Ta malarska opowieść zaczyna się od kościoła w Zbyszycach, wiedzie przez piękne plenery i prowadzi do świątyń. Takie są obrazy Neli Nelip. Część z nich można oglądać w Galerii Sztuki „Okrąglak” w Świętokrzyskim Urzędzie Wojewódzkim w Kielcach.
Wystawa nosi tytuł „Dialog formatu” i jak mówi dr Lucyna Gozdek, kurator galerii, odnosi się on nie tylko do formatu obrazów, ale przede wszystkim do formatu poruszonych na nich tematów.
– Nela Nelip zaczynała od architektury, ale potem pojawiły się: pejzaż, kwiaty, wzbudzające dużo pozytywnych emocji clowny i strachy na wróble. Nie boi się również tematów sakralnych, co chyba również ma związek z jej zawodem – wyjaśnia.
Trudne, pierwsze kroki
Nela Nelip skończyła architekturę na Politechnice Śląskiej w Gliwicach. Tworzy od 1970 roku w zakresie malarstwa i rysunku. W latach 1996-2004 pełniła funkcję prezesa Związku Artystów Plastyków-delegatury Śląskiej z siedzibą w Katowicach. Należy do Związku Artystów Plastyków, Stowarzyszenia Pastelistów Polskich, Stowarzyszenia Architektów Polskich.
Po swojej 30. indywidualnej wystawie zapowiedziała, iż kolejnej już nie będzie, ale dla dr Lucyny Gozdek zrobiła wyjątek.
– Wyjęłam ze wszystkich zakamarków wszystko, co miałam. Sama jestem zdziwiona, iż tego jest tak dużo – żartowała.
Wśród prac zaprezentowanych w Kielcach znalazła się jedna, wyjątkowa, bo pierwsza.
– To była jesień, mój pierwszy plener w Zbyszycach, w nowosądeckim. Malowałam kościółek, który tam jest do tej pory. Teraz choćby przechodzi renowację i bardzo dobrze, bo to piękny zabytek. Robiłam pierwsze kroki w swoim malarstwie. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Wcześniej malowałam akwarelami, a wtedy dostałam farby olejne i duże formaty, płótno. Inni malowali pejzaże, kwiaty, ale ja nie wiedziałam, jak się za to zabrać. Ponieważ jestem po architekturze i rysunek architektoniczny miałam opanowany, postanowiłam na tym bazować – wspomina.

„Siedzę w rowie i maluję”
Tak powstały dwa obrazy, jeden pokazujący wnętrze i drugi – zewnętrzną bryłę świątyni. Ten pierwszy kupiła koleżanka artystki i trafił do Niemiec. Drugi jest w posiadaniu autorki, która darzy go dużym sentymentem. Nela Nelip dodaje, iż niespodziewanie obie prace mogła zachować po plenerze.
– Wtedy za udział w plenerze trzeba było zostawić dwa obrazy. Jednak, jak w tamtych czasach zobaczyli, iż to jest temat sakralny, to wprawdzie nic nie powiedzieli, ale obrazów nie chcieli – śmieje się. – Zachowali się bardzo dyplomatycznie, bo wtedy rysowałam również na dużym formacie fragmenty architektoniczne tego kościoła i organizatorzy wzięli cały plik tych rysunków.
Wraz z kolejnymi plenerami Nela Nelip nabierała większej śmiałości do sięgania po coraz to nowsze tematy. Sama mówi, iż pobyt w Zbyszycach był swoistym kołem zamachowym w jej artystycznej działalności.
– Potem zaczęłam dostawać zaproszenia na kolejne plenery. To zawsze były miejsca interesujące przyrodniczo. Zmieniali się ludzie, inne tematy podchodziły pod rękę i nabierałam pewności siebie. Piękne widoki pobudzały moją wyobraźnię. Zawsze lubiłam malować z natury. Mówię o sobie, iż „siedzę w rowie i maluję”. Malowanie ze zdjęcia uważam za sztuczne, ja wolę siedzieć w tym rowie, słuchać odgłosów przyrody. W takim otoczeniu lepiej się pracuje – wyjaśnia.
W przeciwieństwie do wielu malarzy, Nela Nelip nie robi szkiców, żeby potem dokończyć obraz w pracowni.
– Próbowałam tak robić, ale mam taką naturę, iż jak już coś naszkicowałam, to uznawałam, iż praca została skończona i potem już nie zabierałam się za to – mówi.

Piękny Robert Redford i inne postacie
Wśród ulubionych tematów Neli Nelip są portrety. Także i ten rodzaj prac można zobaczyć na wystawie w Kielcach.
– Maluję albo rodzinę, albo – i wtedy już posiłkuję się zdjęciami – jakieś piękne, albo interesujące twarze, np. artystów. Przy okazji jakiejś rocznicy śmierci Tadeusza Łomnickiego, który umarł na scenie, podczas próby generalnej do „Króla Lear”, zrobiłam cały cykl prac z jego minami. Tego tu nie pokazuję, bo to były rysunki ołówkiem. Zrobiłam również portrecik ołówkiem pięknego Roberta Redforda, który jest moim ulubionym aktorem. Moją uwagę zwracają też osoby, które może nie są piękne, ale są charakterystyczne, są jakieś – zaznacza.
Nela Nelip cały czas maluje. Niedawno skończyła obraz dużego formatu – 180×110 cm pod tytułem „Rodzina Ulmów” do kościoła w Siennie.
– Wcześniej też do tego kościoła namalowałam obraz św. Rity. W tej parafii jest ksiądz misjonarz, który był wcześniej na misji w Afryce i wtedy też malowałam dla niego do kościoła w Andarze obraz Świętej Rodziny oraz Drogę Krzyżową. Lubię takie wyzwania, chętnie je podejmuję – przyznaje.
Prace na wystawie „Dialog formatu” w Galerii Sztuki „Okrąglak” w Świętokrzyskim Urzędzie Wojewódzkim w Kielcach można oglądać przez dwa miesiące.








