„Kochanie, a ty kim jesteś?”: jak teściowa próbuje zbliżyć męża do byłej żony

newsempire24.com 1 tydzień temu

Weronika – złotko, a ty kim jesteś»: jak teściowa próbuje odzyskać męża dla byłej żony

Pięć lat temu mój mąż Krzysztof rozwiódł się z byłą żoną, Weroniką. Ich małżeństwo trwało krótko – rozpadło się, gdy Weronika zdradziła go i bez żalu gwałtownie wyszła za mąż ponownie. Dwa lata później pojawiłam się ja. Pokochaliśmy się, a od trzech lat jesteśmy małżeństwem.

Wydawałoby się, iż to proste: ludzie się rozstali, każdy ma nowe życie. Ale nie dla wszystkich. Jego rodzice, zwłaszcza teściowa, utknęli w przeszłości, gdzie wciąż istnieje „idealna rodzina” – ich syn i Weronika. Moje próby bycia miłą, neutralną, pełną szacunku rozbijały się o mur: po prostu nie chcieli mnie zaakceptować. A powód był jeden – Krzysztof i Weronika mają wspólną córkę, więc w oczach teściowej to oni są prawdziwą rodziną, a ja tylko przypadkowym gościem.

Gdy zaczynaliśmy się spotykać, Krzysztof był wolny, a Weronika od dawna ułożyła sobie życie. Od razu powiedział mi o córce, którą kocha ponad wszystko i z którą spędza każdą wolną chwilę. Weronika nie utrudniała im kontaktu – wręcz była wdzięczna, iż nie zniknął z życia dziewczynki, jak to często bywa. Kontaktowali się tylko w sprawach córki, chłodno i rzeczowo.

Ale właśnie to doprowadzało teściową do szalu. Chciała odzyskać „tamtą” rodzinę za wszelką cenę. A ja? W jej oczach byłam tylko „młodą, ładną”, która jeszcze zdąży znaleźć „swojego”. Na naszym ślubie rzuciła:
— Po co ci to? On już ma rodzinę! Tam jest dziecko!

Próbowałam tłumaczyć, iż szanuję fakt, iż mój mąż ma córkę, iż jest świetnym ojcem, ale przecież rodzina to nie tylko pieczątka w dowodzie i wspólna przeszłość. Teściowa mnie nie słyszała. Jej serce należało wyłącznie do Weroniki.

Gdy była żona rozstała się z drugim mężem, teściowa uznała to za szansę życia. Teraz na pewno wszystko wróci na swoje miejsce! Natychmiast zaczęła zapraszać Weronikę na rodzinne uroczystości, jakby wciąż była „żoną syna”. Przy każdym stole słyszałam te same zdania:
— Weronisia była taką dobrą żoną… A ty, no cóż, też jesteś w porządku, ale…

Weronikę to chyba mało obchodziło. Zapraszali ją – przychodziła, uśmiechała się grzecznie, kiwała głową. Żadnego ciepła, żadnej chęci powrotu – nic. Tylko ten obojętny chłód, którym, jak się okazało, zawsze zdobywała serce teściowej. Ta nazywała ją „ugodową”, „bezkonfliktową”, „kobiecą”. A ja byłam pewnie zbyt… „żywa”.

Krzysztof widział to wszystko, próbował przemówić matce do rozsądku:
— Mamo, dość. Między mną a Weroniką nic nie ma. Wychowujemy dziecko, jesteśmy rodzicami, ale nie parą. Dlaczego nie chcesz zaakceptować mojej żony?
Teściowa udawała, iż słucha, a po dwóch dniach dzwoniła:
— Jesteś przy żonie? Pewnie u Weroniki?
— Idź, synku, odbierz od Weroniki słoiki, a przy okazji sprawdź, jak tam sobie radzi sama z dzieckiem…

Jakby wyszywała haczyki zazdrości i rzucała je we mnie – tylko ja nie biorę. Wiem, iż Krzysztof jest mi wierny. Robi wszystko dla córki – płaci, kupuje, wozi na zajęcia, czasem dziewczynka mieszka z nami tygodniami. Między mną a Weroniką nie ma konfliktów. Wszystko jest jasne i konkretne. Tak powinni zachowywać się dorośli po rozwodzie.

Ale teściowa żyje w jakimś wyimaginowanym świecie, w którym tylko ona wie, co jest słuszne. Gdzie tylko „tamta rodzina” była prawdziwa, a ja jestem obca i tymczasowa. Nie czuję zazdrości, ani upokorzenia – mnie to po prostu wścieka. Jak długo można walczyć o uznanie, którego i tak się nie dostanie?

Ostatnio Krzysztof powiedział, iż wszystko się zmieni, gdy urodzę dziecko. Że wtedy matka odpuści, zrozumie, iż ma nową rodzinę. Ale wątpię. choćby nasze wspólne dziecko jej nie zatrzyma. Pewnie tylko powie:
— No i co? Ma kolejne dziecko. A Weronisia była lepszą matką…

Krzysztof nie jest ślepy. Widzi to wszystko, czuje. Stara się mnie chronić, być po mojej stronie. Ale matka to matka. Nie może jej wyłączyć. Rozumiem go. Ale mam dość bycia między młotem a kowadłem. Nie proszę, żeby teściowa mnie kochała. Nie żądam oklasków. Chcę tylko szacunku. I ciszy.

Powiedzcie, co robić? Czy dziecko zmieni jej nastawienie? Czy może jej serce na zawsze zostanie w tamtej starej rodzinie, gdzie ja jestem intruzem?

Idź do oryginalnego materiału