim człowiekiem, żuk przemierzający leśną ścieżkę, sosna przeglądająca się w górskim jeziorze, postapokaliptyczny krajobraz na złomowisku czy świecznik w synagodze. Fotograf zatrzymuje czas, łowi chwilę. Zapisuje obrazy widzianych miejsc i portrety ludzi, z którymi krzyżuje się jego droga.

W dobie telefonów komórkowych, dzięki których każdy może zrobić zdjęcie, by daną chwilę zatrzymać na zawsze, wydaje się, iż fotografia spowszedniała. Wszak większość z nas staje się fotografami swojej codzienności. Wysyłamy znajomym obrazki z wakacji, kultowe miejsca, słynne zabytki, cuda natury, piękne krajobrazy…

Jednak dobra fotografia wymaga wprawnego oka, wrażliwości, zmysłu obserwacji, cierpliwości i poznania tajników tej sztuki.

Znawca wie, jak rysować dzięki światła (nawiązując do greckiej etymologii wyrazu). Wie, kiedy jest najlepszy moment, by nacisnąć spust migawki.

Gen artysty

Lawendowy spacer w Lądku, fot. Paweł Szymański

Spotykają się od blisko 12 lat. Wszystko zaczęło się od kursu, prowadzonego przez Pawła Hejmana w konińskim Centrum Kultury i Sztuki przy Okólnej. To był punkt wyjścia dla powstania Konińskiego Klubu Fotograficznego Fajnych Fotografów.

– Od początku towarzyszyły nam dobre fluidy – opowiada Arkadiusz Jóźwiak, jeden z założycieli KKF FF, miłośnik lasu, podróży i motocykli.

– Ówczesna pani dyrektor Ela Barszcz była takim dobrym duchem klubu. Bez problemu zgodziła się na jego utworzenie, udostępniła pomieszczenia.

Grupa zaczęła się z roku na rok powiększać. w tej chwili zapisanych jest 48 członków, a systematycznie w zajęciach bierze udział 25 osób. Z ramienia Centrum Kultury i Sztuki w Koninie koordynatorem jest Renata Rudowicz, specjalistka ds. programowych. Dzięki jej zaangażowaniu dzieje się naprawdę wiele.

– Mam dużą przyjemność z obserwacji postępów, jakie zrobili członkowie. Z ich prac widać, jak się kształtują ich fotograficzne charaktery. Są osoby, u których jest taki progres, iż aż po prostu miło popatrzeć. Nauczyć się można wszystkiego. Zależy, czy chce się zostać rzemieślnikiem, czy artystą. Tutaj przychodzą ludzie, którzy gen artysty w sobie mają. Trzeba to wydobyć albo trochę oszlifować – ocenia Arkadiusz Jóźwiak.

Otwarte spotkania

– Forma spotkań jest bardzo otwarta. Rozmawiamy na różne tematy związane z fotografią i życiem klubu. Organizujemy plenery, wyjścia w miasto, warsztaty, pomagamy sobie wzajemnie – informuje pasjonatka Anna Małkowicz, która talent odziedziczyła po swoim tacie, a w podobnych klubach działa również w Koszalinie i Warszawie.

– Jest nas naprawdę wielu i każdego z nas co innego ciekawi. Każdy ma innego konika i dzięki temu możemy się uczyć od siebie. Zawsze podkreślam, iż to nie jest kurs fotograficzny. To jest klub ludzi z pasją , do którego można przyjść i można się wielu rzeczy fajnych dowiedzieć, ale to my musimy się kształtować. To my musimy wybrać tę odpowiednią drogę. Jest wśród nas tyle różnych charakterów, specjalizacji, iż możemy od siebie czerpać. Każdy z nas ma inny styl, inną metodę fotografowania. I właśnie to jest fajne! Również jestem zachwycona progresem, jaki tutaj się dokonał. Niektórzy zaczynali od fotografowania telefonem komórkowym, a teraz zaopatrzeni są już w lustrzanki czy bardziej zaawansowane aparaty fotograficzne. Oczywiście, nie sprzęt czyni fotografa, ale jest on niezbędny do wykonania pewnych rzeczy. Uważam, iż telefonem też można zrobić świetne zdjęcia i one również wygrywają na konkursach. Jednak telefon nas w pewnym sensie ogranicza i o ile chcemy poszerzać naszą artystyczną umiejętność, to jednak sprzęt pozwala nam to wydobyć.

Wystawy, warsztaty, plenery

Raz w miesiącu realizowane są spotkania w CKiS w Koninie. Pasjonaci dzielą się wiedzą, dyskutują, oceniają prace. Organizują również comiesięczny wewnętrzny konkurs, a zwycięzca, wybrany głosami większości, w nagrodę wymyśla temat na kolejny fotograficzny pojedynek. Klubowicze uczestniczą w warsztatach, raz w roku jeżdżą na plenery (m.in. Gołuchów, Ciążeń, Gdańsk, Kotlina Kłodzka), prezentują swoje prace na wystawach zbiorowych i indywidualnych. Część fotografii wędruje i jest nieodpłatnie eksponowana w ośrodkach kultury w regionie.

