Komu ufać, jeżeli nie najbliższym?

newsempire24.com 1 miesiąc temu

Dawno temu, w małym miasteczku pod Poznaniem, w rodzinie Kowalskich żyła dziewczyna o imieniu Zofia. Choć teraz ma dwadzieścia pięć lat, wciąż pamięta swoje dzieciństwo pełne radości, ale i trudnych chwil.

Gdy młody porucznik Wojciech, świeżo po ukończeniu szkoły oficerskiej, oświadczył się swojej narzeczonej, Krystynie, ta nie mogła uwierzyć w swoje szczęście. Spotykali się ponad dwa lata, ale widywali się rzadko kadetów rzadko wypuszczano na przepustki.

Krysiu, chodźmy gwałtownie do USC, zaraz się pobierzemy, a potem ja wyjadę do nowej jednostki i wszystko przygotuję. Ty dołączysz później mówił Wojciech, dumny z nowych dystynkcji i perspektywy małżeństwa.

Zgadzam się! odparła uradowana Krystyna. Od dawna marzyła, by uciec z domu od pijanego, awanturującego się ojca. Matka też nie była dla niej oparciem.

Gdy ojciec był trzeźwy, matka biegała wokół niego z talerzami, ale potem znów zaczynały się kłótnie. O córkę nikt się specjalnie nie zamartwiał byle miała co jeść i w co się ubrać. Pensję ojca matka wyciągała z niego krzykiem, zanim przepił resztę.

Kiedy będę miała córkę marzyła Krystyna pokocham ją i wychowam inaczej. Nie pozwolę, by żyła w takim domu. Znajdę porządnego męża.

Krystyna dołączyła do Wojciecha w małej miejscowości pod Bydgoszczą, gdzie stacjonował. Mieli maleńkie mieszkanko, częściowo urządzone wojskowymi gratami, ale dla niej to było królestwo.

Wojtku, jak cudownie, jesteśmy razem! cieszyła się, a on przytulał ją z dumą.

Po półtora roku urodziła się Zosia. Krystyna krzątała się sama, bo mąż był ciągle na służbie. Czasem wieczorem razem kąpali dziewczynkę, ale często Wojciech wracał, gdy już spała. Tęsknił, ale służba to służba.

Mijali lata. Zosia rosła, a Wojciecha przenoszono z miasta do miasta. W końcu dostali trzypokojowe mieszkanie w centrum Łodzi. Zosia zachwyciła się balkonem z ósmego piętra widać było całe miasto.

Dziewczyna chodziła do dobrej szkoły, a rodzice pracowali. Ale w domu wciąż wybuchały kłótnie. Wojciech milczał, a Krystyna krzyczała o byle co. Zosi było żal ojca, który uciekał na balkon z gazetą, czekając, aż matka się uspokoi.

W końcu się rozstali. Zosia została z matką, a ojciec wyprowadził się na drugi koniec miasta. Mieszkanie zostawił im.

Przyjeżdżaj do mnie na weekendy powiedział, wręczając córce kartkę z adresem. Schowała ją głęboko w szufladzie.

Zosia odwiedzała ojca w wakacje. Chodzili do parku, na lody, do kina. Tymczasem matka, wciąż zła na byłego męża, wyżywała się na córce. Zosia nauczyła się bronić, ale w domu panowała lodowata cisza.

Gdy przyszło wybierać studia, Zosia bez wahania wyjechała do Warszawy. Cieszyła się, iż nie musi patrzeć na matkę.

Na wakacje wpadnę do Łodzi, odwiedzę tatę myślała.

Gdy wróciła, spotkał ją szok. Matka mieszkała z Jackiem, który był tylko siedem lat starszy od Zosi. Po raz pierwszy zobaczyła pijanego mężczyznę w domu. Ojciec pił tylko przy świętach, więc to był dla niej cios. Jacek wiecznie był podchmielony.

Mamo, jak możesz tolerować jego pijaństwo? spytała pewnego dnia.

To nie twoja sprawa. Nie podoba ci się? Jedź do ojca.

Zosia wyjechała, bo któregoś wieczoru, gdy matki nie było, Jacek wtargnął do jej pokoju. Na szczęście wróciła w porę. Rano spakowała torbę i uciekła.

Dopóki on tu jest, nigdy nie wrócę postanowiła.

I nie wracała. Na czwartym roku, po sesji, odwiedziła ojca, który teraz żył z Anną. Kobieta traktowała Zosię jak własną córkę.

Pewnego dnia, pod domem ojca, potrącił ją samochód. Znalazła się w szpitalu ze złamaną nogą.

Ojciec odwiedzał ją, a gdy wyjechał, przyjeżdżała Anna. W końcu Zosia zadzwoniła do matki.

Jestem w szpitalu.

Przyjadę obiecała Krystyna.

Pojawiła się z notariuszką.

Podpisz papiery. Twój ojciec się o ciebie nie zatroszczył, ale ja nie zostawię cię bez dachu. To mieszkanie będzie twoje.

Zosia podpisała.

Później dowiedziała się prawdy. Matka sprzedała ich mieszkanie, a Jackowi podarowała swoją dwupokojówkę. Żyli z pieniędzy ze sprzedaży jego kawalerki, pili i trwonili resztę.

Komu wierzyć, jak nie własnej matce? myślała Zosia, czując się zdradzona.

W końcu poszła do matki, która była pijana.

Dlaczego mnie oszukałaś?

Zarobisz sobie na nowe odparła Krystyna. No, wypijemy za twoje przybycie?

Zosia patrzyła na nią z obrzydzeniem. Tak miała skończyć jak jej matka, której nikt nie dał szansy na lepsze życie. choćby porządny Wojciech nie wytrzymał.

Nie martw się, córeczko mówił ojciec. Z czasem kupimy ci mieszkanie. Tylko wybierz mądrze męża.

Już go znalazłam, tato. Piotrek jest taki jak ty.

Z matką Zosia zerwała kontakt. Ta choćby nie próbowała go odnowić.

Co ty wiesz o życiu? rzuciła kiedyś. Moje jest ciekawe. A twoje?

Zosia nigdy nie zrozumie tej “ciekawości”. Dla niej to tylko powolne tonięcie.

Idź do oryginalnego materiału