– Kochany, odbierzesz mnie z pracy? – Jestem zajęty, – krótko odpowiedział mąż. W tle wyraźnie było słychać telewizor. Dziewczynie było przykro aż do łez. – No cóż, chyba mu się znudziłam. To znaczy rozwód. Ale tak po prostu go nie puszczę. Małą zemstę zasłużył…

przytulnosc.pl 2 godzin temu

– Kochany, odbierzesz mnie z pracy? – Marta zadzwoniła do męża z nadzieją, iż po ciężkim dniu pracy nie będzie musiała trząść się czterdzieści minut w autobusie.

– Jestem zajęty, – krótko odpowiedział mąż. A w tle wyraźnie było słychać telewizor, czyli Andrzej był w domu.

Dziewczynie było przykro aż do łez. Małżeństwo się rozpadało, a przecież jeszcze pół roku temu mąż był gotów nosić ją na rękach. Co zmieniło się w tak krótkim czasie? Marta nie wiedziała.

Dbała o swoją figurę, spędzając dużo czasu w siłowni. Gotowała niesamowicie – nie bez powodu pracowała w popularnej restauracji. Nigdy nie prosiła o pieniądze, nie robiła scen, była gotowa spełnić każde życzenie męża…

– Tak gwałtownie mu się znudzisz, – kiwała głową mama, słuchając skarg Marty. – Nie można we wszystkim ustępować mężowi.

– Po prostu go kocham, – bezradnie uśmiechała się dziewczyna. – I on mnie kocha…

– No cóż, chyba mu się znudziłam, – Marta przygryzła wargi, przeglądając historię przeglądarki. Okazało się, iż Andrzej cały swój wolny czas spędzał na portalach randkowych, rozmawiając z kilkoma dziewczynami naraz.

– Dlaczego nie mógł spokojnie porozmawiać ze mną? Zrozumiałabym i puściła go. Po co się męczyć, żyjąc z niekochaną kobietą?

To znaczy rozwód. Cóż, jest silna, to przetrwa. Ale tak po prostu go nie puści. Małą zemstę zasłużył…

Tego samego wieczoru Marta zarejestrowała się na tej samej stronie, co jej mąż, znalazła go i napisała do niego. Zdjęcie wzięła z internetu, trochę je przerobiła i była pewna, iż Andrzej się złapie. I złapał się.

Rozpoczęła się burzliwa korespondencja. W swoich wiadomościach mąż pisał, iż jest kawalerem, gotowym na poważny związek i dzieci. Wychwalał swój cudowny charakter, co aż doprowadzało Martę do łez ze śmiechu. Ona przecież dobrze wie, jak trudno się do niego dostosować.

– Spotkajmy się, – napisała Marta i z zapartym tchem czekała na odpowiedź.

– Jestem za, – odpowiedź przyszła po kilku sekundach. – Ale w moim mieszkaniu tymczasowo mieszka siostra, przygotowuje się do egzaminów wstępnych. Spotkajmy się więc na neutralnym terenie, a wieczór spędzimy w hotelu.

– Serio? – wymsknęło się Marcie po przeczytaniu. – Dlaczego jesteś taki pewien, iż dziewczyna od razu zgodzi się pójść z tobą do hotelu? Każda normalna osoba obraziłaby się na taką propozycję! Chociaż, to mi na rękę.

– Spotkajmy się u mnie w domu? Mieszkam w domku poza miastem, sama. Nikt nam nie przeszkodzi… – A sama myślała, czy się zgodzi.

– Świetny pomysł! – Andrzej wyraźnie się ucieszył. Najprawdopodobniej dlatego, iż nie musiał wydawać dodatkowych pieniędzy. – Podaj adres i czas. Przybędę na skrzydłach miłości.

O dziewiątej wieczorem mąż udawał, iż został nagle wezwany do pracy. Nie mógł znaleźć kluczyków do samochodu i niechętnie zapytał żonę, czy nie widziała ich.

– Leżały na stoliku nocnym, – Marta patrzyła na męża uczciwymi oczami, a jednocześnie ściskała klucze w kieszeni. – Może kot je zabrał?

– Dobra, zamówię taksówkę. Nie czekaj na mnie, idź spać.

A dziewczyna i tak nie zamierzała na niego czekać. Po co? Spędziła ten czas pożytecznie – pakując swoje rzeczy. Na szczęście miała własne mieszkanie, które odziedziczyła po babci. Jedyne, co po sobie zostawiła, to wniosek o rozwód, leżący na najbardziej widocznym miejscu.

Andrzej wrócił do domu dopiero rano, strasznie zły. Mało tego, iż droga w jedną stronę zajęła mu ponad godzinę, to jeszcze Anny z portalu tam nie było.

Adres był prawdziwy, dom też. Ale mieszkała w nim zupełnie inna kobieta niż ta, która była na zdjęciach. Drzwi otworzyła mu kobieta trzy razy większa od niego. Ubrana była tylko w półprzezroczysty szlafrok i mężczyzna oddałby wszystkie swoje pieniądze, żeby tylko zapomnieć ten widok.

A co więcej, ledwo udało mu się odpędzić tę kobietę! Musiał ponownie zamówić taksówkę, żeby tylko wyjechać z tego miejsca. Na samochód musiał czekać bardzo długo, Andrzej choćby zdążył zmarznąć w swojej marynarce. A do tego kierowca okazał się jakiś dziwny i najpierw zawiózł go gdzieś nie wiadomo gdzie… Ogólnie rzecz biorąc, to była bardzo wesoła noc.

Dopiero po wejściu do mieszkania i zobaczeniu wniosku leżącego na stole, zrozumiał, kto stał za tym wszystkim. Bo obok na stole, szminką było napisane…

To słodka zemsta…

Idź do oryginalnego materiału