Działalność klubu jest istotną częścią życia kulturalnego Konina. Pasjonaci włączyli się w obchody roku Zofii Urbanowskiej, tworząc wystawę Zofia Urbanowska Alive. Ich prace wielokrotnie mogliśmy oglądać w przestrzeni miejskiej. Co roku ważnym wydarzeniem, w które włączają się klubowicze, jest festiwal Focus nad Wartą.

– To wielkie święto fotografii i tych, którzy ją kochają. Towarzyszą mu wystawy, spotkania z artystami, fotospacery, fotobitwa i koncerty – informuje Renata Rudowicz, pomysłodawczyni festiwalu.

Wnętrze synagogi w Koninie, fot. Anna Małkowicz

Po wybuchu wojny na Ukrainie do klubu dołączył pochodzący z Kijowa fotograf i filmowiec Paweł Omelchenko.

– Oni są dla mnie jak rodzina. Nie miałem tutaj znajomych. Nie mówiłem w ogóle po polsku. Znalazłem grupę, która ma podobne zainteresowania. Spotkania tutaj podziałały jak terapia. To uśmiechnięci ludzie, którzy mają wielką euforia i przyjemność z tego, co robią – podkreśla Paweł.

Bezcenna jest inicjatywa dzielenia się swoją pasją z innymi i zachęcania do fotografowania. Ważne jest odkrywanie dzięki obiektywu piękna Konina i okolic.

Przede wszystkim ludzie

Co zyskują dzięki udziałowi w zajęciach klubu? Jaka jest największa wartość tych spotkań?

Błażej Rudowicz: – Chcę się czegoś nauczyć. Bardzo sympatyczni ludzie się tutaj zbierają. Każdy służy radą i pomocą.

Anna Małkowicz: – W 99 procentach przychodzę tutaj dla ludzi.

Patryk Koszela: – Fajnie spotykać się z kimś, kto myśli podobnie, a jednak trochę inaczej o czymś, co robimy. Każdy ma inne spojrzenie na ten sam temat. Gdy mieliśmy pierwsze warsztaty, próbowałem ludziom przekazać, iż nie idzie się na nie po to, żeby kopiować prowadzącego, ale żeby z niego czerpać, załapać jego myślenie.

Błażej Zalesiński: – W grupie łatwiej zorganizować warsztaty, wystawy czy wyjazdy.

Jan Mariański: – Lubię porozmawiać o technicznych aspektach fotografii. Znalazłem tutaj ciekawych znajomych.

Anna Strugarek: – Mamy wspólne zainteresowania. Można się dużo dowiedzieć.

Sylwia Witasik: – Bardzo lubię spotkania z naszymi członkami pozytywnie zakręconymi. Przychodzę po to, żeby się inspirować, rozwijać, czerpać jak najwięcej. Bardzo dobrze się tuta czuję.

Radek Bąk: – Takie spotkania są motywujące. Aparat by leżał, a tak mam impuls do działania.

Paweł Omelchenko: – Każdy tutaj jest wyjątkowy. Na wystawie po plenerze w Gdańsku były również moje zdjęcia. To było dla mnie bardzo ważne, bo to była moja druga wystawa w życiu!

Tomek Gniewkowski, który często bywa zwycięzcą klubowych konkursów: – Mnie te spotkania klubu fotograficznego motywują do dalszego działania, dalszego rozwoju.

Szymon Maciejewski: – Lubię atmosferę, plenery, fotospacery, wspólne wystawy. Można porównać swoje prace z innymi.

Grzegorz Wysocki: – Fajnie spotkać się z pozytywnie zakręconymi ludźmi. Zarazem jest możliwość wymiany doświadczeń.

Beata Zajkowska: – Głównym czynnikiem jest człowiek. Z jednej strony spotkania, zdobywanie nowych doświadczeń, a z drugiej – człowiek uchwycony w kadrze. Każdy w inny sposób go przedstawia i to jest bardzo inspirujące. Do klubu należę jako jedna z najkrótszych stażem.

Włodek: – Przychodzi się tu dla ludzi, którzy są wspaniali. Jest klub AA, tam są ludzie o pewnych zainteresowaniach, a my jesteśmy klubem FF i też mamy swoje zainteresowania, ciągi. Jest to dla mnie oderwanie się od codzienności.

Julia Słodkiewicz: – Dzięki klubowi poznałam różne dziedziny fotografii. Wcześniej więcej zajmowałam się portretem, natomiast klub otworzył mi oczy na inne dziedziny fotografii, na sposoby jej tworzenia. Przyjeżdżamy 40 kilometrów, żeby się spotkać. I tak od 10 lat.

Renata Rudowicz: – Dla mnie na początku była to praca, a potem stało się to wielką pasją, która wciąga i dodaje skrzydeł. To jest bardzo motywujące. Kształtuje się twoja wiedza. Te nasze spotkania przenoszą się na życie prywatne. Cała brygada już u mnie gościła. Stworzyły się zażyłe przyjaźnie, działania społeczne, spotykamy się towarzysko. Tworzymy, razem pracujemy, działamy, życie prywatne stało się życiem wspólnym. Jesteśmy rodziną!

Idź do oryginalnego materiału