Łukasz trochę przeciągnął oczekiwania na finał Kodu. Ale oto jest, grubiutki jak część druga i z dość sugestywną okładką. Czy Bałut dowiózł do końca i dostarczył satysfakcjonujące zakończenie? Tak, choć trochę się irytowałem po drodze (możliwe drobne spoilery).
Pod koniec drugiego tomu akcja zaczęła się zagęszczać. Kapitan Cortez trafiła na Księżyc i mieliśmy okazję poznać panią Prezydent. W odsłonie trzeciej Łukasz zaczyna mozolnie splatać wszystkie wątki i wyjaśniać wszystkie tajemnice. Ale zanim to zrobi, spuści na miasto na dole trochę 'plag egipskich'. Gdyż konflikt pomiędzy rządem o przywódcami rebelii wkracza w decydującą fazę. Co daje autorowi okazję do nakreślenia jeszcze mocniej wizji przyszłości w tonie orwellowskim - z kontrolą społeczeństwa, przepływu informacji, przekazów medialnych. Bałut we wcześniejszych tomach pokazał miasto jako odhumanizowany twór, z wieloma aktami bezsensownej przemocy i hedonistycznym stosunkiem do życia. Wydawać by się mogło, iż powstający bunt przeciwko panującej władzy ma za zadanie wydobyć człowieczeństwo z marazmu, ale nie będę zradzał w jaki sposób została poprowadzona fabuła. Dla czytelnika ważnym jest, iż artysta uniknął prostych, utopijnych rozwiązań.Ciężko stwierdzić, czy Kod kończy się happy-endem. Ostatni kadr obiecuje pewne zmiany. Co będzie ich efektem, trudno przewidzieć. Bałut przytomnie domyka wszystkie wątki, wyjaśnia z grubsza to co trzeba, a jednocześnie daje do zrozumienia, iż pewne informacje dalej są niedostępne dla 'maluczkich'. Czym daje szerokie pole do interpretacji - na ile możemy ufać przedstawionym faktom? Czy faktycznie Kod ma sens w takiej formie? A może historia zatoczy koło i rewolucja kolejny raz zje własny ogon? Cholera, nie sądziłem iż komiks okaże się tak pozytywno-nihilistyczny w wymowie (i nie ma w tym twierdzeniu za dużo sprzeczności).
Ale czemu się irytowałem podczas lektury? Kolejną zmianą głównego bohatera. W Kodzie-1/3 polubiłem się z Janem, przy lekturze Kodu-2/3 przejmowałem się losem Kapitan. A tu co? Cortez zepchnięta na plan dalszy - w dodatku Łukasz zrobił ją raczej antypatyczną, bezbarwną osobą, a na pierwsze miejsce wysunął panią Prezydent. I gdy czytałem po raz pierwszy trójkę, to w pewnej chwili zacząłem się zżymać. Tak się nie robi panie scenarzysto, nie zapomina o bohaterach, nie zmienia ot tak optyki! Ale tylko do pewnej chwili, w momencie kiedy (prawie) wszystko staje się jasne, widać zamysł autora, czemu tak a nie inaczej rozłożył akcenty. Pewnie, mógł poprowadzić opowieść w inny sposób, żeby Cortez cały czas była w centrum uwagi bądź dostała więcej czasu antenowego - niemniej jednak to, co dostaliśmy to skrupulatnie zaplanowana od początku do końca opowieść, w której nie ma nic przypadkowego.
Jeśli chodzi o warstwę graficzna, można od razu zrozumieć, czemu powstanie trzeciej części zajęło autorowi ponad dwa lata. Bałut nie poszedł na ustępstwa i kolejny raz pokazał moc swojej architektonicznej wyobraźni. Miasto ze wszystkimi zaokrągleniami ponownie czaruje rozmachem i skrupulatnością w rysowaniu, artysta znów w interesujący sposób poustawiał kamery, by móc pobawić się zmianami perspektyw, nie miał również żadnych oporów by zaludnić kadry "tłumami" postaci i z podobnym pietyzmem potraktował sceny z okropieństwami. Łukasz wykształcił już na początku kariery własny autorski styl, którego nie można pomylić z nikim innym i z każdym tytułem z wprawą go eksploatuje.
Kod to zaplanowana w szczegółach trylogia. Zazdroszczę lektury tym, którzy od razu pochłoną całość. Gdyż nie będą mieli poczucia, iż autor się pogubił, a fabuła zmierza w nieokreślonym kierunku. Nic z tych rzeczy, finalnie okazuje się, iż wszystko w tym tytule gra. I choć sama opowieść nie przynosi nic oryginalnego (antyutopie w SF to częsty temat), to jednak Bałut swoją wizję rozpisał w taki sposób, iż nie ma się poczucia 'powtórki z rozrywki'. Nie sposób nie docenić warstwy graficznej, która gra pierwsze skrzypce - mimo sterylności i czystości jakim cechuje się miasto przyszłości, jego podpowierzchniowy brud egzystencjalny jest łatwy do wyłuszczenia. Co nie jak łatwo zobrazować.